Przez całą noc nie spałam. To wszystko mnie przeciążyło. Jutro a właściwie dzisiaj bo była już czwarta nad ranem miało być jakieś spotkanie dla śmierciożerców, ten wyścig dzisiaj i spotkanie z naszą grupką. Totalnie nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam zostawić Mattheo samego, nie chce aby sam jechał na ten wyścig, z drugiej strony głupio trochę tak odmawiać ludziom zwłaszcza że jestem nowa.
Potrzebowałam uciec od tych wszystkich myśli, wyszłam na balkon i zapaliłam papierosa. Nikotyna pozwalała mi na chwilę uciec od tego wszystkiego nie myśleć. Była już moim uzależnieniem. Nie umiem już sobie bez niej radzić. Minęło 20 minut a trzy wypalone papierosy leżały już w popielniczce. Weszłam do pokoju bo zrobiło mi się trochę zimno. Wzięłam telefon i napisałam wiadomość do Phillip'a jednak jej nie wysłałam. Postanowiłam że pójdę na tą imprezę a najwyżej się wyrwę. Podeszłam do toaletki a jak przejrzałam się lustrze sama się przeraziłam. Poszłam do łazienki i zdecydowałam się na dluga kąpiel w wannie. Nalalam prawie że wrzątku do wanny i do niej weszłam a moje mięśnie odrazu się rozluźniły.
***
Godzina 17.00, umówiłam się ze razem z Matt'em będziemy czekać przed domem Phillip'a o 18 i razem z nim pojedziemy do Laury. Ubrałam obcisłą złotą sukienkę aż do ziemi i wykonałam mocniejszy makijaż. Czarne wyraziste kreski i czerwone usta i lekko pofalowane włosy robiły swoją robotę. Założyłam jeszcze czarne błyszczące szpilki i wzięłam czarną torbę do której włożyłam bluzę jakby było mi potem zimno. Nim się obejrzałam była 17. 45. Pożegnałam się z Mattheo i powiedziałam że będzie wszystko dobrze, pocałowałam go też delikatnie w usta, naszła mnie nagle raka dziwna ochota. Spojrzałam ostatni raz na niego i wyszłam z domu. Skierowałam się w stronę domu Phillip'a a przed nim stał już Matt.- No witam Pana. - zaśmiałam się a on spojrzał na mnie, zjechał mnie wzrokiem.
- Muszę przyznać, wyglądasz olśniewająco Anastasia. - odpowiedział i uśmiechnął się do mnie. Przytuliliśmy się jak zwykle na powitanie. - jakąś wysoka też się zrobiłaś, co ty tak uroslas w dzień?
- Nie chce nic mówić ale mam szpilki... - powiedziałam szeptem po czym się zaśmiałam a chłopak uczynił to samo.
- Co wy tak się śmiejecie co? - nagle do naszych śmiechów doszedł głos mojego przyjaciela który siedział w samochodzie i wyjechał już poza bramę. - jedziecie czy może taksówkę wam zamówić?
Nic nie odpowiadając wsieldismy do samochodu. Ja siedziałam na przodzie z Phillip'em a Matt usiadł z tyłu. Przez całą drogę się śmialiśmy i nagle nie wiadomo jak zaparkowaliśmy przed domem tej sympatycznej dziewczyny.
- A Emily będzie? - zapytałam.
- Tak. Mia po nią pojechała. - odpowiedział mi Phi.
Wysiedliśmy z samochodu i przeszliśmy przez wielkie złote drzwi a naszym oczom ukazała się marmurowa podłoga i wielkie, białe ściany. Pokierowaliśmy się do kuchni gdzie osoby już się bawiły. Wzrokiem szukałam Laury i w końcu ją złapałam, stała przy wyspie kuchennej.
- Heeeej - dziewczyna przedłużyła a ja spojrzałam się na nią pytającym wzrokiem. - wyglądasz zajebiscie młoda.
- Dzięki, ty też wyglądasz wspaniale - uśmiechnęłam się do niej i do kieliszka nalałam sobie wódki, wypiłam go lekko się krzywiąc i nie popijając niczym. Dalej zaczęli się schodzić już różni ludzie a impreza sama się rozwinęła.
***
Zbliżała się 23 co oznaczało wyścig. Mimo że próbowałam o tym nie myśleć i się bawić jak każdy tutaj, to siedziałam w kuchni i patrzyłam po prostu na tych ludzi. Postanowiłam że się wymknę, wstałam i przecisnęłam się przez tłum tańczących osób w końcu docierając do złotych drzwi. Otworzyłam je i momentalnie w moich włosach pojawił się wiatr. Sięgnęłam z torebki papierosy i zapaliłam jednego. Wypuściłam dym i ktoś złapał mnie za ramię.
CZYTASZ
Niebezpieczna gra ~ Mattheo Riddle
FantasíaOn brunet z lekkimi loczkami na głowie i raną na nosie, ja zwykła dziewczyna. I pomyśleć że któregoś dnia moje życie stało się jedną wielką niebezpieczną grą. Mimo wszystko wiedziałam że, źle robię, nie powinnam się z nim zadawać ale moje uczucie ja...