19.Bramy do naszego piekła uważam za otwarte.

819 28 17
                                    

- Lubie ale nie lubię jednak piątków. - zaczęła Laura.

- Ty na prawdę nie lubisz piątków? Jak do jasnej cholerny można nie lubić piątków co? - zapytał ją Matt kiedy dotarliśmy pod klasę od fizyki. Nie lubiłam jej. Większość lekcji przesypiałam. Laura z Matt'em dalej się kłócili a ja z Miią zaczęłyśmy się na nich patrzeć i próbowaliśmy nie wybuchnąć śmiechem. Jednak mój śmiech zniknął kiedy podeszła do nas ta dziwka. Pierdolona Olivia Lee. I że ja kiedyś się z nią przyjaźniłam? Na prawdę? Czemu ja byłam tak bardzo głupia kiedyś?

Podeszła do mnie bliżej i podniosła głowę do góry, aby patrzeć na moją twarz, co i tak jej nic nie dało bo była niższa. Tak, byłam od niej wyższa o jakieś 20 centymetrów. No może więcej.

- Czego ode mnie chcesz dziwko, co? - zapytałam a jadu w głosie to ja nie żałowałam.

- Niczego. Doszła do mnie informacja że startujesz w tych nielegalnych wyścigach więc zaprosiłam prawie całą szkole na te wyścigi aby obejrzeli sobie twoją śmierć. - powiedziała równie ostrym tonem a ja tylko się zaśmiałam. - i z czego się smiejszesz? Nie masz prawa jazdy a bierzesz udział w wyścigach samochodwych. Śmieszne. Zresztą cała ty jesteś śmieszna.

- Śmieszna to jesteś Ty dziwko. Moje umiejętność do jazdy samochodem są wspaniałe. A mojej śmierci tam nie obejrzycie. Zobaczycie tam moje zwycięstwo. - odpowiedziałam z dumą i pewnością siebie. Nie powiem, boję się bo jednak będę w najlepszej klasie wiec szansa na moje zginiecie jest duża ale moja pewność siebie była za silna. - wolę chyba ryzykować życiem w takich wyścigach niż patrzeć na twoją sztuczną mordę.

- Jaka pewna swojej wygranej. Cuż będę liczyła tam tylko na twoją śmierć. Tak samo jak cała szkoła będzie na nią liczyła. - nic więcej nie powiedziałam tylko odeszłam waląc ją w ramię przez co się prawie przewróciła. Wyszłam z budynku i moim planem był powrót do domu. Fizyka i tak jest naszą ostatnią lekcją więc nie mam po co tu siedzieć skoro na niej śpię. Napisalam do Mattheo aby po mnie przyjechał.

Jesteśmy nadal pokłóceni ale już nie tak bardzo. Jest na mnie zły że zgadzam się na te wyścigi. Jego zdaniem nie powinnam tego robić. Jednak jak mamy podpalać nasze piekło to będziemy je podpalać każdego dnia. Skierowałam się na parking szkolny ponieważ chciałam zaczekać w ciszy, jednak przerwał mi krzyk Mii.

- Czy ty na prawdę zgodziłaś się na ten jebane wyścigi?! Kobieto życie ci nie miłe?! - zaczęła na mnie krzyczeć. - Przecież Ty tam możesz zginąć Anastasia kurwa!

- Cicho. Nie zginę obiecuje. Wygram to. Ale wygram kiedy spełnicie jeden warunek. Macie tam nie przychodzić.

- Chyba sobie żarty robisz. Nasza przyjaciółka ma zginąć a my mamy nawet nie przychodzić aby pożegnać ją ostatni raz? - wtrącił się Matt.

- Ludzie spokojnie. Jeździłam z Phillip'em. Siadałam z nim normalnie za kółko i jeździłam. Wczoraj też musiałam coś komuś udowodnić. Jeździłam 220 na godzinę i jak widzicie żyje. Mam się dobrze. Może wam też udowodnić?

- Nie masz prawa jazdy. Startujesz w wyścigach które są nielegalne. Przecież to jest chore! Ty tam możesz zginąć. Przecież oni tam zrobią wszystko oaby cie zabić! - ponowne krzyki Mii dotarły do moich uszu.

- Dobra. Wiem, nie jest to może rozsądne. Może źle robi. Ale jest prawie pelnoletnia. Nie długo będzie miała 18 lat. Podejmuje już za siebie decyzję. A my jako dobrzy przyjaciele powinniśmy ją wspierać nawet jeśli nam coś się nie podoba. - powiedziała mądrze Laura za co jej dziękowałam. Przytuliłam dziewczynę co odwzajemniła. Miałam coś powiedzieć ale właśnie w tej chwili pan obrażalski czyli mój współlokator podjechał.

Niebezpieczna gra ~ Mattheo RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz