Pov Null
On tylko kiwnął głową, a następnie zaczęliśmy razem niewidzialni iść w głąb jaskini. Nic nie wskazywało na to, że jest ona zamieszkała przez kogoś lub przez coś. Już chciałem wyłączyć niewidzialność, gdy po chwili usłyszeliśmy razem odgłosy rozmów, dobiegające z korytarza znajdującego się tuż przed nami. No tak, mamy towarzystwo...
--------------------------------------------------------------Pov Entity
Co jest? Myślałem, że Null powiedział, że ta jaskinia jest niezamieszkana od kilku lat, a tu nagle słyszymy jakieś męskie głosy. Najwyraźniej wszystko musi nam krzyżować plany. Zwróciłem swój wzrok na Nulla, a ten ciągle patrząc się na korytarz widniejący przed nami, szepnął do mnie:
- Teraz, chodź po cichu. Nie chcemy, żeby nas znaleźli. Znam inne wyjście, ale jest ono daleko stąd.
- No dobra, ale czemu ci panowie tutaj są? Nie mówiłeś przypadkiem, że ta grota jest bezludna? - zapytałem się po cichu.
- Tak, wiem co mówiłem, ale wcześniej nie oczekiwałem, że jakaś wioska zacznie tutaj szukać jakichś surowców - w tym samym momencie, gdy Null przestał gadać jeden z mężczyzn wraz z diamentowym kilofem zarzuconym na jego plecy przeszedł koło naszego korytarza. Po chwili Null powiedział cicho:
- Chodź za mną, teraz...i pamiętaj, żeby trzymać się mojej ręki. Inaczej staniesz się na powrót widzialny. Resztę pytań, jeśli masz jakieś zostaw na później. Zobaczysz, wyciągnę nas z tej sytuacji - powiedział, po czym zamilkł i ruszył w kierunku wyjścia do innego korytarza. Był on tym razem dłuższy i większy niż ten poprzedni, w którym byliśmy. Prawie wszędzie na jego ścianach były zamocowane pochodnie. Wokół przekopu znajdowały się inne przejścia prowadzące do rozmaitych tuneli, w których niekiedy znajdowali się górnicy. Ja z Nullem szliśmy blisko ściany. Wstrzymując oddechy, jednocześnie przyciskaliśmy się do ściany jak najmocniej gdy, któryś z mężczyzn przechodził obok nas. W pewnej chwili jedna z pochodni spadła na podłogę z hukiem.Pov Null
Niech to szlak. Błagam cię Entity, chociaż tego nie podnoś. Ze strachu napiąłem lekko swoje mięśnie i zamknąłem swoje oczy, modląc się w duchu, żeby nas nie wykryli. Na szczęście nie wyłączyłem niewidzialności, dlatego cały czas inni nie mogli nas zobaczyć. Po chwili otworzyłem swoje patrzałki, odwracając głowę w kierunku Entity' iego i zobaczyłem jak ten podnosi wspomniany wcześniej przedmiot. Akurat z prawie każdej strony byliśmy otoczeni pracującymi tu wydobywcami. Gdzieś w środku miałem nadzieję, że nie zobaczą co robi Entity. Jak się przekonałem, to uczucie było fałszywe. Jeden z mężczyzn najpierw usłyszał brzdęk wydany przez pochodnię, a potem zobaczył jak świeca lewituje z powrotem na swoje miejsce. Przestraszeni ludzie zaczęli z prędkością geparda opuszczać jaskinię. W grocie powstał totalny chaos i, gdy górnicy biegali w tę i we w tę, ja w różnych miejscach przesuwałem pochodnie tak, by ci pędzili w innym kierunku, tym samym robiąc nam przejście. Mężczyźni popychali siebie nawzajem, bezradnie szukając wyjścia z głębokiej jamy. Jak do tej pory dawaliśmy radę. Jednak w pewnym momencie, jeden z wydobywców mocno mnie szturchnął, tak, że puściłem rękę Entity' iego. Mój przyjaciel jakoś się wmieszał w tłum. Niestety jeden z górników zauważył mnie i krzyknął przestraszony:
- To Null! - a drugi zaraz po nim oznajmił - szybko, widzę wyjście! - natomiast ja błyskawicznie włączyłem z powrotem niewidzialność i z tą samą prędkością złapałem Entity' iego, tym samym sprawiając, że jego ciało także stało się niewidoczne.Pov Entity
Boże, nie! - krzyczałem w myślach. Nie wiedziałem, że taki mały czyn sprawi, aż taki duży ruch w podziemnej przestrzeni. Nie chciałem do tego doprowadzić, lecz w pewnym momencie ręka Nulla została mi wręcz wyrwana z mojej. O kurczaki...Czemu? Czemu zobaczyli akurat jego? Teraz go zabiją. On nie powinien mnie zabierać na tę wyprawę. Przepraszam, cię Null... Ponownie widziałem świat przez moje łzy, które z każdym momentem napływały mi do oczu. Jednak ta chwila nie trwała długo. Mój przyjaciel z powrotem użył swojej mocy i zabrał mnie do innego korytarza. Biegliśmy do niego pędem, a w trakcie Null zapytał się mnie:
- Wszystko w porządku Entity? - po tym pytaniu, zatrzymaliśmy się prawie przed końcem tunelu, którym teraz szliśmy - Czemu znowu płaczesz? - spytał dodatkowo z troską, gdy już stanęliśmy. Po tym pytaniu zaczynał ocierać mi łzy swoją ręką.
- N-no, b-bo przez podnies-sienie tamtej p-pochodni, p-prawie cię za-zabili. J-ja nie chciałem - wydukałem przez łzy i gwałtownie wtuliłem się w czarną koszulę Nulla.Pov Null
Gdy zabrałem w końcu mojego przyjaciela do innego podziemnego przejścia, poczułem opór w poruszaniu się Entity' iego. Zdecydowałem, że tutaj zrobimy postój, i tak nikt raczej nie podąży tym korytarzem, gdyż prowadził on do wielkiego i ukrytego kanionu. Pomyślałem, że Entity może się czuć tym wszystkim zmęczony, dlatego zadałem mu pytanie o jego samopoczucie, a dopiero potem spojrzałem na jego twarz i...znowu zobaczyłem łzy. Najpierw skierowałem do niego zapytanie z uśmiechem, lecz potem zamienił się on w dobrotliwy wyraz twarzy. Zadałem mu kolejne pytanie, a gdy mój przyjaciel odpowiedział na nie i szybko przytulił się do mnie, ja stałem przez kilka sekund zdezorientowany. Po czym, także troszeczkę mocniej, odwzajemniłem ten czyn i powiedziałem do niego:
- Nic się nie stało Entity. Chciałeś dobrze wyszło źle. Mi też zdarzały się takie wypadki. Po prostu...upewnijmy się, że nie zrobisz tego ponownie...i tyle - powiedziałem, lekko przesuwając ręką po jego plecach.
- D-d-dobrze - odpowiedział Entity, po czym ja dodałem - spokojnie, musisz się jeszcze dużo nauczyć...i ja ci w tym pomogę.
CZYTASZ
Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]
AdventureFred nie ma się gdzie podziać. Jednak pewnego dnia znajduje jaskinię, w której zamieszkuje. Szukając surowców i podziwiając piękny krajobraz wokół jego tymczasowego domu, Fred odkrywa coś, a raczej kogoś zupełnie nowego. Jak rozwinie się akcja? Kog...