Zrezygnowana popatrzyłam na bruneta.
- Makoto, ja naprawdę jestem w stanie zrozumieć wiele, ale to, że będąc pijanym wyszedłeś w nocy z domu i położyłeś się na wycieraczce...brak mi słów na ciebie. - westchnęłam kładąc mu nowy okład na rozgrzane czoło.
- Mogłaś mnie przypilnować. - mruknął ledwo przytomny.
- Spałam do cholery, tylko w przeciwieństwie do ciebie ja robiłam to w domu. Leż. - popchnęłam go widząc, że ma zamiar wstać.
- Niedobrze mi. - chwilę po tym odbiło mu się jakby miał zaraz zwymiotować. Skrzywiłam się od samego dźwięku i poszłam do kuchni, stamtąd zabrałam dużą miskę i wróciłam do pokoju.
- Jak masz już zwracać zawartość żołądka, to chociaż do tego to rób. - powiedziałam stawiając naczynie obok łóżka i z powrotem na nim usiadłam. - Załatwiłeś się. - pokręciłam głową i zmierzwiłam jego już i tak roztrzepane włosy. - Chcesz coś zjeść? Mogę ci zrobić tak na szybko ramen, bo wiem, że zaraz cię będzie nosić i będziesz próbował do mnie zejść na dół jak wezmę się za coś wymagającego więcej czasu. - Makoto jedynie lekko skinął głową mrucząc jakieś potwierdzenie.
*Godzina później*
Postawiłam miskę z parującą zupą na szafce nocnej i usiadłam na kołdrze.
- Makoto, wstawaj. - potrząsnęłam delikatnie jego ramieniem. - Musisz usiąść. - pomogłam mu podnieść się chociaż do pozycji półsiedzącej. - Rozumiem, że mam cię nakarmić? - sięgnęłam po naczynie i nabrałam trochę wywaru na łyżkę. - Powiedz "aaa". - zaśmiałam się .
- Zginiesz marnie. - wychrypiał po przełknięciu.
- Ale kochanie, ja się tylko uczę jak należy karmić dzieci. - zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, na co brunet popatrzył na mnie morderczym wzrokiem. - No już, przecież sobie tylko żartuję. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz, bo pojutrze mam wizytę dodatkową u ginekologa. Wszystko przez ten mój brak apetytu wywołany nadwrażliwością na zapachy. Nawet nie wiesz jakie to irytujące, że nawet oyakodon jest dla mnie niezjadliwy, gdzie wcześniej potrafiłam pochłonąć dwie dokładki. - przez cały czas jak mówiłam podawałam mu zupę.
- Gdyby nie twój ramen, to też bym pewnie nic nie przełknął. - westchnął. - Chociaż mogłaś dać więcej soli.
- Mogłeś to już przemilczeć. Poza tym nie chciałam go mocno doprawiać, bo ta miska, którą wcześniej przyniosłam to mogłaby się rzeczywiście przydać. Nawet nie próbuj tego w żaden sposób komentować. - warknęłam wciskając mu łyżkę do buzi. Podsumowując, Hanamiya kiedy jest chory, potrafi być strasznie nieporadny, ale mimo wszystko to nadal Makoto, który nie odpuści sobie uszczypliwości.
CZYTASZ
Hanamiya Makoto Scenariusze
FanfictionZapraszam do pierwszego rozdziały, gdzie wszystko jest wyjaśnione. *OSTRZEŻENIE* Książka zawiera: - przemoc, - krzywdę bohaterów, - przekleństwa. Postacie nie należą do mnie, prawa do nich należą do autora mangi "Kuroko no Basket" - Tadatoshiego Fu...