6. Zazdrość

162 6 1
                                    

Od jakiegoś czasu w szkole zaczął się do mnie przystawiać pewien blondynek, który na siłę stara się grać bad boy'a. Znałam go już wcześniej, bo chodzę z nim od kilku lat do klasy i na ogól należy on raczej do tego typu...przytulaśnych kujonów? Jednak po zobaczeniu, że zaczęłam chodzić z Makoto stwierdził, że jeżeli to właśnie taki rodzaj chłopaków mi się podoba, więc on postara się takim być. Starałam się mu tłumaczyć nie raz i nie dwa, że nie chcę żeby się zmieniał, b lubię go takiego jakim jest, a dodatkowo nie rzucę raptem Hanamiyi specjalnie dla niego.

- Osamu, ile razy mam ci jeszcze powtarzać? Nie jestem zainteresowana! Chodzę z Makoto i nie zmienisz tego starając się być takim jak on. westchnęłam. Chłopak złapał mnie w momencie, kiedy czekałam na Hanamiyę przed wyjściem z hali, na której mieli trening. - Proszę cię, idź już.

- Nie możesz nam dać nawet szansy? - zapytał pretensjonalnie. 

- "Nam"? Robisz sobie jaja chudzielcu? - warknął brunet stojący za blondynem.

- Nie, nie robię sobie jaj. Z-zależy mi na Kasumi i nawet jeśli muszę przez to mieć tak podły charakter jak ty...jestem w stanie to dla niej zrobić. - patrzyłam w szoku na osiemnastolatka. 

- Osamu, proszę cię, uspokój się i idź już! - pisnęłam pchając go w przeciwną stronę niż stał zielonooki.

- Nie mam zamiaru uciekać! Jesteś dla niego za dobra! Co on ci może niby zaoferować, co?! Tak naprawdę to pewnie nic do ciebie nie czuje! - warknął. W tym momencie z jego twarzą spotkała się pięść...moja pięść. Uderzeniu towarzyszyło nieprzyjemne chrząśnięcie i z nosa blondyna zaczęła lecieć krew.

- Nigdy więcej nawet nie próbuj wmawiać mi, bądź przypuszczać, że Makoto nic do mnie nie czuje. Jeśli tak ci na mnie zależy, to najlepiej się po prostu odpierdol, jasne? - warknęłam. W tym momencie miałam gdzieś to, że Hanamiya przygląda się nam z boku i fakt, że znam się z osiemnastolatkiem już kawał czasu.

- Dobra, zjeżdżaj typie, bo zaraz dostaniesz w mordę nie tylko od Kasumi. - kończąc zdanie pokazowo strzelił knykciami. Osamu tylko spojrzał jeszcze raz w moją stronę i odszedł. - Przez ciebie nawet nie mogę być zazdrosny, bo sama sobie radzisz z adoratorami. - westchnął przyciągając mnie do siebie za biodra. - Poza tym...to na swój sposób seksowne, kiedy jesteś taka stanowcza. - mruknął mi do ucha. - A za ten prawy sierpowy należy ci się jakaś nagroda, ale to dopiero w domu. - czułam jak robi mi malinkę na szyi.

- Zboczeniec. - na jego grdyce pozostawiłam czerwony ślad. - Tak jak kocham cię w golfach, tak jeśli teraz założysz jakiś bądź w inny sposób to zakryjesz, to inaczej sobie pogadamy. - zaśmiałam się grożąc mu palcem.

- Ty też masz tego nie zakrywać, niech tamten debil wie, że jesteś zajęta i nie ma co liczyć na to, że szybko to się zmieni. 

Hanamiya Makoto ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz