Rozdział 6

20 2 0
                                    

      Ostatnie dni były dość mocno męczące dla pracowników jak i samego szefa firmy. Nie raz były wahania, problemy czy rozterki.

      Jednak między czasie Yoongi oraz Jimin zbliżyli się do siebie pod naciskiem pracy. Byli dla siebie wsparciem. Starszy nawet już nie udawał przy nim tej osoby bez uczuć. Dbali o siebie wzajemnie. Jimin pilnował posiłków szefa, pilnował by nie pił kawy, jedna dziennie minimum. Dbał też, żeby się nie przemęczał zbytnio.

        Sam Yoongi jednak co chwilę się wypytywał o samopoczucie młodszego. Dawał mu co godzinę przerwy. Nie poznawał siebie. Gdzie była ta osoba, która obiecała sobie nigdy już nikomu nie ufać, ani nie pokazywać, że ma serce?

         Za oknem liście robiły się już kolorów jesieni. Yoongi kochał taką pogodę. Siedział w domu z laptopem pracując pod kocykiem, pijąc herbatę oraz rozmyślając o swoim marnym życiu samotnika. Nie narzekał jednak. Nie doskwierało mu tak często poczucie pustki, ale zdarzało się, że były dni, kiedy kładł się do łóżka zasypiając na jak najdłużej byle nie czuć tego osamotnienia oraz zimna wydobywającego się z własnego serca.

          Jesień jak mówią to czas depresji. On jednak, uważał, że jesień to czas prawdy. Nie potrafił okłamywać samego siebie, że wcale nie czuję niczego. Uczucia grały, grają i grać będą ważną rolę w życiu człowieka. Nawet jeśli by się starał uniknąć ich, to nie zdoła schować się temu okropnemu uczuciu.

         Z jednej strony kochał jesień. Ale jak wszytsko, ma swoje ciemniejsze strony, przed którymi ten bał się nadchodzącego czasu.

        Stukał o biurko swoim czarnym długopisem, wpatrując się w deszcz za oknem. Spływające krople deszczu po oknie, wyglądały, jak jego łzy każdej nocy niekiedy.

- Yoongi - poczuł na ramieniu czyjąś ciepłą dłoń. Ciepło. Tego teraz potrzebował

- tak? - ocknął się patrząc na przejętego Jimina

- wszystko okej? - spytał poważnie patrząc na zachowanie starszego

- tak, tylko ... - zamyślił się. Czy on chciał spytać o to co myślał, że chciał?

- tylko?

- mogę cię.. p-przytulić? - zająkał się czując, jak serce w tej chwili walczy by nie wypaść z piersi

- oczywiście - uśmiechnął się zachęcająco nie czekając na tego. Podniósł drobne ciało Yoongiego wtulając je w siebie szczelnie - coś się stało? - szepnął do jego ucha

- poprostu potrzebuje ciepła. Czyjegoś ciepła

- rozuemiem.

Nagle do środka wparowała Lisa.

- Dzień do... - zauważyła dwójkę wtuloną w siebie. Coś się w niej już gotowało, ale postanowiła zaczekać

- L-lisa - oderwał się starszy - coś nie tak?

- mam papiery - rzekła pogardliwym głosem patrząc poirytowana na Jimina

- połóż tu - wskazał na swoje biurko

- tsa, położę tu - idąc w stronę wyznaczonego celu, nadepnęła obcasem na stopę Jimina, niby niechcący - oj - jęknęła

- Lisa! - warknął straszy podchodząc do kulejącego chłopaka - idź po apteczkę!

- nic mi nie jest - zapewnił jego pracownik

- cicho bądź - westchnął ściągając jego but, oraz skarpetę. Obejrzał dokładnie stopę, a po chwili wróciła Lisa. Podała mężczyźnie apteczkę patrząc swoim wkurzonym wzrokiem na uśmiechniętego chłopaka.

- Możesz iść - rzekł zajęty Yoongi opatrując stopę różowo włosego.

Brunetka prychnęła wychodząc z pomieszczenia, zarzucając za ramię na odchodne włosami w tył.

- Boli bardzo? - spytał przejęty mężczyzna

- Yoongi, spokojnie, to nie koniec świata, będę żył - zapewnił. Jednak gdy zauważał, jak ten wstawał powoli by zapewne wrócić do pracy jak nigdy nic, postanowił kontynuować. - Czekaj, czekaj - jęknął grymaśnie na co starszy odwrócił się desperacko w jego stronę ponownie kucając - jednak boli - wymamrotał patrząc kątem oka na jego reakcje. Czarnowłosy uniósł jego stopę w górę na linii ust, po czym zaczął dmuchać.

Jimin obserwował uważnie jego działanie. Nie sądził, że to ten sam Min Yoongi, którego poznał na początku pracy. Ten był opiekuńczy, a tamty... Tamty pełen życia przeszłością, która go niszczyła, a ten traktował ludzi tak, jak oni traktowali jego.

- Halo - przed jego oczami pojawiła się dłoń starszego, który od kilku sekund próbował przywołać go do żywych - pytałem się, czy lepiej - westchnął poruszając jego stopą w różne strony. Niby zwykły odcisk, ale szpilki Lisy nie należały do tych małych.

- T-tak - potwierdził po chwili uśmiechając się szeroko

- dobra, dziś już masz wolne - spojrzał na swój zegarek - w sumie to i tak za jakąś godzinę byś kończył pracę na dziś

- a ty?

- co ja? - uniósł brwi w górę zastanawiając się

- a ty do kiedy tu zostajesz? Znowu do późna? Albo rana?

- taka rola szefa, jeśli chce mieć wszytsko dobrze zrobione jak chcę, muszę zostać tu i działać aż do skutku - wzruszył ramionami

- czasami mam wrażenie, że pod tą wymówka kryje się inna, smutna prawda - rzekł patrząc w jego oczy - ale cóż, zbieram się i idę - wstał przy pomocy starszego.
Zebrał swoje rzeczy oraz zakładając na siebie płaszcz. Przed wyjściem ostatni raz odwrócił się w jego stronę - Yoongi - ten spojrzał na niego automatycznie - nie siedź długo - poprosił, a następnie wyszedł z biura zostawiając zamyślonego Yoongiego sam na sam z myślami.

ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz