Rozdział 19: " Koszmarne cierpienie"

32 6 0
                                    

Pov Entity
Chciałem być koło niego, ponieważ w każdej chwili mógłbym mu pomóc gdyby miało się coś stać. Kris też już dawno zasnął. Nawet nie wiedziałem kiedy. Tak naprawdę, wolałem o tym nie myśleć i po prostu zamknąłem swoje oczy, mając nadzieję, że sen szybko przyjdzie na moje powieki.
--------------------------------------------------------------
Pov Bartek

Po pożegnaniu legendy, jeszcze trochę zostaliśmy przy powoli gasnącym ognisku, by jeszcze trochę ze sobą porozmawiać.
- Nie sądzisz, że Kris jakoś dziwnie się zachowuje? - spytała mnie Sara, po czym ja odpowiedziałem jej:
- Też mam takie wrażenie. Lepiej mieć na niego oko. Nigdy nic nie wiadomo, co się może wydarzyć.
- Mam nadzieję, że nas w nic nie wpakuje. Coś mi wręcz podpowiada, że musimy się go pozbyć.
- Przecież nie możemy nagle zostawić legend w tym stanie wraz z nim. Może on skrzywdzić Entity' iego i Nulla - powiedziałem z lekkim oburzeniem.
- Od kiedy ty się tak nimi przejmujesz, co? Jakby byli twoją rodziną? - rzekła Sara z nutką pretensji. Powiedziawszy to, dodała po chwili: znaczy, to nie tak, że jest to złe czy coś w tym stylu, jednak...uważam, że jeszcze nie możemy im zanadto ufać...co jeśli grają to wszystko na pozór?
- Przecież Null, by chyba nie udawał bólu? A może....hmm...nie raczej...nie.
- Przepraszam, że to powiem, ale dobrze wiesz, że w niektórych sytuacjach byłeś łatwowierny. Co gdyby ta sytuacja też się taką stała? Co jeśli legendy chcą nas tak naprawdę zabić? - z każdym znakiem zapytania Sary, rosła we mnie irytacja, dlatego w pewnym momencie, już nie słuchając jej wypowiedzi, przerwałem jej:
- Sara, dość. Jak już, pomyślimy o tym jutro. Wybacz, ale od twoich pytań głowa zaczyna mi pękać - powiedziałem, zaczynając masować moje skronie.
- Uhm...przepraszam. Jak wiesz nie umiem się opanować z gadaniem...i no -  rzekła, po czym ja potwierdziwszy jej słowa, powiedziałem zmęczonym głosem do niej:
- Dobranoc, Sara.
- Dobranoc, Bartek - usłyszałem w odpowiedzi i poszedłem położyć się gdzieś koło Krisa, ale na tyle daleko, by nie mógł mnie dotknąć. Potem już tylko słyszałem jak moja koleżanka kładzie się tuż koło mnie, lecz tak, by między nami była przerwa. Zanim to zauważyłem, zapadłem się w głęboką senną czeluść.

Time skip...

Pov Entity

Do tej pory spałem jak zabity, choć nie miałem żadnych snów. Jednak potem... zaczęło się. Widziałem strasznie przyciemnione miejsce, gdzie znajdowałem się w wielkiej żelaznej klatce wiszącej paręset metrów nad ziemią. Byłem skuty kajdankami z tego samego metalu. Ich początki znajdowały mi się na szyi, kostkach i nadgarstkach. Wystraszony całą sytuacją i zobaczeniem łańcuchów, podbiegłem do krawędzi żelaznego pudełka, by zobaczyć co się dzieje wokół mnie...to był błąd. Rozglądając się po pomieszczeniu, zauważyłem Nulla pod postacią potwora, który został przyporządkowany Herobrine' owi. Jego rana na łopatce prawie okalała jego cały tułów, a niektóre z zębów i pazurów miał wyrwane. Tylko oczy zdrowo świeciły czerwonym blaskiem, gdyż całościowo mój przyjaciel wyglądał jak bezpański, pobity, wychudzony pies. Widziałem, że ktoś prowadzi go za łańcuch, a wręcz ciągnie, tylko nie mogłem dostrzec, kto dokładnie to robił. Przerażony już nie na żarty, próbowałem wydostać się z klatki i kajdanków, szarpiąc się w nich mocno, tym samym zadając sobie ból. Aż nagle, usłyszałem jakiś złowrogi śmiech i zobaczyłem...Herobrine' a. Lewitującego i patrzącego w moją stronę swymi białymi oczami wraz z jego podłym uśmieszkiem na twarzy. Wyciągnął do mnie rękę i...wtedy gwałtownie się obudziłem zlany potem, ciężko dysząc. Nerwowo spojrzałem na moje nadgarstki. Brak łańcuchów. Dopiero potem wokół okolicy. Uff...to był tylko koszmar. Pomyślałem, a potem usłyszawszy jęczenie Nulla, poszedłem wyregulować pracę prze ze mnie nałożonej mazi.

Pov Null

Nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem, ale spałem na tyle, by potem móc iść na kolejną wyprawę. Niestety rany mnie jeszcze bolały, a najgorszym było to, że wszyscy już spali. Nawet Entity. Akurat teraz, gdy byłem w miarę świadomy, ból w łopatce się wzmożył. Przez co nie mogłem dalej spać. Nie chcę budzić Entity' iego. Niech drzemie. Ja się tylko chwilę pomęczę i tyle. Mówiłem sobie w myślach. W pewnym momencie otworzyłem jednak oczy, by zobaczyć czy wszystko jest dobrze w naszym obozie i czy inni jeszcze śpią. Nagle spojrzałem na mojego przyjaciela, który wręcz się wiercił i przewracał z boku na bok na trawie, aż potem gwałtownie zerwał się, dysząc. Już z mojej perspektywy wiedziałem, że musiało mu się coś śnić. Coś strasznego. Potem podszedł do mnie, gdyż zobaczył w jakim stanie jestem i chyba spowolnił pracę zielonego gluta.
- Czemu mnie nie obudziłeś? - zapytał się szeptem Entity.
- Nie chciałem - również szepnąłem, po czym dopowiedziałem - Co ci się śniło?
- Jakiś koszmar. Coś okropnego...opowiem ci jutro - szepnął i wrócił na swoje poprzednie miejsce.
- Spróbuj na ten moment zasnąć. Jak nie będziesz mógł, to przyjdź do mnie - powiedziałem cicho ostatni raz do niego, a on tylko przytaknął i spróbował zasnąć. Ja tak samo. Przymknąłem swoje oczy i nie myśląc już o ranach, w końcu zasnąłem na dobre.

Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz