7. Podobało mi się to.

1.1K 37 4
                                    

Wypiłam chyba z siedem drinków a wyglądałam najlepiej. Co prawda Mattheo wyglądał najlepiej bo nic nie pił ale z osób pijących to ja wyglądałam najbardziej trzeźwo. Dochodziła druga w nocy a ja miałam dalej ochotę na zabawę. Skakaliśmy też do basenu więc byłam cała mokra. Phillip też by mnie prawie zgwałcił bo wypił zdecydowanie za dużo alkoholu ale na szczęście był Mattheo który w miarę szybko zareagował. Miałam iść po kolejnego drinka jednak ktoś złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę bramy.

-Zostaw mnie!-zaczelam krzyczeć. Cały obraz miałam rozmazany, było też ciemno więc totalnie nie wiedziałam kto to.

- Uspokój się i chodź. - kiedy usłyszałam ten delikatny ale groźny głos wiedziałam kto to był. Mattheo. Miał strasznie specyficzny głos więc łatwo go rozpoznać.

- Mattheo? Co ty robisz? - zapytałam lekko chwiejąc się na boki. Chłopak nie odpowiedział tylko wziął mnie na ręce i zaprowadził do auta. Włożył mnie tam i zapiął pasami bo wiedział że sama bym tego nie zrobiła. Sam wsiadł do samochodu, odpalił silnik i wyjechał z posesji mojego przyjaciela. - Czy ty do kurwy możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy? - byłam pijana i nie mogłam zrobić wielu rzeczy ale jeszcze trochę kontaktowałam więc się spytałam.

- Zobaczysz. Ja nic ci nie powiem.

- W ogóle czemu my tak wyjechaliśmy z tej imprezy nie mówiąc nic nikomu?

- Nudno tam było. Skakaliście tylko do tego basenu i upijaliscie się tymi drinkami jakby nie wiadomo co to było. Rzucaliście się na te drinki jak dzikie zwierzę na mięso. Więc postanowiłem że zrobimy sobie prywatną imprezę tylko we dwoje.

- Ależ ty romantyczny. Impreza tylko we dwoje no proszę. Randka? - zaczęłam się śmiać.

- Nigdy w życiu. Nie poszedłbym na randkę z tobą. - powiedział a na jego twarzy pojawił się ten kpiacy uśmieszek. Ja za to położyłam ręce na piersi i zaczęłam wpatrywać się w szybę. - kopciuszek się obraził? I tak jutro nie będziesz tego pamiętać.

-Czemu akurat kopciuszek a nie na przykład królewna Śnieżka? - zaśmiałam się lekko.

- Cuż zgubiłaś dzisiaj buta a ja musiałem później cie szukać żebyś go założyła dlatego Kopciuszku.

Nie pamiętałam tej sytuacji ale już się nie odezwałam. Jechaliśmy ciemną ulicą totalnie sami w nieznaną mi drogę. Jechaliśmy już tak od trzydziestu minut kiedy w końcu się zatrzymaliśmy. Wysiadłam pierwsza, położyłam rękę na dachu samochodu aby się nie kołysać na boki. Mattheo odrazu za mną opuścił auto i patrząc na mnie splótł nasze palce i zaczęliśmy iść.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam i spojrzałam na niego.

- W bardzo tajemniczym ale pięknym miejscu które nie jest odwiedzane przez ludzi. - powiedział szybko a ja się zachwiałam ponieważ nagle znaleźliśmy się na piasku. - rozumiem że jesteś pijana ale może trochę uważaj? - zaśmiał się.

- Może i jestem pijana i nie będę jutro tego pamiętać ale kim my w końcu dla siebie jesteśmy? Pieprzyliśmy się, całujemy się po prostu zachowujemy się jak para a tak naprawdę... - przerwał mi. Przyzwyczaiłam się już do tego.

