Pov Sara
Nie wierzyłam własnym oczom. Przez niektóre liście krzewu mogłam dostrzec białą bluzę Entity' iego, który szamotał się teraz w leśnej gęstwinie. Od razu lekko oddaliłam się od miejsca zajścia i zapukałam trzy razy w korę dębu.
--------------------------------------------------------------Pov Null
Przybiegliśmy z Bartkiem najszybciej jak mogliśmy, uważając, by nie stworzyć wielkiej ilości hałasu. Chcieliśmy jak najciszej przyjrzeć się zaistniałej sytuacji, a zarazem nie wpakować się w jeszcze większe kłopoty, w jakich teraz znajdował się mój przyjaciel. W tej chwili myślałem tylko o opracowaniu jakiegoś planu lub czegoś co pomoże nam ocalić Entity' iego. Aczkolwiek nawet nie miałem czasu, by wymyśleć potrzebny nam schemat, gdyż nagle zauważyłem jak mój przyjaciel wyskakuje z niewielkiej rośliny, jednocześnie próbując zatrzymać lecące w jego stronę żelazne ostrze. Przez chwilę Entity trzymał rękami głownię srebrnego miecza, który z każdą chwilą powoli zbliżał się do jego klatki piersiowej, a także ranił mu coraz bardziej jego ręce. W tym momencie moje uczucie zaskoczenia przerodziło się w gniew, który rósł w następnych sekundach. Nigdy nie chciałem, by ktokolwiek skrzywdził mojego przyjaciela, dlatego wręcz wściekły ruszyłem w stronę atakującego pillagera i z mocną siłą przyłożyłem mu swoją pięść w jego policzek. Przez krótką chwilę wszyscy stali oszołomieni, wpatrując się we właśnie zaistniałą sytuację, podczas gdy ja ciągle obrzucałem srogim wzrokiem jęczącego z bólu, leżącego na ziemi wojownika. Niedługo potem Kris zwołał innych żołnierzy, wskutek czego rozpoczęła się krwawa, a zarazem i szybka walka. Sara wraz Bartkiem także dołączyli się do bijatyki, osłaniając przy tym poniekąd mojego przyjaciela. Natomiast ja zabijałem, tak, jakbym zobaczył śmierć Entity' iego. Jakbym chciał dokonać na nich zemsty. Z każdym moim następnym ruchem, z każdym moim kolejnym ciosem mój gniew przeinaczał się w jeszcze większy chaos...nad którym nie mogłem zapanować. Aż w pewnym momencie ustawiłem się w takiej pozycji, że byłem w stanie zobaczyć jak jeden z pillagerów przebija klatkę piersiową mojego przyjaciela, gdy ten próbował uniknąć ciosu od innych przeciwników. To sprawiło, że moja złość zaczęła przeistaczać się w istni szał, który nie tylko bardziej zdeterminował mnie do walczenia, ale także spowodował to, że moje oczy zalała szkarłatna, złowroga czerwień informująca mnie o tym, co zaraz miało nadejść. O przemianie. Nagle moje ciało, podczas tworzenia przez obłąkanego mnie niekończącej się rzezi, zaczęło zamieniać się w to potworne. Najpierw ręce i nogi, potem cały tułów, a na końcu wyodrębniały się małe detale takie jak rogi czy kolce. Byłem jak w transie...nie mogłem nic zrobić...
Pov Bartek
O Notchu! Nie! Tylko nie to!- krzyczałem w swoich myślach, widząc w pewnym momencie wymierzony w Entity' iego cios. Nie zastanawiając się długo, podbiegłem, raniąc innych wrogów swoim żelaznym mieczem, do leżącej już legendy. Sara również zobaczyła co się stało i tak samo jak ja podeszła do niego ze łzami w oczach. Entity próbował coś jeszcze nam powiedzieć, ale zakłócały to odgłosy trwającej w tle walki, a także chropowatość jego brzmienia. Mimo poświęcanej przez nas uwagi skrzywdzonej legendzie, niespodziewanie usłyszeliśmy ryk podobny do ryku smoka. Gwałtownie obróciłem się razem z moją przyjaciółką w stronę bitwy i, ku naszemu zdziwieniu, zobaczyliśmy coś czarnego podobnego do wspomnianego wcześniej zwierzęcia, z którego notorycznie wylewały się pokryte mazią macki, a z jego gniewnie świecących czerwonych oczu można było wyczytać nienawiść do całego świata. Patrzyliśmy się teraz wspólnie w przestrachu na bolesny pojedynek między bestią, a rozrywanymi na strzępy żołnierzami. W pewnym momencie Sara odwróciła swoją głowę ze względu na zbyt brutalny obraz. W tej chwili wiedziałem, że miała już tego wszystkiego dosyć. Współczuję jej - pomyślałem w tej samej chwili, gdy Kris również stanął do walki, którą zapoczątkował tymi słowami:
- Ty nędzny gadzie! Tak chcesz się bawić? No to zobaczymy jak sobie poradzisz z tym cudeńkiem - rzekł, wyciągając ze swojej torby kryształ oraz swój złoty miecz, jednocześnie podle się śmiejąc.
- Nie ocenia się książki po okładce, podły tchórzu. Jeszcze się przekonasz, na co mnie stać - odpowiedział niższym tonem jeszcze bardziej wkurzony Null. Jego odpowiedź rozwścieczyła chłopaka, który od razu potem ruszył na potężną istotę. Widziałem jak używając ciemnoniebieskiego kamienia Kris osłabiał czarną istotę, która ciągle atakowała z taką samą zaciętą siłą. Podczas mojego patrzenia Sara zajęła się opatrywaniem naszego cierpiącego kolegi. Nakładała ostrożnie na niego bandaże, równocześnie płacząc. Chyba zbyt się do niego przywiązała...ale w życiu tak bywa. Ci najbliżsi odchodząc, sprawiają nam największy ból. Ja także odczuwałem żal i strach, widząc Entity' iego w takim stanie. Bałem się przyszłości. Przyszłości bez niego. Przyszłości, która może się okazać trudniejsza jak i brutalniejsza. Nie chciałem już patrzeć na ból mojej przyjaciółki, dlatego skierowałem swoje oczy na pole bijatyki, by tylko zobaczyć jak mocno zraniony Kris wyciąga rękę z kryształem w górę, zarazem aktywując jego moc, która zaczęła przyciągać wszystko co możliwe do wspomnianego wcześniej odłamka.
- Chwyćcie się czegoś! - krzyknął w tym momencie Null.
- A co z tobą? - zapytałem się go.
- Nie przejmujcie się mną. Poradę sobie! - odkrzyknął mi, na co ja pomogłem Sarze przysunąć ciało przyjaciela legendy bliżej drzewa, a także wesprzeć ją w schowaniu się za rośliną. Dla większej pewności chwyciłem swoją drugą ręką gałąź rosnącego tu dębu, a drugą trzymałem moją przyjaciółkę, która lekko przyciskała Entity' iego do podłoża. Akurat miałem idealny kąt, by zerkać od czasu do czasu na sytuację jaka odbywała się obok nas. Druga legenda wbiła swoje białe pazury z niewielkim trudem, kurczowo trzymając się podłoża. Zauważając to, nasz wróg wzmożył siłę minerału, by móc jeszcze bardziej przyciągnąć Nulla, jednocześnie ograniczając jego moc. Przyjaciel Entity' iego nie dawał za wygraną i mimo przesuwania się jego ciała w stronę wroga, ciągle stawiał się z taką samą zaciętością jak wcześniej. W pewnej chwili, gdy jego zmęczenie nasilało się, wzbił się nieoczekiwanie w powietrze, wykonując tym samym szybkie, niezrozumiałe dla mnie ruchy. Dzięki temu wytworzył on czarnofioletową kulę energii, którą wystrzelił prosto w stojącego przed nim chłopaka. Wspomniana rzecz z wielkim impetem odrzuciła obydwóch przeciwników, równocześnie łamiąc kryształ na dwie niesymetryczne i nie podobne do siebie rozmiarowo połówki. Siła uderzenia była tak mocna, że Sara, zlękniona, mocno wtuliła się we mnie z zamkniętymi, mokrymi od łez oczami. Ja natomiast ze zmrużonym silnie wzrokiem obserwowałem jak ⅔ kamienia zostaje odepchnięte przez legendę w jej stronę, a pozostała ⅓ ląduje przy Krisie. Dopiero potem prawie już nieprzytomny wróg szybko zabrał odłamek, po czym zniknął gdzieś w portalu razem ze swoim żołnierzem. Natomiast Null leżał na uboczu ranny i nieprzytomny. Szybko przekonałem Sarę, że wszystko jest już dobrze, by mogła się ode mnie odsunąć, po czym podbiegłem zobaczyć, co stało się przyjacielowi Entity' iego.
--------------------------------------------------------------Siemanko wszystkim! Jako, że nie było długo rozdziału to wstawiam go dzisiaj. Miał być na moje urodziny, ale cóż nie wyszło heh. W każdym razie jest on dłuższy o jakieś 400 słów. Pomyślałam, że zrobię taki właśnie bonus dla was ze względu na dosyć długie czekanko. No, dobra. Muszę już kończyć i w końcu iść spać (skończyłam to pisać o 2:40 pozdrawiam). Dzisiaj będę pracowała jeszcze nad następnym rozdziałem, by wynagrodzić wam przerwę od książki. W końcu kontynuacja musi być.
Tak czy siak życzę wam miłego czytania i do zobaczenia w następnym rozdziale!
~ Fire_Blast_12
CZYTASZ
Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]
AbenteuerFred nie ma się gdzie podziać. Jednak pewnego dnia znajduje jaskinię, w której zamieszkuje. Szukając surowców i podziwiając piękny krajobraz wokół jego tymczasowego domu, Fred odkrywa coś, a raczej kogoś zupełnie nowego. Jak rozwinie się akcja? Kog...