Siedzieli w przytulnej restauracji. Za oknem prószył śnieg. W środku było ciepło, oraz bardzo miło, co spodobało się Jiminowi.
- Co podać? - podeszła do nich młoda dziewczyna wyciągając różowy notesik.
- Dzień dobry - zaczął Yoongi patrząc na menu - poproszę możee... Kawę oraz kimchi - uśmiechnął się szeroko - a ty? - spojrzał na towarzysza.
- Po pierwsze, proszę mu odjąć kawę - zażądał od razu - a ja poproszę kakao oraz ciasto malinowe
- Jimin - mężczyzna westchnął na wybór młodszego - weź sobie coś normalnego na posiłek.
- Przecież wziąłem - naburmuszył się lekko - ale dobrze, do tego jeszcze ramen - oddał dziewczynie kartę oraz wrócił wzrokiem na siedzącego przeciwko Yoongiego.
Czekając na swoje zamówienia zaczęli rozmawiać o wszystkim i niczym. Tak naprawdę, to nie mieli żadnego tematu, który mogli by na ten moment zacząć.
- Wiesz Jimin, wyglądam na człowieka, który żyje jakby nie miał co stracić, ale czasem się boje wielu rzeczy... - upił duży łyk wody. Chłopak uważnie go słuchał - moje życie bazuje na wielu zmartwieniach, myśleniach oraz samotności... - dodał ciszej - szukając kogoś na stanowisko pomocnika, chciałem sprawić, aby połowa obowiązków spadła z moich barków. Często nie dawałem rady, ale wstawałem tylko dlatego, aby udowodnić sobie, że mogę być kimkolwiek chcę, a ta kobieta którą dziś widziałeś nigdy nie miała racji mówiąc, że zostanę nikim.
Jimin czuł jak jego serce lekko boli. Nie sądził, że Min Yoongi może okazać się być poprostu zagubionym człowiekiem, który próbuje pokazać wszystkim w okół, że jest wart więcej niż myśleli.
- Wiesz... - mruknął Jimin zwracając na siebie uwagę starszego - całe życie miałem kochających rodziców, przyjaciół, dobre stosunki z ludźmi, ale nie sądziłem, że i tak poczuje samotność. Żyłem pełnią charyzmy, szczęścia, ale czułem, że to wymuszam...
- co chcesz przez co powiedzieć?
- chcę powiedzieć, że miałem w okół siebie tyle ludzi, a i tak czułem się sam.
Zapadła cisza. Mroczna, ale też smutna cisza.
Jimin próbował nie wspominać chwil, jak to nie raz, nie dwa zawiódł się na przyjaciołach. Póki nie natrafił na Jinna, Namjoona, Taehyunga i Jungkooka miał wielu takich, którzy chcieli wykorzystać dobro jakie miał. Robił dla nich wszystko, jednak... Oni dla niego nic.
Z każdą nową osobą, która i tak odchodziła, coraz bardziej peszył się na znajomości. Stawał się nieufny, oraz przewrażliwiony. Bał sie kolejnych zawodzeń. Wolał zamknąć się w sobie, niżeli otworzyć na kolejne osoby, które i tak będą go mieć gdzieś. Poznał jednak pierw Jinna, potem jego paczkę i tyle mu wystarczyło by zacząć żyć na nowo. Wciąż utrzymywał dystans do nowych, ale gdy poznał Yoongiego, wiedział, że chcę go poznać bliżej. Przyciągnęło go jego zimność, którą on sam odczuwał kiedyś do innych. Chciał go zmienić. Nie znał strasznego nawet, a już pragnął widzieć jego uśmiech.- Myślę, że każdy miał w życiu chwilę, kiedy chciał się poddać - westchnął Yoongi - ale się nie poddałeś, ja też. Mimo trudności na los, mimo chwil, gdzie nasze serca bolały, a my ukrywaliśmy to, wciąż żyjemy teraz i potrafimy mimo to się uśmiechnąć - wyszczerzył się - mam pomysł - oznajmił wstając - na wynos proszę! - krzyknął w stronę kuchni, a po chwili podszedł do młodszego wyciągając w jego stronę rękę.
Yoongi postanowił spędzić ten czas wśród przyjaciół Jimina oraz zaprosić Hoseoka, chociaż z tym miał lekki obaw.
- Tak, jedziemy, wstąpimy po przekąski - rzekł Yoongi rozmawiając przez telefon z Jinnem - Jin! Nie, nie wezmę tego idioto! - warknął rozłączając się.
Objął go podejrzanym wzrokiem Jimin.

CZYTASZ
Butterfly
Fanfiction,, Myślę, że to smutne, że zacząłeś wyczekiwać śmierci bardziej, niż ona by miała wyczekiwać ciebie ,, Min Yoongi. Biznesmen, który próbuje pokazać, że nie posiada emocji, mimo iż, jest bardziej wrażliwy niż wszyscy myślą. Park Jimin. Zaczął pracę...