5. Wspólne gotowanie

113 6 0
                                    

- Rzuć ten nóż! - krzyknęłam widząc, że chłopak ma zamiar pokroić mięso. Podeszłam do niego szybko, ignorując gotujący się sos. - Daj mi to. - wyrwałam mu nóż i sama zajęłam się krojeniem kurczaka w kostkę. Dobrze wiedziałam jak to się skończy, kiedy Makoto dostanie to zadanie. Są tylko wie możliwości, a mianowicie albo mięso będzie pokrojone wręcz na papkę, albo na tak duże kawałki, że śmiało można z nich zrobić kotlety.

- No ale co mi zabierasz? - zaśmiał się. - Daj. - przywarł do moich pleców próbując odzyskać ostrze. 

- Odsuń się albo skończysz tak jak to mięcho. - odwróciłam się do niego przodem i delikatnie dotknęłam jego klatki piersiowej czubkiem noża.

- No dawaj, nie odważysz się. - uśmiechnął się chamsko, co odwzajemniłam. 

- Czyżby? Zadaję się z tobą już tyle czasu i myślisz, że będę miała jakiekolwiek zahamowania? - parsknęłam śmiechem.

- Dzieci, co tu się dzieje? - do kuchni weszła Pani Hanamiya. - Kasumi? - sapnęła widząc w jakiej sytuacji się znajdujemy.

- Spokojnie proszę Pani, ja tylko siekam mięsko. - zaśmiałam się i odwróciłam do deski.

- Makoto, co znowu zrobiłeś? - westchnęła brunetka patrząc na syna, który mimo wszystko nadal lepił się do moich pleców. 

- Wziąłem nóż do ręki. - zaśmiał się.

- Jasne, tak to tłumacz. - prychnęłam. - Chciał się brać za coś, czego nie umie nawet dobrze zrobić. - zwróciłam się w jej stronę. - Niech Pani się nie przejmuje, jak skończymy gotować to Panią zawołamy. - uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła i wyszła ze szklanką soku. - Wstaw ryż jak możesz. - walnęłam go łokciem w brzuch, żeby mieć pewność, że się odsunie. 

- Nie musisz się od razu nade mną znęcać. - sięgnął ręką do szafki, gdzie były garnki.

- I mówisz to w momencie, kiedy uderzyłam cię łokciem, a nie kiedy groziłam ci nożem? - zaśmiałam się. - A podobno jesteś mądry. - chłopak wstawił na gaz ryż i z powrotem się do mnie przytulił.

- Za bardzo mnie kochasz żeby wbić ten nóż. - mruknął w moje włosy. - Poza tym nie jesteś aż tak głupia i jakbyś chciała mnie zabić, to przede wszystkim założyłabyś do tego chociaż rękawiczki albo złapała ścierkę, żeby nie trzymać narzędzia zbrodni gołą ręką i nie zostawić odcisków palców. 

- Uznam to za komplement. - westchnęłam wrzucając doprawione mięso na patelnię. - Możesz mnie już puścić? - zapytałam, ponieważ za każdym razem jak mieszałam kurczaka, to wbijałam mu łokieć w bok, co też odbierało mi swobodę ruchu. - Makoto. - westchnęłam, kiedy ten zamiast się odsunąć, to przycisnął się do mnie jeszcze bardziej. 

- Daj spróbować. - położył głowę na moim ramieniu tak, abym bez problemu mogła mu podać kawałek.

- Nie jest jeszcze usmażone i w środku będzie surowe, więc poczekaj trochę. Zamieszaj sos w tym czasie. - podałam mu łyżkę, którą wcześniej już to robiłam.

- Myślisz, że mogę już wyjąć ryż? - zapytał dźgając woreczek. Spojrzałam na zegarek znajdujący się nad wejściem do kuchni i przytaknęłam brunetowi. Opłukał ryż zimną wodą, aby się nie lepił i wyłączył palnik, na którym stał sos. - Zacznę już nakładać. - stwierdził i nie czekając na żadną odpowiedź zaczął wykładać jedzenie na talerze. 

- Przesuń się. - przez ten czas, kiedy zajęłam się kładzeniem kawałków kurczaka, chłopak zaczął nalewać sok do szklanek. - Polej to sosem. - z szuflady wyjęłam pałeczki, które od razu położyłam na stole, a już po chwili zielonooki postawił na nim też talerze z obiadem.

- Pójdę po mamę, możesz przynieść picie? - w odpowiedzi jedynie przytaknęłam i wróciłam do kuchni po szklanki.

- Świetnie pachnie. usłyszałam na wstępie od mamy Makoto.

- Mam nadzieję, że będzie smakowało. Smacznego. - powiedziałam, kiedy tylko wszyscy siedzieli już przy stole. - I jak? - zapytałam po chwili, bo żadne z nich się nie odzywało.

- Jest świetne, niby zwykłe i proste danie, ale bardzo smaczne. Teraz już bez żadnych zmartwień mogę ci oddać syna. - zaśmiała się, a ja razem z nią. 

- Fajnie, że już chcesz się mnie pozbyć. - prychnął w kierunku rodzicielki. - Ale przyznaję, że jest smaczne. - położył dłoń na moim udzie, które zaczął masować. - To kiedy ślub?

- A gdzie pierścionek? - zapytałam równo z kobietą. Obie się roześmiałyśmy, ale odpowiedź chłopaka chyba nas obie wmurowała.

- Poczekaj aż skończę osiemnastkę, pójdę do pracy i zarobię na niego. Wtedy zobaczysz swój pierścionek. - delikatnie mocniej ścisnął moje udo. Po tonie głosu, ani po wyrazie twarzy, nie wyglądał jakby żartował. Pocałowałam go w policzek i cała czerwona wróciłam do jedzenia. Widziałam tylko kątem oka zachwyt i rozczulenie w oczach jego mamy. Już widzę jak będzie nam obojgu cały czas o tym mówić i tworzyć zaczepki zawiązujące do naszego przyszłego życia razem, ale...nie mam nic przeciwko.

Hanamiya Makoto ScenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz