𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓢𝓲𝓮𝓭𝓮𝓶𝓷𝓪𝓼𝓽𝔂

216 19 23
                                    

Kai:

Nie wiem, która jest godzina, kiedy się budzę. W zasadzie, to nawet nie wiem, o której dokładnie udało nam się zasnąć. Ale kiedy spoglądam za okno jest już super jasno, więc na pewno nie jest to ranek.

Ciężar, który czuję na swojej klatce piersiowej to pierwsza rzecz, jaką udaje mi się zobaczyć po obudzeniu. A tak właściwie to blond włosy. Czuję też jak ręce chłopaka mnie otulając, przez co jeszcze trudniej będzie mi się uwolnić z uścisku. A muszę się nawodnić (głupi alkohol), a potem wysikać.

Nie mogę sprawdzić godziny, bo mój telefon jest w spodniach, które są gdzieś rzucone na ziemi. Jakoś wcześniej nie myślałem o nim, miałem lepsze rzeczy do robienia.

Wiem, że jeśli się ruszę, to mogę go obudzić, ale naprawdę potrzebuję wstać. A przy okazji dowiedzieć się, co się działo z Nathaniel. Mam tylko nadzieję, że nie pod wpływem nie wyglądała nikomu skąd pochodzi, bo możemy mieć wtedy nieźle kłopoty. Chociaż i tak pewnie by nikt jej nie uwierzył i jej słowa wziąłby za bełkot i wpływ alkoholu.

Naprawdę delikatnie ściągam z siebie mocny uścisk chłopaka, na co ten odpowiada jakimś marudzeniem pod nosem, a potem poprawia się wygodniej i chowa głowę w mojej szyi.

Super.

Nie żeby mi to przeszkadzało, bo to naprawdę super uczucie, ale naprawdę muszę wstać bo chyba wysikam się na materac, a tego nikt by nie chciał.

Wychodzi na to, że jeśli go obudzę to będzie o wiele ładniej, niż jakbym miał starać się zachowywać najciszej jak się da. Bo i tak go pewnie obudzę.

— Lloyd — zaczynam spokojnie, delikatnie dotykając jego ramienia. Za pierwszym razem wydaje z siebie nie zrozumiały pomruk, którego nie rozumiem, bo prawdopodobnie nie było do żadne znane mu słowo. Ale to oznacza, że już się obudził. Ponawiam więc próbę. — Chłopie, chcesz mnie udusić?

— Kusząca propozycja — mamrocze rozbawiony pod nosem. — Która godzina?

— Skąd mam wiedzieć? — prycham.

— Mój telefon jest pod poduszką — rzuca spokojnie. Podnosi delikatnie głowę i widzę jak z grymasem na twarzy schodzi z mojego ciała i kładzie się obok.

Wyciągam urządzenie, przez chwilę zastanawiając się skąd się tam znalazło.

— Po drugiej — mówię głośno, spoglądając na godzinę. W odpowiedzi blondyn wyciąga tylko kciuka w górę, a potem przytula do siebie poduszkę, prawdopodobnie chce wrócić właśnie do snu.

Znajduję swoje ubrania, które od razu wkładam, starając się być najciszej, jak to tylko możliwe. Otwieram drzwi i dla upewnienia rozglądam się, czy nikogo nie ma. Prawdopodobnie nikogo już nie ma, a jeśli jest, to być może śpią. Schodzę na dół, przy okazji rozglądając się po pustych pomieszczaniach w poszukiwaniu Nathaniel. W telefonie nie dostałem od niej żadnej odpowiedzi. Przy okazji wstępuję najpierw do toalety.

Nie mam pojęcia, czy wróciła do domu (jeśli tak, to z kim i jak), czy odsypia właśnie w jakimś pokoju. I chociaż staram się zobaczyć do każdego, wszystkie są puste, a pomieszczenia, które zamknięte były wczoraj, dzisiaj też takie są.

Piszę do Jay'a, gdzie jest. Ten od razu odpisuje mi, że w swoim domu. Pytam, czy nie wie, gdzie może być Nathaniel. Pisze, że ostatni raz widział ją na imprezie, jak gadała z jakimiś chłopakami.

Mam nadzieję, że nie byli to ci sami chłopacy, których wskazała mi na samym początku imprezy. Zresztą, lepiej dla niej, jeśli nie próbowałaby pchać się w jakieś głębsze znajomości z płcią przeciwną. Cole nie odpisuje, ale prawdopodobnie śpi. To właśnie Cole jest największym śpiochem w naszej grupie. Do Harumi nie ma sensu pisać.

𝓒𝓱𝓲𝓵𝓭 𝓸𝓯 𝓽𝓲𝓶𝓮 |𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz