Pov Null
- Miło poznać. Entity stwórz tarczę nad nami. Nie chcemy chyba zostać podziurawieni przez stalaktyty.
Jak powiedziałem tak zrobił. Po chwili biała osłona znajdowała się tuż przy wspomnianych naciekach jaskini. Teraz zostało już tylko przedyskutowanie jednej rzeczy.
--------------------------------------------------------------
Pov SaraPo lekkiej rozmowie z legendami, już potrafiłam mniej więcej określić ich charakter. Entity był bardziej szczęśliwy i pełen energii. Rozmawiając, wyglądał tak, jakby od wielu lat brakowało mu towarzystwa w jego przedziale wiekowym. Natomiast Null był spokojniejszy. Każde zdanie formułował dokładniej, tak, by brzmiało ono formalniej. Niekiedy czułam chłodność, a zarazem obojętność jego osobowości. Nie mogłam do końca zrozumieć jak oni mogli się ze sobą dogadywać, a szczególnie żyć. Dlatego z czystej ciekawości zadałam im pytanie:
- Jeśli mogę się was o to zapytać...wy żyjecie razem?
- Można tak powiedzieć, chociaż nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni - rzekł Null, po czym dodał - ale dalszą część tej informacji dostaniecie później, teraz chcielibyśmy się wam zapytać czy - nagle jego słowa przerwał głośny trzask dobiegający z górnego tunelu, którym rzekomo weszliśmy. Nieoczekiwanie Entity poleciał w stronę wydobycia się dźwięku, a Null nawet nie próbował go zatrzymywać. Jakby wiedział, że jego kumpel poradzi sobie nawet w najgorszej chwili. Po kilku sekundach druga legenda wróciła z powrotem do nas, mówiąc:
- Nie dobrze. Wioska zablokowała nam wejście do tej jaskini. Raczej prędko się z niej nie wydostaniemy - po wypowiedzeniu tych słów, usiadł ponownie na twardym kamieniu.
- No nie. Pewno pomyśleli, że już jesteśmy martwi i, żeby uspokoić swoich ludzi po prostu zabarykadowali tę pieczarę - powiedział Kris. Ciekawe skąd on to wie.
- Więc wracając do mojego pytania - zaczął Null, po czym ja, niestety z uniesionym głosem, przerwałam mu, prawie krzycząc:
- Odcięli nam drogę do świata, a ty się tym nie przejmujesz?!
- Sara, proszę, nie unoś się tak - mówiąc to, Bartek próbował mnie uspokoić, lecz ja ciągle w gniewie, ciągnęłam dalej:
- Ciekawe co jest dla ciebie ważniejsze w tej sytuacji, panie Null, twój własny tyłek czy nasz los?
- Sara, przestań - odezwał się z podwyższonym głosem Kris, a Null, ciągle obojętnie, wpatrywał się w istniejącą sytuację.
- No, ale nie widzicie tego? Jesteśmy tu uwięzieni, a ci mają nas gdzieś?! No proszę was!
- Sara skończ! - wreszcie Bartek zdołał mnie przekrzyknąć, a tym samym stłumić mój niepokój zmieszany z gniewem.Pov Bartek
Pierwszy raz widziałem ją w takim stanie. Jej emocje poszły, aż za nadto, a ja trochę zdarłem sobie gardło, krzycząc, żeby wreszcie się uspokoiła. Czułem taki wstyd, że chciałem zapaść się pod ziemię. Już po prostu czułem, że jesteśmy martwi. Wziąłem Sarę na bok, szepcząc do niej z gniewem:
- Nawet nie wiesz co teraz zrobiłaś. Ci goście darowali nam życie, a ty teraz oskarżasz ich o taką błahostkę. Zawiodłem się na tobie, Sara. Jak nie jesteś dobra w dyplomacji, to się nie wypowiadaj - zakończyłem z ostrym podkreśleniem ostatniego zdania, a następnie zwróciłem się ponownie do obydwóch legend. Znowu czułem strach, ale także i zażenowanie. Bałem się im nawet spojrzeć w oczy, szczególnie Nullowi. Wreszcie, po paru minutach, przemogłem swój strach i wypowiedziałem te słowa, robiąc, to czego nie mogłem zrobić najpierw:
