- Dobrze się bawisz? - warknął w moją stronę brunet. Od dobrych pięciu minut stał nad dzieckiem leżącym na przewijaku i zastanawiał się, od której strony zabrać się za zmianę pieluchy.
- Muszę przyznać, że doskonale. Powiem ci, że powinieneś zrezygnować z koszykówki i zmienić profesję na kabareciarza. - zaśmiałam się widząc, jak podczas marszczenia brwi pojawia mu się między nimi zmarszczka.
- Jak jesteś taka mądra, to sama ją przewiń! - burknął.
- Sam chciałeś się za to zabrać, więc proszę bardzo, droga wolna. - wzruszyłam ramionami i obserwowałam jak zrezygnowany bierze się za zdejmowanie pieluszki.
- Ja pierdole, co ona żarła?! - zatkał nos patrząc w moją stronę.
- Nie przeklinaj, to po pierwsze, a po drugie...skąd mam wiedzieć? Twoja mama się nią dzisiaj zajmowała. - westchnęłam. Naprawdę cieszyłam się, że pani Hanamiya tak chętnie opiekuje się swoją wnuczką. Są po prostu takie dni, kiedy jestem już wszystkim zmęczona i ledwie funkcjonuję, a wtedy ona proponuje swoją pomoc. Złota kobieta! Szkoda, że moja matka nie jest tak pozytywnie nastawiona do własnej wnuczki, ale to już taki typ człowieka i nic z tym nie zrobię.
- Robię to pierwszy i ostatni raz. Przecież to jak gaz musztardowy! - podniosłam jedną brew słysząc jego porównanie.
- A co, już ci wyżarło oczy i zaczęło układ oddechowy? - zielonooki jednie warknął coś pod nosem, z czego wyłapałam jedynie "w chuj zabawne". Następnie po wyczyszczeniu Ainy poszedł wyrzucić brudną pieluchę, a ja przez ten czas założyłam jej nową. - I kto jest znowu ładną i czystą księżniczką, co? - zapytałam biorąc ją na ręce.
- Jak moja mama wróci, to od razu trzeba ją zapytać czym karmiła Ainę. Nigdy więcej jej tego nie damy, to nie na moją psychikę.
- No tak, ona już jest mocno nadszarpnięta, zapomniałam. - mruknęłam mając na myśli jego agresję na boisku i ogólnie jakieś osiemdziesiąt procent jego osoby. - Dobra! Nic nie mówiłam, patrzysz się kurna jak na Kiyoshiego w trakcie meczu. Jak coś to będę w pokoju, mam jeszcze parę dokumentów do wypełnienia.
- Jasne, zaraz przyniosę ci herbatę. - powiedział przejmując ode mnie brunetkę. Widziałam tylko jak razem z nią idzie w stronę kuchni mówiąc jej coś na ucho.
- Ej, ale bez arszeniku! - krzyknęłam za nimi.
- Zostaliśmy wykryci Aina. - usłyszałam za drzwiami. Z głupim uśmiechem błąkającym się na twarzy poszłam do sypialni. Może i nie stanowiliśmy normalnej rodziny, ale mimo wszystko staramy się, żeby nasza córeczka miała jak najlepiej. Nie zawsze to wychodziło, bo oboje z Makoto mamy ciężkie charaktery, ale robimy co w naszej mocy.
CZYTASZ
Hanamiya Makoto Scenariusze
FanfictionZapraszam do pierwszego rozdziały, gdzie wszystko jest wyjaśnione. *OSTRZEŻENIE* Książka zawiera: - przemoc, - krzywdę bohaterów, - przekleństwa. Postacie nie należą do mnie, prawa do nich należą do autora mangi "Kuroko no Basket" - Tadatoshiego Fu...