Była godzina 10.27 a ja dopiero się obudziłam. Bruneta koło mnie nie było na co trochę się przestraszyłam, ale spokojnie, nie panikuj Anastasia, nie panikuj, nie jesteś małą dziewczynką. Wstałam z łóżka i wyszłam z jego pokoju. Zeszłam na dół, aby się napić. Ku mojemu zdziwieniu zastałam w kuchni Mattheo, który coś smażył. Nie odezwałam się tylko podeszłam do szafki i wyjęłam z niej szklankę. Odkręciłam butelkę wody i wlałam ciecz do szklanki.
- Miałem cie właśnie budzić. - powiedział naprawdę delikatnym i opiekuńczym głosem.
- Już nie musisz. - zaśmiałam się lekko. - co robisz?
- Śniadanie dla ciebie nie widać? - zaśmiał się i przewrócił naleśnika na drugą stronę.
- Nie zrozum mnie źle ale czasami myślę że nie jesteś Riddle, nie ze coś Mattheo ale... nie jesteś tacy jak wszyscy z tej rodziny, jak to w ogóle rodziną można nazwać. - powiedziałam bardzo cicho, ale z miny chłopaka którą ujrzałam, wyczytałam że chyba to usłyszał.
- Przez te kilka dni powiedziałaś mi prawdę o swoim dzieciństwie jak i życiu więc postanowiłem ci się dzisiaj odwdzięczyć. Zabieram cię w jedno miejsce. - powiedział i położył naleśnika na talerz. Podał mi talerz gdzie było tam co najmniej z dziesięć naleśników, słoik nutelli i świeże owoce. Nagle po domu rozbiegł się dźwięk dzwonka. - pójdę otworzyć ty jedz, smacznego. - powiedział i wyszedł z domu. Wstałam i zaczęłam na niego patrzeć przez okno. Poszedł pod bramę gdzie czekał na niego facet z srebrnym, dwu osobwym jaguarem F-Type. Nie powiem znałam się trochę na samochodach a ten był moim wymarzonym, jeszcze w kolorze takim jakim chciałam. Nie dowierzałam własnym oczom. Facet podał mu kluczyki i odszedł a Mattheo wjechał jaguarem na posesję, zamknął go i wrócił do domu. Zobaczył ze stoję w oknie i patrze się na samochód.
- Ty chyba miałaś jeść śniadanie, a nie patrzeć się przez okno. - zaśmiał się.
- Jaguar... F-Type jeszcze srebrny... zawsze taki chciałam. Skąd ty go wytrzasnąłeś? - zapytałam.
- No proszę znasz się na samochodach, a to ciekawe. Jest mój. - odpowiedział mi krótko. - lepiej jedz i się szykuj. - powiedział a ja zrobiłam tak jak chciał. Zjadłam cztery
naleśniki bo więcej nie zmieściłam. Poszłam na górę do mojego pokoju i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Poszłam do pokoju i usiadłam przy mojej toaletce, zrobiłam lekki makijaż, wysuszyłam włosy i zaczęłam wybierać ciuchy. Padło dzisiaj na czarne jeansy i do tego czarna oversizowa koszulka. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Założyłam jeszcze moje Jordany i zeszłam na dół gdzie czekał już gotowy chłopak. Pokazał gestem ręki że wychodzimy więc wzięłam telefon i klucze, zamknęłam dom i schowałam wszystko do mojej torebki po czym wsiedliśmy do samochodu. Chłopak odpalił i wyjechaliśmy na drogę.- Gdzie ty mnie wieziesz? - zapytałam patrząc się na niego.
- Tajemnica.
- Jakieś garaże? Zwiążesz mnie i wyruchasz? - zaśmiałam się ale po przypomnieniu sytuacji z przed kilku lat odrazu przestałam się śmiać.
- Kusząca propozycja ale nie.
- No to gdzie? Słucham Pana.
- Powiedziałem. Tajemnica.
- Ależ ty tajemniczy. - powiedziałam z wyczuwalną kpiną w głosie po czym się zaśmiałam a chłopak tylko przewrócił oczami.
Minęło jakieś dwadzieścia pięć minut i byliśmy na miejscu. Była to jeszcze bogatsza dzielnica w Victorville niż ta nasza jednak była ona opuszczona. Chłopak zaparkował przed jednym z białych domów. Wysiedliśmy z samochodu i chłopak zaczął iść pierwszy. Szliśmy przez wysoką trawę ponieważ nikt jej nie kosił przez dobre pięć może nawet i dziesięć lat. Chłopak nagle otworzył furtkę jakimiś kluczami po czym wszedł na posesję. Podeszliśmy do domu, nie powiem bałam się takich miejsc a to wszystko wina Phillipa. To on mnie zawsze namawia na horrory a potem się boję nawet motyla.
CZYTASZ
Niebezpieczna gra ~ Mattheo Riddle
ФэнтезиOn brunet z lekkimi loczkami na głowie i raną na nosie, ja zwykła dziewczyna. I pomyśleć że któregoś dnia moje życie stało się jedną wielką niebezpieczną grą. Mimo wszystko wiedziałam że, źle robię, nie powinnam się z nim zadawać ale moje uczucie ja...