- Strasznie przepraszamy za naszą koleżankę. Proszę wybaczcie nam słowa tej zniewagi i...mamy nadzieję, że nigdy nie będziemy w negatywnych stosunkach. Prosilibyśmy o kontynuowanie waszej propozycji - skończyłem swoją uroczystą wypowiedź. Null tylko lekko kiwnął głową, przymknął oczy, po czym odpowiedział mi w taki sposób, w jaki nigdy nie podejrzewałem, że zareaguje na tą dziwną okoliczność:
- Nic nie szkodzi. Przeprosiny przyjęte. Rozumiem, czemu wasza koleżanka się uniosła, ale chociaż mogłaby oszczędzić uszy Entity' iego. Jeśli chcecie, możecie mnie traktować jako zwyczajnego gościa - po czym, po krótkiej chwili ciszy, dodał, mówiąc ciszej i bardziej do siebie - i tak nic nie znaczę na tym świecie...Pov Null
Nie powiem, nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony dziewczyny. Ta sytuacja przypomniała mi kłótnię z moją siostrą. Kiedy to ja, ukradłem jej pamiętnik. Nie rozmawialiśmy ze sobą chyba z tydzień, a w duszy tak jak, teraz tkwił smutek. Mimo uczucia mieszanego lekko z gniewem, zachowałem swoją pokerową twarz, ciągle udając chłodnego gościa, którego świat nic nie obchodzi. Po cichszym wypowiedzeniu mojego jakby motta, zwróciłem jeszcze raz wzrok na Bartka. Z przepraszającej miny zmieniła się ona w przestraszoną. Chyba przypadkiem usłyszał, co powiedziałem. A niech to.
- Czego w sumie się nie robi dla ludzi w tych czasach - powiedział Entity, ciągle łapiąc się za uszy, a zarazem niezręcznie się śmiejąc.
- Chcieliśmy się z Nullem zapytać, czy pomożecie nam walczyć z Herobrinem, ale oczywiście jeśli nie chcecie, nie musicie - zakończył mój przyjaciel. Naprawdę nie wyobrażałbym sobie tej sytuacji bez niego.
- Zrobimy wszystko, żeby naprawić nasz zły czyn. Nie wiem jak reszta grupy, ale ja będę walczył - powiedział Bartek.
- Stary, ty chyba nie wiesz na co się piszesz - rzekł Kris.
- Wiem, trudno jeśli zginę. Chcę walczyć. Chcę sprawiedliwości. Również, też dla nich - odpowiedział mu blondyn.
- No dobra, skoro tak. To ja też wchodzę - oznajmił Kris.
- Ja też... będę walczyła i...i...przepraszam cię Null...trochę mnie poniosło...aż nadto... - powiedziała ze skruchą Sara. Byłem zadowolony, że w końcu ona mnie przeprosiła, dlatego wręcz z uśmiechem, odpowiedziałem jej:
- Tak jak już mówiłem. Przeprosiny przyjęte. Świetnie, że bę-
Nie dokończyłem, gdyż poczułem silny ból przeszywający całe moje ciało. Najbardziej bolała mnie prawa łopatka, na której miałem te same rany. Czułem, że ziemia osuwa mi się spod stóp. Że traciłem nad sobą kontrolę. Gdy poczułem to straszne uczucie, powoli zgiąłem się w pół i głośno syknąłem. Nogi zaczęły stawać się jak z waty, więc chcąc odejść od innych, jakby wlokłem je po ziemi.
- Null, no nie. Co jest? - rzekł Entity.
- O mój boże, ja przepraszam...ja...ja tak bardzo nie chciałam - powiedziała Sara, lecz ja prawie nic nie słyszałem, tylko jakieś krzyki i coś na rodzaj płaczu dobiegały jeszcze mych uszu. Momentalnie powiedziałem, a może nawet krzyknąłem:- Nie zbliżajcie się...ugh...do mnie pod żadnym...pozorem. Nie wiem...gnuh...co się teraz dzieje, nie...nie panuję nad sobą. Nie chcę was s-skrzywdzić, więc...ugh...p-proszę...odsuńcie się ode mnie!
CZYTASZ
Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]
PertualanganFred nie ma się gdzie podziać. Jednak pewnego dnia znajduje jaskinię, w której zamieszkuje. Szukając surowców i podziwiając piękny krajobraz wokół jego tymczasowego domu, Fred odkrywa coś, a raczej kogoś zupełnie nowego. Jak rozwinie się akcja? Kog...