- A tak naprawdę jesteśmy niebezpieczną grą, skarbie. Mówiłem że moge się zachowywać jak najwspanialszy chłopak przyjaciel czy jak to tam ale zrozum Anastasia wkraczanie ze mną we wszelkie znajomości kończy się piekłem. - powiedział po czym usmiechnął się do mnie i poszedł dalej zostawiając mnie samą. Nie mając wyjścia poszłam za nim.

Dotarliśmy nad jakieś jezioro. Usiedliśmy na piasku i patrzyliśmy się w martwe punkty przed sobą. Była cisza. Kompletna cisza. Nie odzywając się wstałam i poszłam do przodu były tam jakieś deski które najprawdopodobniej kiedyś służyły jako most. Weszłam na nie i podeszłam do samego końca tych desek. Stałam, patrzyłam i uśmiechałam się sama do siebie. W końcu mogłam żyć jak normalny nastolatek, byłam po prostu wolna. Rodziców nie mam, nikt mnie nie pilnuje. Moi niby przyjaciele przestali też się o mnie martwić. Nikt nie pisze, nikt nie dzwoni więc jestem szczęśliwa. Mam koło siebie mojegk przyjaciela którego znam od czasów pampersa i teraz doszedł tajemniczy brunet, ale mimo jego tajemniczości kocham go.

Jest kurwa nie idealnym ideałem.

Stalam i patrzyłam kiedy nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii a później szybkie wskoczenie do wody, która była lodowata. Szybko otarłam oczy aby móc je otworzyć. Otworzyłam i ujrzałam bruneta który ocierał recami swoją twarz. Jego włosy były całe mokre przez co jeszcze bardziej był piękniejszy. Na moich ustach zawitał uśmiech. Nie byłam na niego zła. Możliwe że to wina alkoholu ale naprawdę nie byłam na niego zła, byłam w sumie szczęśliwa. Brakowało mi robienia takich szalonych rzeczy. Brakowało mi takiego życia.

- Nie chcesz mnie zabić? - zapytał tak nagle brunet który zapewne zobaczył jak się gapie na niego z uśmiechem na ustach i nie mogę oderwać od niego wzroku.

- A tak się składa że nie. - odpowiedziałam szybko i wyszłam z wody. Weszłam spowrotem na most i zaczęłam biec. Skoczyłam do wody robiąc przy tym salto a mina Mattheo którą ujrzałam jak się wyłowiłam doporowadziła mnie do wybuchu śmiechu.

- Z czego się śmiejesz? - zapytał zdezorientowany.

-Z twojej miny. - odpowiedziałam szybko i podplynelam do niego bliżej. Nie wiedziałam co robię, nie obchodziło mnie czy będę żałować czy nie. Splotłam swoje dłonie na jego szyij. Nasze twarze dzieliły centymetry, nagle wpiłam się w jego usta. Poczułam ręce które wędrowały po moim ciele. Teraz liczyliśmy się tylko my. Ja i on nikt więcej. Wiatr który lekko wiał, drzewa które się kołysały i my. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, nie chciałam tego kończyć, chce tu zostać na zawsze. Czuję się przy nim bezpieczna, czuję się... po prostu świetnie w jego towarzystwie. Możemy się kłócić możemy robić wszystkie dziwne rzeczy ale czuje się przy nim bezpiecznie jak przy nikim innym. On mnie chroni. On się o mnie martwi. On jest najwspanialszym człowiekiem świata.

Ten pocałunek był zupełnie inny niż te wszystkie które mieliśmy. Był bardzo namiętny, tempo zwalniało jak i przyspieszało. Oderwałam się i zaczęłam patrzeć na te piękne brązowe tęczówki w których widziałam szczęście.

- Podobało mi się to. - powiedział brunet po czym znowu złączył nasze usta w pocałunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~
Taki krótszy rozdział ale mam nadzieje ze wam się podoba <33

980 słów...

Niebezpieczna gra ~ Mattheo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz