- Rzuć ten nóż! - krzyknęłam widząc, że chłopak ma zamiar pokroić mięso. Podeszłam do niego szybko, ignorując gotujący się sos. - Daj mi to. - wyrwałam mu nóż i sama zajęłam się krojeniem kurczaka w kostkę. Dobrze wiedziałam jak to się skończy, kiedy Makoto dostanie to zadanie. Są tylko wie możliwości, a mianowicie albo mięso będzie pokrojone wręcz na papkę, albo na tak duże kawałki, że śmiało można z nich zrobić kotlety.
- No ale co mi zabierasz? - zaśmiał się. - Daj. - przywarł do moich pleców próbując odzyskać ostrze.
- Odsuń się albo skończysz tak jak to mięcho. - odwróciłam się do niego przodem i delikatnie dotknęłam jego klatki piersiowej czubkiem noża.
- No dawaj, nie odważysz się. - uśmiechnął się chamsko, co odwzajemniłam.
- Czyżby? Zadaję się z tobą już tyle czasu i myślisz, że będę miała jakiekolwiek zahamowania? - parsknęłam śmiechem.
- Dzieci, co tu się dzieje? - do kuchni weszła Pani Hanamiya. - Kasumi? - sapnęła widząc w jakiej sytuacji się znajdujemy.
- Spokojnie proszę Pani, ja tylko siekam mięsko. - zaśmiałam się i odwróciłam do deski.
- Makoto, co znowu zrobiłeś? - westchnęła brunetka patrząc na syna, który mimo wszystko nadal lepił się do moich pleców.
- Wziąłem nóż do ręki. - zaśmiał się.
- Jasne, tak to tłumacz. - prychnęłam. - Chciał się brać za coś, czego nie umie nawet dobrze zrobić. - zwróciłam się w jej stronę. - Niech Pani się nie przejmuje, jak skończymy gotować to Panią zawołamy. - uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła i wyszła ze szklanką soku. - Wstaw ryż jak możesz. - walnęłam go łokciem w brzuch, żeby mieć pewność, że się odsunie.
- Nie musisz się od razu nade mną znęcać. - sięgnął ręką do szafki, gdzie były garnki.
- I mówisz to w momencie, kiedy uderzyłam cię łokciem, a nie kiedy groziłam ci nożem? - zaśmiałam się. - A podobno jesteś mądry. - chłopak wstawił na gaz ryż i z powrotem się do mnie przytulił.
- Za bardzo mnie kochasz żeby wbić ten nóż. - mruknął w moje włosy. - Poza tym nie jesteś aż tak głupia i jakbyś chciała mnie zabić, to przede wszystkim założyłabyś do tego chociaż rękawiczki albo złapała ścierkę, żeby nie trzymać narzędzia zbrodni gołą ręką i nie zostawić odcisków palców.
- Uznam to za komplement. - westchnęłam wrzucając doprawione mięso na patelnię. - Możesz mnie już puścić? - zapytałam, ponieważ za każdym razem jak mieszałam kurczaka, to wbijałam mu łokieć w bok, co też odbierało mi swobodę ruchu. - Makoto. - westchnęłam, kiedy ten zamiast się odsunąć, to przycisnął się do mnie jeszcze bardziej.
- Daj spróbować. - położył głowę na moim ramieniu tak, abym bez problemu mogła mu podać kawałek.
- Nie jest jeszcze usmażone i w środku będzie surowe, więc poczekaj trochę. Zamieszaj sos w tym czasie. - podałam mu łyżkę, którą wcześniej już to robiłam.
- Myślisz, że mogę już wyjąć ryż? - zapytał dźgając woreczek. Spojrzałam na zegarek znajdujący się nad wejściem do kuchni i przytaknęłam brunetowi. Opłukał ryż zimną wodą, aby się nie lepił i wyłączył palnik, na którym stał sos. - Zacznę już nakładać. - stwierdził i nie czekając na żadną odpowiedź zaczął wykładać jedzenie na talerze.
- Przesuń się. - przez ten czas, kiedy zajęłam się kładzeniem kawałków kurczaka, chłopak zaczął nalewać sok do szklanek. - Polej to sosem. - z szuflady wyjęłam pałeczki, które od razu położyłam na stole, a już po chwili zielonooki postawił na nim też talerze z obiadem.
- Pójdę po mamę, możesz przynieść picie? - w odpowiedzi jedynie przytaknęłam i wróciłam do kuchni po szklanki.
- Świetnie pachnie. usłyszałam na wstępie od mamy Makoto.
- Mam nadzieję, że będzie smakowało. Smacznego. - powiedziałam, kiedy tylko wszyscy siedzieli już przy stole. - I jak? - zapytałam po chwili, bo żadne z nich się nie odzywało.
- Jest świetne, niby zwykłe i proste danie, ale bardzo smaczne. Teraz już bez żadnych zmartwień mogę ci oddać syna. - zaśmiała się, a ja razem z nią.
- Fajnie, że już chcesz się mnie pozbyć. - prychnął w kierunku rodzicielki. - Ale przyznaję, że jest smaczne. - położył dłoń na moim udzie, które zaczął masować. - To kiedy ślub?
- A gdzie pierścionek? - zapytałam równo z kobietą. Obie się roześmiałyśmy, ale odpowiedź chłopaka chyba nas obie wmurowała.
- Poczekaj aż skończę osiemnastkę, pójdę do pracy i zarobię na niego. Wtedy zobaczysz swój pierścionek. - delikatnie mocniej ścisnął moje udo. Po tonie głosu, ani po wyrazie twarzy, nie wyglądał jakby żartował. Pocałowałam go w policzek i cała czerwona wróciłam do jedzenia. Widziałam tylko kątem oka zachwyt i rozczulenie w oczach jego mamy. Już widzę jak będzie nam obojgu cały czas o tym mówić i tworzyć zaczepki zawiązujące do naszego przyszłego życia razem, ale...nie mam nic przeciwko.
CZYTASZ
Hanamiya Makoto Scenariusze
FanfictionZapraszam do pierwszego rozdziały, gdzie wszystko jest wyjaśnione. *OSTRZEŻENIE* Książka zawiera: - przemoc, - krzywdę bohaterów, - przekleństwa. Postacie nie należą do mnie, prawa do nich należą do autora mangi "Kuroko no Basket" - Tadatoshiego Fu...