Rozdział 1: "Dziwne spotkanie"

111 12 3
                                    

To się stało, kiedy wracałem z polowania. Zabiłem parę świń, krów, a nawet udało mi się ubić królika. Poszedłem prosto do mojej jaskini, w której dopiero co zamieszkałem. Na początku nie było tu zbyt dużo miejsca, ale po licznych przekopaniach kamieni, jaskinia już była przestrzenna. Postawiłem też parę pochodni, łóżko i tymczasowo zablokowałem szkłem otwory jaskini, by móc położyć się spać. Dzisiaj natomiast zebrałem wystarczająco dużo surowców, by stworzyć crafting table i drewniane narzędzia, którymi mógłbym wykopać kamień. Po jego zdobyciu w stole tworzenia otrzymałem kamienne narzędzia, z którymi wybrałem się na poszukiwania żelaza. Mijały dni, a ja ciągle nie mogłem go znaleźć. Przekopałem już tak dużo jaskiń i wyrw, że szukanie tego surowca stawało się dla mnie powoli męczące. Mimo to ciągle pozostawałem zdeterminowany do znalezienia żelaza i wytopienia go w piecu. Stworzyłem go już i nieprzerwane godziny czeka na wypełnienie swojego zadania. Niekiedy, gdy wracałem do swojego tymczasowego miejsca pobytu nie było jeszcze nocy, dlatego odkrywałem tutejsze tereny. Muszę przyznać, że widok z tej niewielkiej górki jest całkiem ładny. W mojej okolicy rośnie wiele drzew, czasami znajdą się także różne kwiaty wraz z trawą, a nieopodal mojej jaskini znajduje się także małe jeziorko, nad którym od czasu do czasu wędkuję. Nad nim rośnie trzcina cukrowa, a na jego tafli pływają lilie. Gdyby nie to, że muszę wydobyć ten jeden minerał, dni mijałyby mi praktycznie bezczynnie. Jednak pewnego dnia znalazłem go. Cieszyłem się normalnie jak dziecko, gdy w końcu miałem rudę żelaza w swoim ekwipunku. Po skończeniu kopania rudy żelaza, pobiegłem szczęśliwy do mojego "domku", w którym przerobiłem surowiec na sztabki. Następnie w crafting table stworzyłem kocioł i żelazny miecz. Niestety nie wystarczyło mi na zbroję. Nie martwiłem się tym zbytnio, gdyż bez niej dawałem sobie do tej pory radę. Postawiłem kocioł za piecem, który znajdował się na lewo od crafting table. Potem stworzyłem jeszcze skrzynkę, gdyż mój ekwipunek powoli się zapełniał. Gdy miałem już włożyć rzeczy do skrzynki, ona nieoczekiwanie zaczęła się nienaturalnie trząść. Od razu do niej zajrzałem, by sprawdzić co jest przyczyną tego zjawiska. To co zobaczyłem bardzo mnie zdziwiło, a jednocześnie uradowało. W skrzynce zaczęły pojawiać się różnego rodzaju miecze i to w dużej ilości. Miałem wrażenie, że przedmiot pęknie od nadmiaru wszystkich tych broni. W jednej chwili jednak coś innego przykuło moją uwagę. Dlatego odwróciłem wzrok od przepełniającej się skrzynki i spojrzałem na ścianę jaskini, która świeciła różowo fioletową poświatą. Nagle w tej części mojego schronienia utworzył się portal o takiej samej barwie jakiej było światło. Wyglądał on trochę jak portal do Netheru, jednak bez żadnego obramowania, a sam jego kolor zdawał się być nieco jaśniejszym od tego oryginalnego. Chwilę później, gdy portal się otworzył, wypadła z niego jakaś postać. Oczywiście nie stałem prosto przed portalem, dlatego upadła ona na kamienną podłogę okupowanego prze ze mnie pomieszczenia. Po tym co zobaczyłem, portal natychmiastowo się zamknął, a postać jak wylądowała tak leżała na posadzce jaskini. W tej chwili nie wiedziałem co robić. Byłem przestraszony, mimo tego, że wewnętrznie próbowałem uspokoić się  w myślach. Spojrzałem jeszcze raz na postać, jednocześnie rozmyślając, co zrobić w takiej sytuacji. Osoba była cała czarna. Wyglądała jakby w ogóle nie miała żadnych włosów czy twarzy. To mnie najbardziej przerażało. W głowie niekiedy zamiast myśleć o rozwiązaniu, pojawiały mi się scenariusze z chyba nieprzytomną postacią. W większości kończyły się one śmiercią, a jakby tego było mało, mój niepokój z każdą chwilą narastał.

Pov Null

Nagle się obudziłem. Bolała mnie strasznie głowa i...chyba cała klatka piersiowa. Nie czułem tego dokładnie, ale przez chwilę wydawało mi się, że świat kręci się wokół mnie bardziej niż zwykle. Mimo odczuć, wstałem z kamiennej posadzki i rozejrzałem się po miejscu w jakim się znalazłem. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ten koleś. Świetnie, po prostu świetnie. Nie chciałem zostać zobaczony. Jeszcze poinformuje innych, by mnie zabić czy coś w tym stylu. Po krótkiej chwili, przegoniłem wstrętne myśli, nastawiłem się na wybrnięcie z tej sytuacji i zacząłem rozmowę. Nie byłem pewny, czy obecny tu Steve zrozumie co mówię. Zmiana wyglądu mogła także skutkować zmianą głosu. Cóż, warto spróbować.
- Słuchaj...wiem, że moje nagłe pojawienie się tutaj oraz moja postać mogą być dziwne, a nawet straszne dla ciebie, ale przychodzę w pokoju. Proszę...nie ostrzegaj innych - zakończyłem moją, jakże żałosną, wypowiedź.
-  Uh...nie n-no, s-spokojnie. Nawet nie mam kogo - odpowiedział po chwili. Dostrzegłem, że jest wystraszony, a zarazem lekko zmieszany. Ta, nie zrobiłem na nim fajnego pierwszego wrażenia. Odwróciłem jakby wzrok od niego, po czym z powrotem skierowałem go na przestraszonego jegomościa. Spróbuję pogadać z nim jeszcze raz. Może to spowoduje, że zmieni swoje nastawienie do mnie.

Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz