18. Wujek Imayoshi

114 5 0
                                    

Jakiś czas temu dostałam wiadomość od chrzestnego Ainy. O kim mowa? O Imayoshim. Tak, to właśnie on został ojcem chrzestnym naszej córki. No cóż, trzeba przyznać, że w rodzinkę wpasował się idealnie. Prosił on w niej o spotkanie i właśnie dlatego stoję teraz w kuchni robiąc herbatę i kawę dla siebie, Makoto i naszego gościa. 

- Więc jak ci się układa Sho-kun? Słyszałam, że ostatnio dostałeś jakąś poważną sprawę do rozwiązania. - zagadnęłam. Shoichi po skończeniu liceum i studiów zaczął swoją karierę jako kryminolog. Dzięki swojej dużej wiedzy i charakterowi doskonale odnajdywał się w tym fachu.

- Tak, to prawda. Muszę przyznać, że nawet dla mnie jest ona dość skomplikowana, ale jak sama rozumiesz nie mogę zdradzić żadnych szczegółów. - skinęłam głową i wyjrzałam za kanapę tak samo jak okularnik, żeby zobaczyć swoją chodzącą pociechę.  - Ooo, a kogo moje oczy widzą?

- Otwórz je to się dowiesz. - wtrącił brunet siedzący obok mnie. Na jego komentarz uśmiechnęłam się lekko. Drugi mężczyzna ignorując słowa Makoto podszedł do Ainy i wziął ją na ręce.

- Cześć Stokrotko, dawno cię nie widziałem. - otworzył szerzej oczy i dokładnie przyjrzał się dziewczynce. - Strasznie szybko rośnie. - mruknął jakby sam do siebie. - Coraz bardziej widać, że urodą wdała się w mamusię. - zaśmiał się cicho siadając z powrotem na fotelu, a brunetkę posadził sobie na kolanach.

- A właśnie, jak tam między tobą, a Hikari? - zapytałam wiedząc, że ostatnio się pokłócili i to dosyć poważnie.

- Cóż...razem stwierdziliśmy, że potrzebujemy od siebie przerwy, ale skończyło się na tym, że nie jesteśmy razem i raczej nie będziemy. Z tego co się orientuję, to nawet już sobie kogoś nowego znalazła. - widziałam jak co chwila podczas swojej wypowiedzi zaczepia dziecko, dźgając je delikatnie w boki, aby wywołać łaskotki, a co za tym idzie śmiech.

- Przykro mi. - przyznałam szczerze. Chciałam dodać coś jeszcze, ale stwierdziłam, że nie ma co rozdrapywać bardziej tego tematu. Może Imayoshi tego nie okazywał, ale byłam pewna, że ta sytuacja mocno go dotknęła. - Na pewno sobie jeszcze kogoś znajdziesz i założysz rodzinkę. - kobaltowooki uśmiechnął się lekko w moją stronę. Przez ponad dwie godziny siedzieliśmy i gadaliśmy na różne tematy, raz na jakiś czas Makoto dodawał coś od siebie. Przez cały ten czas Aina zaciągała swojego wujka do zabaw i co chwilę przynosiła jakąś nową zabawkę. Aż bolała mnie myśl, że to ja będę musiała później to posprzątać. Nie powinno mnie to już dziwić, tak kończyło się każde spotkanie mojej pociechy ze swoim chrzestnym. Jedynie co mnie martwiło to, jak to będzie wyglądać, kiedy Aina będzie już starsza i będzie miała pierwszych adoratorów. Przecież Makoto i Shoichi tych biednych chłopców rozerwą na strzępy, jeśli chociaż na nią spojrzą.


Hanamiya Makoto ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz