• Rozdział 18 •

384 19 3
                                    

Mam nadzieję że wam dobrze dzionek mija bo ja akurat to pisze na odstresowanie🌚

-Wysokiego blondyna w okularach

Reszta nocy przebiegła znośnie jak na tematy mogące podnieść ciśnienie. Poszłyśmy wszystkie spać o jakiejś 4 więc dużo snu nam nie zostało.

Rano, jak zapowiadano musiałam wstać ogarnąć salę w ramach mojej kary, swoją drogą bezpodstawnej. Gdy sprzątałam widziałam jak jedna z dziewczyn rozmawia z Tsukishimą, ale nie zwracam na to uwagi w końcu on nie jest moją własnością.

Pobudka była około 7 a autobus przyjechał o 9 i mogliśmy nareszcie wrócić do domu.

-Wróciłam!

-Słyszałem że jak zwykle robiłaś problemy

-A tam jak zwykle. Dostałam bezpodstawną karę

-Bezpodstawną powiadasz?

-Nikt nie zaznaczył że nie

narobiłam kłopotów? Nieeee kto by się tam o mnie martwił.

Był ranek a ja już byłam padnięta. Był poniedziałek kto by nie był? Przynajmniej nam nie kazali po tym wszystkim wracać na lekcje. Była też jeszcze jedna dobra strona poniedziałku, oznaczała że co raz bliżej do środy i do wyjazdu Satoriego. Poszłam do pokoju na drzemkę i nie widziało mi się do dobrej 15 wstawać.

Obudziłam się około 16. Jak sprawdziłam telefon to zobaczyłam powiadomienie na librusie o jutrzejszym dniu nauczyciela łączącym się z dniem wolnym. No to będzie oglądanie po nocach. Drugie powiadomienie to była wiadomość od Tsukishimy zapraszającego mnie do niego na noc. Chyba mówił coś że się źle czuje, pójdę tylko i wyłącznie przypilnować czy wszystko z nim dobrze. Umówiliśmy się o 17, mam godzinę.

Zeszłam na dół zjadłam na szybko obiad i poszłam się pakować. O 16:45 byłam ogarnięta i szłam do wyjścia z deską.

-Wychodzę! Nie będzie mnie na noc!

Nie ma odpowiedzi. Hm nie będzie moja wina jeśli nie usłyszał i się będzie czepiać.

Pojechałam szybko do Keia gdzie otworzył mi jego brat.

-O ty musisz być [...], miło mi cię w końcu poznać

-No ciebie też umm

-Akiteru

-Ciebie też miło poznać Akiteru

Weszłam na górę z rzeczami gdzie Tsuki już wybierał film

-Nie musimy wybierać nowego, możemy skończyć ten co zaczęliśmy ostatnio

Włączyliśmy film i oglądaliśmy dalej. W ciszy oczywiście. Nikt chyba nie miał odwagi żeby coś powiedzieć, może poprostu też nikt nie czuł potrzeby. Gdy skończyliśmy film zaczęliśmy kolejny. Problem w tym że się o mało nie zesrałam jak zobaczyłam jakiegoś walonego chrabąszcza na poduszce na której siedziałam.

-Wielka łamaczka prawa się boi małego robaczka?

-Nie gadaj tylko go wynieś

-Jak tego czegoś nie dotknę

-A mnie to już od tchórzy wyzywasz

-Weź to przykryj szklanką czy coś, potem coś z nim zrobimy

Jak kazał tak zrobiłam. Niepokój dalej był. Niby mnie zapewniał że nie umie latać ale i tak nie czułam się bezpiecznie będąc z nim w jednym pomieszczeniu. Po filmie uznałam że zawsze chciałam kogoś podpalić. Więc bez słowa przekręciłam szklankę by robak wpadł do niej i wrzuciłam kawałki papieru po czym podpaliłam prywatna zapalniczka stworzoną do celów własnych o których z legalnych powodów mówić nie mogę. Papier się zbytnio palić nie chciał ale chyba trochę tego gnojka przydusiłam. Zaczął się telepać jakby ducha zobaczył. Najlepsze jest to że Kei pozwolił mi jakby nigdy nic coś podpalać w jego pokoju i nic nie mówił. Po 15 minutach próbowania udupienia tego robactwa uznałam że go nie będę dręczyć i wyrzuciłam go przez okno. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że dostał supermocy od ognia i nauczył się latać. Normalnie Todoroki w wersji chrabąszcza. No nic, wróciłam do filmu słysząc jak Tsuki się śmieje z mojej "nieudolności" co jakiś czas.

W połowie filmu świat by nie był sobą jakby znowu się coś nie wydarzyło. Już się powoli wkręcałam w film gdy usłyszałam

-[...] idź złapać ćmę ty lubisz zwierzęta

-Chyba śnisz że dotknę tego czegoś

W tamtym momencie miałam flashbacki z tego, że miałam gorsze rzeczy w rękach i grając kozaka wzięłam ją w ręce i wyrzuciłam za okno.

-Już po sprawie, idę do toalety zaraz wracam

Poszłam dosłownie na 5 sekund do łazienki a jak wróciłam to przy drzwiach stał cały zesrany Tsukishima krzycząc na mnie jakim cudem tą ćmę wypuściłam skoro wróciła. Wtedy już takiego kozaka nie grałam. Ćma podobno poleciała pod biurko a ten niby mężczyzna kazał mi poruszyć torbą

-Chyba śnisz. Jeszcze mi na mordę wleci

Koniec w końcu musiałam to zrobić i nie zgadniecie, wleciała mi na mordę. Potem było tylko ciekawiej, łapanie szklanka podkładanie papieru a potem podwinięcie go i spieprzenie ćmy. Po pół godziny się udało co prawda, ale nigdy więcej wolę tego nie przeżywać.

Fun fact: historia z chrabąszczem i ćma są prawdziwe i uznałam że muszą ujrzeć światło dzienne. W takich momentach można poczuć że moje życie jednak nie jest takie nudne. Dzięki za przeczytanie!

Tsukishima Kei x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz