𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓣𝓻𝔃𝔂𝓭𝔃𝓲𝓮𝓼𝓽𝔂

107 12 2
                                    

Nate: 

Rodzice mnie zabiją, jeśli tylko się dowiedzą, do czego potrzebny był mi samochód.

Wujek mnie zabije.

Nawet Max mnie zabije, kiedy znów zaczniemy ze sobą gadać, bo dzisiaj jest drugi dzień, kiedy nie wymieniłyśmy w szkole ani jednego słowa.

Udaję, że słucham muzyki, a tak naprawdę mam tylko włożone słuchawki. Staram się zapanować się nad trzęsącą się nogą. Ręce mam już schowane w kieszeni ogromnej bluzy, którą dzisiaj ubrałam.

Dlaczego ja jej w ogóle posłuchałam? Co jak co, ale Harumi jest ostatnia osobą, której rady powinnam brać sobie do serca, a już tym bardziej nie powinnam tego praktykować.

Miejski areszt wygląda bardzo podobnie do komisariatu policji. Nie wiem, czego się dokładnie spodziewałam, ale nie robi takie wrażenia jak w filmach. Nawet w ogóle nie przypomina tego, co można zobaczyć w produkcjach, więc nie mam pojęcia, skąd oni biorą te miejscówki. Dużo tu kobiet. W przeciwieństwie do komisariatu, gdzie byłam przesłuchiwana jeszcze nie tak dawno temu. Odprowadzam jedną z nich wzrokiem, jak idzie do czegoś, co ma być recepcją, gdzie stoi jakiś obcy, stary facet. Widzę, że co jakiś czas spogląda na mnie, najchętniej powiedziałabym mu coś chamskiego, ale jeszcze się powstrzymam.

Wyciągam telefon, żeby sprawdzić godzinę. Czekam już tu ponad półtorej godziny i nie wydaje mi się, żebym miała szybko stąd wyjść. Chociaż jestem jedyną osobą, która chce się dzisiaj spotykać z jakimś więźniem, to mam wrażenie, że całkowicie o mnie zapomniano.

Teczka, którą trzyma mijająca mnie kobieta ma na przodzie wielkie napis, ale udaje mi się odczytać tylko jego część. ''Alexander''.

Jestem niemal na sto procent pewna, że to mój Alex. Nie wydaje mi się, żeby jakiś inny temat był tak gorący na policji, a tym bardziej w areszcie niż Alex, głupi, szkolny terrorysta.

— Mamy w końcu wyniki od psychologa — mówi. Kątem oka widzę, jak mężczyzna spogląda na kobietę, ściąga brwi. — w sprawie tego gówniarza.

— Pokaż — rozkazuje. Nie czekając na odpowiedź zabiera od niej teczkę, od razu otwiera i zaczyna przeglądać znajdujące się w niej dokumenty. Najprawdopodobniej to coś na wzór kartoteki dziwi mnie, że jest wydrukowana i wsadzona w teczkę, a nie w komputerze. Teraz wszystko trzyma się w komputerach, a policja ma jedne z lepszych sprzętów od rządu, więc nie ma opcji, żeby ktoś się do nich włamał. — Dalej mnie zastanawia, jak ten dzieciak zdobył tyle broni.

— Kogo to obchodzi? — prycha kobieta, a potem niespodziewanie odwraca głowę w moją stronę, wiec odwracam wzrok na trzymany na kolanach plecak, który będę musiała zaraz oddać. Był już sprawdzany jak na policji, a dodatkowo ja też zostałem przeszukana (jak to powiedział ten mężczyzna; w ramach bezpieczeństwa), ale powiedział, że mogę go mieć przy sobie. Oddam wraz z telefonem, kiedy będę iść na spotkanie z Aleksem. — A ta młoda tu po co?

— Wydaje mi się, że przyszła się z nim spotkać — mówi facet i jestem pewna, że stuka w teczkę z aktami mojego kolegi, z którym chodziłam na matmę. — ale nie jestem pewien. Nie mi mówiła, po co przyjechała. Ktoś zaraz ma po nią przyjść. Ale czeka dobre półtorej godziny.

— Poważnie? — dziwi się — chyba nie zrozumiem nastolatków. Jeszcze jak mi powiesz, że to jego dziewczyna to w ogóle się nie zdziwię.

Znów spoglądam na kobietę, zatrzymując głównie wzrok na rudych włosach związanych w kucyka. Biała, idealnie wyprasowana koszula jest wsadzona do czarnych, opinających tyłek spodni.

Naprawdę kusi mnie, żeby coś jej odpowiedzieć, ale ostatecznie nic nie mówię. Nie skupiam się na ich rozmowie, zamiast tego wbijam wzrok w podłogę, po kilkunastu sekundach kobieta mija mnie spokojnym krokiem.

𝓒𝓱𝓲𝓵𝓭 𝓸𝓯 𝓽𝓲𝓶𝓮 |𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz