𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪𝓵 𝓟𝓲𝓮𝓽𝓷𝓪𝓼𝓽𝔂

257 20 23
                                    

Kai:

— Nie uwierzycie — zawołał radośnie Cole, siadając przy nas na stołówce, zaraz obok mnie. Po mojej drugiej stronie siedzi Nate, która starała się zrobić zadanie z matematyki, bo jak sama powiedziała ''nie chciało jej się w domu'', więc robiła to na ostatnią chwilę.

— Znalazłeś w końcu dziewczynę? — spytała retorycznie Harumi, na co siedzący koło niej Lloyd prychnął pod nosem. Cole obdarzył parę blondynów surowym spojrzeniem.

— Jeśli chciałaś być zabawna, to ci nie wyszło — prychnął pod nosem. — Ale w takim razie nie jesteś zaproszona.

— Zaproszona na co? — wtrącił się Zane, który od jakiegoś czasu siedzi w swoim własnym świecie, głównie w telefonie, zajmując się internetowym randkowaniem. Co z tego, że ta dziewczyna chodzi do naszej szkoły.

— Mój ojciec wyjeżdża w czwartek na weekend. Ma jakieś koncerty i inne sprawy, więc mam wolną chatę w piątek.

— Dzika impreza! —krzyknął z radością Jay, unosząc dodatkowo dłonie do góry, podkreślając swój zachwyt.

— Ty jesteś dziki — wymamrotałem pod nosem, przez co tym razem siedząca obok mnie Nate zaśmiała się głośno.

Czekam więc teraz w piątkowy wieczór w pokoju mojej siostry, który przejęła teraz różowowłosa. Czekamy na Lloyda, a Nathaniel dodatkowo kończy nakładać makijaż. Oczywiście nie mógł to być taki delikatny, jaki robi zazwyczaj Nya. Musiała zaszaleć, ale to już w ogóle mnie nie dziwi. Nawet jej ubranie więcej odkrywa niż zakrywa, ale nie zamierzam tego komentować, bo jestem zdania, żeby ubierał się, jak tylko chce.

— Nie zastanawiałaś się, żeby malować się delikatniej. Przecież i tak wyglądasz ładnie bez makijażu — przypominam.

— Lubię to robić — odpowiada leniwie. Siedzi przy biurku, na laptopie leci jakaś randomowa playlista z różnymi piosenkami. — Przecież i tak to zmywam codziennie wieczorem.

— Fakt — zauważam. Na komodzie jest mały stosik komiksów, które Lloyd pożyczył dziewczynie. Z tego co mi się wydaje, to właśnie czyta, a w szkole mówiła do blondyna, że nawet jej się podobają.

— A co? Nie podobają ci się moje makijaże? — prycha rozbawiona, odwracając głowę w moją stronę.

— Tego nie powiedziałem — odpowiadam spokojnie. Dostaję od Lloyda wiadomość, że zaraz będzie i stoi już na ostatnich światłach. — Tak czy siak możesz się pośpieszyć, bo Lloyd zaraz będzie.

Jedyne co mogę stwierdzić jest to, że oboje ubraliśmy się na czarno, chociaż w ogóle tego nie panowałem. Nathaniel ma zwykły czarny top na grubych szelkach i spodenki tego samego koloru. Ja natomiast mam te same spodnie, które miałem dzisiaj w szkole, czarne z przetarciami i świeżą koszulkę, z logiem zespołu, którego słucham.

— Daj mi trzy minuty — prycha spokojnie. Już kiedyś udało mi się zauważyć, że Nathaniel ma jakąś dziwną zdolność ogarniania się. Więc w ogóle mnie to nie dziwi, że potrafi się pośpieszyć, jeśli tylko chce. — Zabawne, bo u siebie naprawdę rzadko chodzę na imprezy. — myśli głośno.

— Nie puszczam cię? - prycham.

— Mam po prostu dziwnych znajomych.

Dostaję wiadomość, że Lloyd czeka na nas już pod domem, więc musimy wyjść z pokoju Nyi. Schodzimy na dół, gdzie rodzice siedzą w salonie i każde z nich zajmuje się swoimi sprawami. Prawdopodobnie właśnie tak spędzą swój piątkowy wieczór.

— Wychodzimy — mówię spokojnie, wkładając swoje buty. — Zabieram kluczę do domu.

W duchu modlę się, żebym ich nie zgubił. Jeśli wrócimy w środku nocy, a ja zgubie klucze, będą pod wpływem alkoholu, nie ma opcji, że przypomnę sobie gdzie schowany jest nas zapasowy klucz. Kiedyś był pod doniczką, ale kiedy dowiedzieliśmy się, że jest to dość popularna kryjówka, zmieniliśmy ją.

𝓒𝓱𝓲𝓵𝓭 𝓸𝓯 𝓽𝓲𝓶𝓮 |𝓖𝓻𝓮𝓮𝓷𝓯𝓵𝓪𝓶𝓮 |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz