22. Przepraszam.

679 25 11
                                    

Łóżko, łazienka, kuchnia. To są jedyne miejsca gdzie ostatnio chodzę i absolutnie mi to nie przeszkadza. Od całego wydarzenia minęły 3 dni a ja i tak nie potrafię w to uwierzyć. Obwiniam się że ja kiedyś ufałam swojej jak się okazuje matce... okłamywała mnie przez całe życie, chciała mnie zabić. Jestem jedną wielką i niepotrzebną wpadką.

Relacja z brunetem stała się też teraz dziwna. Zachowujemy się jakbyśmy byli w związku.

Czy w nim jesteśmy?

Nie. Chyba nie.

To jest skomplikowane. Wszystko ostatnio jest skomplikowane. Nie daje żadnych znaków życia dla znajomych, do domu nikogo nie wpuszczam. Boję się kogo kolwiek wpuścić. Chcę być teraz tylko i wyłącznie z Mattheo który stara mi się pomóc w każdej wolnej jego chwili. Zwykle wieczorem. Namawiam go codziennie, aby spał ze mną. Nie że coś ale lubię jak jest blisko. Lubię ten jego zapach, jego perfumy, jego włosy, jego wszystko. To jest chodzący bóg piękności.

Wstałam tradycyjnie o 13. Bruneta już przy mnie nie ma. Wychodzi zwykle o 10 z domu bo ma treningi albo idzie ze swoją paczką i wraca wieczorem.

Postanowiłam w końcu się wykąpać. Wzięłam laptopa do łazienki i włączyłam jakąś piosenkę. Padło na "sweather weather". Napuscilam prawie że wrzatku, rozebrałam się i weszłam do wanny. Po mojej godzinnej kąpieli wyszłam, owinęłam moje ciało ręcznikiem i poszłam do pokoju wziąść sobie jakieś czyste ubrania. Wyciągnęłam szare dresy oraz za dużą czarną koszulkę z białym napisem na środku i wróciłam do łazienki. Ubrałam się i wysuszyłam włosy, wzięłam laptopa i zeszłam z nim na dół. W tle leciały jakieś losowe piosenki a ja robiłam sobie śniadanie. Były to pancake.

Usłyszałam otwieranie drzwi, przeraziłam się. Ściszyłam piosenkę i wzięłam nóż do ręki. Stałam tak z tym nożem póki moim oczom ukazał się brunet. Odłożyłam moje narzędzie obrony i jak gdyby nigdy nic zaczęłam dalej robić moje śniadanie. Wyszłam na głupią. Ewidentnie na głupią. Stanął koło mnie i położył jedną rękę na mojej talii. Przeszedł mnie lekki dreszcz. Kochałam ten jego delikatny dotyk. Potrafił uderzyć praktycznie zabić człowieka ręką. A mnie? Dotyka tak bardzo delikatnie i powoli.

- Co robisz? - stanął za mną i wyszeptał mi do ucha.

- Śniadanie, a raczej obiad. - zaśmiałam się delikatnie. Przerzuciłam pancake'a na drugą stronę. Czemu moje życie nie może być jak w tych wszystkich pięknych filmach? Oparzyłam się przez co syknęłam z bólu. Chłopak jak to zauważył odrazu wziął moja rękę i odkręcił zimną wode po czym wsadził tam moją rękę.

- Boli? - zapytał na prawdę miło.

- Nie. Ale nie musiałeś odrazu tak zareagować. To nic poważnego. - odpowiedziałam mu.

- Ja wiem co muszę, a czego nie muszę. Idź się połóż ja już dokończę. - powiedział do mnie po czym się uśmiechnął.

- Mattheo wiem że się martwisz ale... zrobiłeś dla mnie dużo. Od trzech dni nic nie zrobiłam więc chce chociaż sama zrobić sobie śniadanie to znaczy obiad.

- Cśii nic już nie mów.  - położył kciuka na mojej dolnej wardze po czym wpił się w moje usta. Po chwili oderwał się. - ja już dokonczę. - dopowiedział i uśmiechnął się do mnie. Ja wiedząca że w tej kwestii już nie wygram poszłam usiąść na kanapę. Wzięłam ze sobą laptopa i zaczęłam przeglądać na nim media społecznościowe.

Minęło kilka minut i usłyszałam jak coś spada po czym ciche przeklnięcie. Wstałam i poszłam do kuchni. No i nici z mojego pysznego śniadanio - obiadu. Zaśmiałam się lekko co również uczynił chłopak.

Niebezpieczna gra ~ Mattheo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz