Pov Null
- Null? - ociężale podniosłem głowę, patrząc mu prosto w oczy, przestraszony. Na jego twarzy pojawiły się współczucie wraz z troską. I...nagle...nie wiem jak, ale...poczułem coś innego...
--------------------------------------------------------------
Pov EntityGdy mój przyjaciel z wielkim oporem obrócił swoją głowę w moją stronę i spojrzał na mnie, dostrzegłem w jego oczach nie tylko ból, ale również to znane mi już od wieków uczucie. Pragnienie śmierci zmieszane z obawą, gdyż wiedział, że gdy odejdzie zostawi we mnie pustkę. Null był świadomy i mimo jego sądzenia, że lepiej będzie już teraz zginąć, walczył tylko, by jeszcze ze mną zostać. Czułem się jakby przyrzekł mi, że będzie przy mnie już na zawsze, nie zważając tym samym na warunki. Po ponownym zetknięciu się ze sobą naszych spojrzeń, dostrzegłem jakiś blask w jego oczach. Inny od tego jaki był poprzednio. Najwyraźniej moja zielona substancja zaczęła działać. Dlatego lekko odszedłem od Nulla, by na powrót znów mu pomóc.
Pov Null
Nagle spuściłem głowę. Miałem wrażenie, że staje się ona coraz to cięższa. Z tego powodu patrzyłem się ciągle w ziemię, co chwila krztusząc się czarną mazią i czekając na swój koniec. Aż w pewnym momencie zauważyłem pewne zmiany. "Choroba" powoli zaczęła się cofać. Widziałem już normalnie na obojgu oczach, a wizja czerwieni z prawego totalnie zniknęła. Ból zaczął się zmniejszać, jednak nie zniknął w całości. Moja prawa ręka poczęła wracać do poprzedniej formy, tak samo jak moja noga. Z powrotem mogłem normalnie oddychać, gdyż czarna substancja ulotniła się z mojego przełyku i moich płuc. Walka z tym czymś nareszcie się zakończyła. Nareszcie mogłem odetchnąć. Lekko wyprostowałem swoje plecy, ponieważ cały czas siedziałem skulony. Ciągle jednak trzymałem się za część swojego ciała, która bolała mnie najmocniej. Nagle zobaczyłem jakiś cień, więc obróciłem głowę i...zobaczyłem Entity' iego, który z wycieńczonym uśmiechem powiedział:
- Udało nam się, Null. Udało nam się - na co ja zapytałem się go:
- A-ale co się nam udało? - następnie musiałem odchrząknąć, jako, że wcześniejsza substancja trochę zadrapała mi gardło.
- Bardziej to mnie. Za pomocą mych mocy uzdrowiłem w jakiś sposób twoje rany. Lepiej się teraz czujesz? - zapytał mnie, pomagając mi wstać.
- Tak, dziękuję ci Entity. Te urazy niestety mnie jeszcze bolą, ale chyba powinno to przejść po jakimś czasie - odpowiedziałem mu.
Pov Entity
Wziąłem lewą rękę Nulla i trzymając go w ten sposób, pomagałem mu iść. Nie wiedziałem jednak, czy mój przyjaciel w ogóle będzie miał siłę poruszać swoimi nogami. Null na początku z trudnością kroczył po kamiennej posadzce, niemniej później, już odzyskał należną mu siłę w kończynach i tylko niekiedy kulał na prawą nogę.
- Nie chcesz przystanąć Null? - zapytałem się go, na co ten nieco zdyszany, odpowiedział:
- Nie, idźmy dalej - po czym po krótkiej ciszy dodał - wiesz co, Entity?
- Co? - zadałem pytanie z ciekawości.
- Byłem głupi...myśląc o-o...śmierci - po jego tonie głosu było można poznać, że temat, który teraz porusza, jest dla niego trudny. Z następną sekundą łzy zaczęły, co chwila, gromadzić się w jego oczach - Zostawił...bym cię na pastwę losu...przyrzekłem c-ci w d-duchu...ż-że - w tej chwili mu przerwałem, zarazem stając w jednym miejscu - Nie przejmuj się tym. To było...minęło - po czym przytuliłem go, ale tak, by nie dotknąć jego ran.
- J-jak ja ś-śmiał-łem...jak ja śmiał-łem - mówił, zniżając swój głos do szeptu i zarazem łkając. Współczuje mu. Tak wiele przeżył w swoim życiu i wciąż ma gorzej ode mnie. Biedny, pewno zmęczenie daje mu się już we znaki. Pomyślałem, a mój przyjaciel przez ten czas zdążył się uspokoić i razem wróciliśmy do poprzedniej pozycji. Lekko kuśtykając, przybyliśmy z powrotem do miejsca, gdzie rozmawialiśmy z Bartkiem, Krissem i Sarą, którzy już na nas czekali, siedząc tym samym na kamiennej posadzce i obserwując nas z oddali. Nie powiem, ale trochę mnie to drażniło. W końcu znaleźliśmy się praktycznie przy nich. Swoimi hologramami położyłem Nulla tak, by trochę odpoczął i od boju z tym czymś, i od samej pozycji, w której siedział przez jakieś piętnaście minut. Po wykonaniu tej czynności, sam poszedłem usiąść przy naszych nowych towarzyszach.
Pov Bartek
Na mojej twarzy pojawiło się współczucie mieszane ze strachem, gdy zobaczyłem w jakim stanie jest legenda. Podziwiałem w tej sytuacji Entity' iego. Byli ponoć różni, ale dbali o siebie jak mało kto. Szkoda, że ja z moim zespołem nie tworzymy takiej więzi jak oni. Pomyślałem, a wspomniany jegomość wykonawszy swoją robotę, usiadł przy nas.
- Coś ciemno się tutaj zrobiło. Dajcie mi jakieś patyki, a zrobimy ognisko - powiedział, a my podaliśmy mu wspomniane przedmioty. Nagle on rozniecił swoimi dłońmi ogień, który skierował w ich stronę, tworząc tym samym mały, wystarczający nam podpalony stos.
CZYTASZ
Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]
AdventureFred nie ma się gdzie podziać. Jednak pewnego dnia znajduje jaskinię, w której zamieszkuje. Szukając surowców i podziwiając piękny krajobraz wokół jego tymczasowego domu, Fred odkrywa coś, a raczej kogoś zupełnie nowego. Jak rozwinie się akcja? Kog...