Pov Entity
- Spokojnie, nic się nie dzieje. Dobrze zniosłeś przemianę. Poczekaj, pomogę ci. Zaufaj mi - po tych słowach, Null przyłożył swoją dłoń do mojego czoła i zamknął swoje oczy. Wnet ukazała nam się moja przeszłość. Przeszłość, o której chciałem zapomnieć...
--------------------------------------------------------------Miałem jakieś 2 lata, kiedy moi rodzice zginęli. Wcześniej mieszkaliśmy niedaleko wioski, w której potem zostałem adoptowany. Gdy miałem 10 lat, nowi rodzice opowiedzieli mi, co się stało tamtej nocy i jak mnie znaleźli. Powiedzieli mi, że wybrali się na polowanie i dopiero gdy z niego wracali, zobaczyli jakiś dom, który był cały w płomieniach. Chcieli powiadomić o tym swoją wioskę, ale najpierw usłyszeli płacz dziecka. A konkretnie mój płacz. Ja, jakimś cudem, przetrwałem. A oni od razu podeszli do miejsca, z którego donosił się nieprzerwany odgłos szlochu. Zobaczyli mnie, zabrali ze sobą i poszli zawiadomić ich wioskę o rozprzestrzeniającym się pożarze. Następnie strażacy gasili ten dom wodą i przeszukiwali szczątki budynku. Znaleźli tam dwa zwęglone ciała dorosłych ludzi. Prawdopodobnie moich rodziców, którzy zginęli tamtego wieczoru. Odkąd żyłem w wiosce, którą zwano szmaragdową, krążyły plotki o śmierci mojej rodziny. W większości uznawano, że Herobrine maczał w tym palce. Od tamtej pory nienawidziłem go. Co do wioski, w której tymczasowo mieszkałem, domy nie były zrobione z zielonych minerałów. Po prostu ta wieś jest znana z handlu szmaragdami. Rodzice zastępczy nazwali mnie Fred, i mimo, że wyglądali na miłych, traktowali mnie jakbym nic nie znaczył dla świata czy dla nich. "Matka" najbardziej zarządzała czynami. Często obrywałem od niej z bicza, a nawet parę razy otrzymałem ciosy z jej własnych rąk. "Ojciec" natomiast, był najbardziej zaborczym i traktował mnie razem z zastępczą rodzicielką jako swoich podwładnych. W domu czułem się jak na polu walki. Dostawałem nie za to, że coś źle zrobiłem lub źle się uczyłem. Nie. Bili mnie z prostej uciechy i rządzy zaspokojenia uczucia niszczenia innych. Obydwoje się śmiali, gdy płakałem, gdy krzyczałem: Już, dość! Proszę, przestańcie!
A oni tylko zamachiwali się z podwojoną siłą. Czasami nawet nie jadłem posiłków, gdyż za bardzo się bałem być w pobliżu zastępczych rodziców. Wiele razy uciekałem z domu do lasu. Na szczęście nasza wioska była położona blisko niego. Mieszkańcy tego miejsca snuli legendy, że jest nawiedzony lub mieszka w nim jakaś wiedźma przeklinająca zagubionych. Nie bałem się plotek. Jakoś tak, po prostu wiedziałem, że to bujdy i wtedy kiedy miałem ochotę, wyskakiwałem z okna mojego pokoju, schodziłem po ogromnym drzewie i szedłem do lasu. Tak nauczyłem się sam polować i radzić z problemami. Wszystko musiałem robić sam. Nawet rany zaopatrywałem dopiero w lesie, a gdy byłem już blisko domu, zdejmowałem swoje bandaże i ukrywałem je gdzieś głęboko w krzakach. Tak, by "rodzice" nic nie podejrzewali. Żyłem tak przez następne 9 lat, a potem...przekroczyłem jedno z praw wioski. Mówiło ono wyraźnie: Nie wolno wybierać się do lasu po zmroku!
W ten dzień zapomniałem o nim i poszedłem w nocy do dobrze znanego mi miejsca. Gdy wracałem, zauważył mnie jakiś wartownik i przekazał innym, że wybrałem się poza granice wioski o późnej porze. Mieszkańcy mnie znienawidzili. Zostałem skazany na wygnanie z wioski, z czego byłem poniekąd zadowolony. Miałem gdzieś wszystkich tych innych ludzi, którzy chociaż starali się być dla mnie mili. Najważniejszym dla mnie było to, że w końcu mogłem uciec z tego obrzydliwego miejsca, którego miałem nazywać domem oraz od bijących mnie zastępczych rodziców. Nareszcie mogłem poczuć się wolnym, nareszcie żyłem na własną rękę. Potem podróżowałem w poszukiwaniu jakiegoś schronienia, podziwiając piękne krajobrazy przyrody i zaznaczając miejsca na swojej mapie. Wreszcie znalazłem jaskinię. Potem zacząłem szukać i zbierać surowce potrzebne mi do przetrwania w tym lesie. Było dużo przebudowań, ale wreszcie uwiłem sobie przytulne gniazdko, w którym postawiłem łóżko, crafting table, parę pochodni, a później jeszcze kocioł, piec i skrzynkę, która zaczęła się magicznie napełniać mieczami. Następnie zobaczyłem portal, z którego wypadł Null...Te wszystkie uczucia...ten strach...ta nieufność...ten smutek...
Podczas gdy razem widzieliśmy moją przeszłość, moje ciało z tego potwornego wyglądu, stawało się coraz bardziej ludzko podobne. Kamienie zanikały, ogon jakby chował się w kręgosłup, a szpony u rąk i nóg zmieniały się w zwykłe palce, jakie miałem jako Entity. Dodatkowo pojawiły się blizny na moich nadgarstkach. W końcu Null otworzył oczy, zabierając w tym samym czasie swoją rękę. Ja momentalnie zwróciłem głowę ku ziemi. Przez to, co ujrzałem i poczułem, zebrało mi się na łzy. Nie chciałem, żeby Null mnie takiego widział. Wolałem być teraz sam...Pov Null
Wreszcie, gdy przeszłość Entity' iego zaczęła się łączyć z naszą teraźniejszością, otworzyłem oczy i wziąłem swoją rękę z jego czoła. Jego wcześniejsze momenty nie były zachwycające. Jednak w głębi duszy czułem, że trochę mu pomogłem. Jakoś pomogłem mu stać się lepszym sobą. Spojrzałem jeszcze raz na Entity' iego i zobaczyłem jak zwiesił głowę. Po części wiedziałem, co może teraz nastąpić, dlatego przysunąłem się do niego bliżej i przytuliłem go. Po prostu czułem, że muszę tak zrobić, a on tylko zakrył swoją twarz swoimi dłońmi i...zaczął płakać. Chyba jednak pogorszyłem jego przyszłość. Przepraszam cię, Entity...
CZYTASZ
Vs Herobrine - Przepis na żelazo i dobrą przygodę [Tom 1]
AdventureFred nie ma się gdzie podziać. Jednak pewnego dnia znajduje jaskinię, w której zamieszkuje. Szukając surowców i podziwiając piękny krajobraz wokół jego tymczasowego domu, Fred odkrywa coś, a raczej kogoś zupełnie nowego. Jak rozwinie się akcja? Kog...