𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓓𝔃𝓲𝓮𝓼𝓲𝓪𝓽𝔂

160 18 3
                                    

Nate:

Wpatruję się w ekran laptopa. Jest późno, normalnie ludzie już kończą pracę, spotykają się ze znajomymi, partnerami. Ja siedzę w ciemnym pokoju, jasność ekranu zaczyna mnie razić, więc zmniejszam ją.

W końcu pisze:

Dzień dobry.

Kretynie, przecież jest wieczór.

Kasuje.

Dobry wieczór.

A co jeśli jest teraz zajęta, odczyta wiadomość dopiero rano?

W końcu decyduje, że pierwsze zdanie będzie wyglądało tak:

Dobry wieczór, albo Dzień dobry, w zależności kiedy to Pani czyta.

Tak, to wydaje się odpowiednie. I co dalej?

Mogłam słuchać na angielskim i literaturze, kiedy omawiało się pisanie listów i opowieści epistolarne. Werter mógłby mi pomóc, chociaż nie piszę listów do przyjaciela o głupiej Lotcie, która go nie chce. I nie zamierzam popełniać samobójstwa. Ups, spojler. Nie jestem jak jakiś bohater literacki. Jestem tylko Nate, zwykła dziewczyna, która chce poznać swoją matkę. MUSZĘ NAPISAĆ TYLKO GŁUPIĄ WIADOMOŚĆ.

Nie wiem, czy mnie Pani pamięta, kupowałam herbatę mrożoną i zdałam się na Pani gust. Rozmawialiśmy chwilę o Pani włosach, potem moich, aż w końcu padło moje imię. Wydawała się Pani zaskoczona.

Wydaje się być w porządku. Słyszę, jak ktoś kieruję się w tą stronę mieszkania, więc zapewne ktoś zaraz otworzy drzwi do mojego pokoju, albo pójdzie do toalety.

Przełączam kartę na portal społecznościowy i to w ostatniej chwili, bo właśnie drzwi otwieraj się. Odwracam się na krześle i posyłam tacie spokojny uśmiech.

Udawaj, że jest zajebiście.

— Co jest? — pytam spokojnie.

— Jak się czujesz? Wszystko okej? — pyta Kai, nie przekracza progu pokoju. Opiera się o futrynę i krzyżuje ramiona. Nie jestem pewna, ale w dłoni chyba trzyma czystą bieliznę, więc pewnie będzie szedł się myć.

— No... Żyje. Mam wszystkie kości. Nie mam kulki, więc wydaje mi się, że jest okej — Uśmiecham się.

— Nie wydaje mi się, żeby to były powody do żartów. Szczególnie takich kiepskich — mówi spokojnie.

— Przepraszam.

Nic nie poradzę, że to jest mój sposób na odstresowanie się po tym, co się stało. Każdy będzie robił to inaczej.

Wymieniam z tatą jeszcze kilka słów, upewnia się, czy na pewno wszystko ze mną w porządku i czy nie chce z nim porozmawiać. Odmawiam i zapewniam, że nic mi nie jest. Wszystko jest okej.

— Nie siedź do późna. Dobranoc.

— Branoc — Drzwi zamykają sobie, więc mogę wrócić do swojej wiadomości.

Jeszcze raz czytał to, co udało mi się stworzyć.

Uważam, że powinna się Pani ze mną spotykać, bo mam coś do powiedzenia, chociaż spodziewam się, że już się Pani tego domyśliła podczas naszej ostatniej rozmowy. Czy pasuje Pani spotkać się ze mną w piątek? Godzina jest mi kompletnie obojętna.

W pewnym momencie umiem całą swoją wiadomość na pamięć. Nic nie wspominam o tym, że mam szkołę, bo kolejny dzień wagarów to będzie dla moich rodziców jedno z mniejszych zmartwień tego tygodnia. Zresztą, może powiem im, że nie czuję się za dobrze, żeby pozwolili mi zostać w domu.

Proponuję kawiarnie, w której Pani pracuje. Jestem jednak otwarta na jakieś inne propozycje. Naprawdę zależy mi na tym spotkaniu.

Klikam enter zanim rozmyśle się i uznam, że to okropny pomysł.

Zrobiłam to.

Jasna cholera. Wysłałam.

Naprawdę to zrobiłam!

Zamykam laptopa z mocnym trzaskiem i rzucam się na łóżko. Potrzebuję zasnąć, byleby o tym nie myśleć.

A co jeśli uzna, że to było zbyt oficjalne i weźmie mnie za dziwaczkę? Jeszcze mam szanse się wycofać. Cofnąć wiadomość, a kontakt zablokować.

Ostatecznie zasypiam, może wydarzenia z dnia dzisiejszego się do tego przyczyniają.

Wiadomość od Harumi przychodzi o trzeciej nad ranem.

Tak, piątek pewnie dobry.

𝓒𝓱𝓲𝓵𝓭 𝓸𝓯 𝓽𝓲𝓶𝓮 |𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz