Stali wtuleni w siebie dobre kolejne kilka minut. Yoongi niczym panda trzymał się mocno Jimina. Próbował jak najbardziej być blisko serca młodszego.
- Yoongi... - poczuł jak różowo włosy delikatnie gładzi jego plecy.
Milczał. Nie potrafił nic powiedzieć, chciał poprostu zostać w tej pozycji jak najdłużej.
- Spokojnie - usłyszał przy swoim uchu - chodź do środka, przeziębisz się znowu - zostal podniesiony, a nogami oplótł talie Jimina.
Weszli do środka. Nadszedł czas by przestać udawać przy nim kogoś kim nie był.
- Powiesz mi co się dzieje? - spytał zmartwiony chłopak - jestem tu - zaczął gładzić udo mężczyzny.
Był zmartwiony jego stanem. Chciał się dowiedzieć jak najwięcej, ale ten musiał z nim współpracować.- Chciałem się od ciebie odseparować - wyznał w końcu - bałem się uczucia, którego zacząłem do ciebie czuć. Było dziwne...
- co czułeś? - wtrącił się ciekaw
- pierw gdy cię widzę czuję irytację - przyznał na co ten parsknął - ale jednak zmienia się to po chwili pierw w dziwne ciepło, a następnej chęć spędzenia czasu przy tobie - dokończył - nigdy tego nie czułem. Może kiedyś, ale teraz jednak to dość krępujące - wzdychnął.
Jimin słuchał jego melodyjnego głosu. Lubił go słuchać. Był mądrym oraz ciekawym człowiekiem. Godnym jego uwagi.
- Myślę, że poprostu się zgubiłem w tym marnym życiu
- a wierzysz w przeznaczenie? Bo ja myślę, że nasze drogi się spotkały, bym nauczył cię jednej ważnej rzeczy. Jak kochać - Yoongi spojrzał na niego nierozumnie. Nie sądził, że usłyszy takie słowa od młodszego. Czuł, że ten z nim może igrać, lecz właśnie tego się bał, że może to być prawdą.
- kochać? - powtórzył ciszej
- mhm - Jimin potwierdził kiwnięciem głowy - nauczę cię tego. Tylko proszę, pozwól mi...
Starszy się zawiesił. Może i czuł coś do młodszego, ale nie sądził nigdy o takiej relacji. Bał się spojrzeć w jego oczy.
- Nie ma czegoś takiego jak miłość. Pierw jest zapatrzenie, a gdy dostaniesz tą osobę, przywiązujesz się do jej obecności. Cała filozofia.
- kto cię tak bardzo skrzywdził Yoongi, że dla ciebie miłość to zwykłe przyzwyczajenie - westchnął smutno Jimin patrząc prosto na zdołowanego mężczyznę.
- Jeśli dasz mi szansę, udowodnię ci, że poznasz dzięki mnie słowo miłość, ba! Poczujesz to słowo nawet. Musisz jednak wiedzieć, że ufając mi w tej chwili, zmienisz podejście do życia całkowicie - uniósł swoją rękę w stronę mniejszego - to jak, chcesz poznać to uczucie?Yoongi zaczął się poważnie zastanawiać. Może i ten miał rację. Fakt, że życie w jakim istniał było piekłem, nie zmieniało nic, więc próbując nic nie tracił.
- d-dobra - zgodził się po chwili. Został przyciągnięty do uścisku młodszego.
- Ale żeby było jasne! - od razu się wyrwał - ja tu jestem w stu procentach dominantem!- Proszę cię - prychnął młodszy - bądź moim grzecznym chłopcem, a dowiesz się, że bycie uległym nie jest wcale takie straszne
- nigdy - wysyczał. Młodszy wlepił w niego swój ostry wzrok. Yoongi nagle poczuł brak pewności siebie - ugh! Jak ty to robisz! - oburzył się
- ależ co - Przybliżył swoje ciało w stronę czarnowłosego
- gdy na mnie spojrzysz, tracę całą pewność
- aj, dobra - zaczął - bądźmy razem dla siebie dominujący, raz ty i raz ja - poruszał brwiami
- chwila, czy ty myślisz już o seksie? - spytał wprost Yoongi
- a to nie o to chodziło w całej tej rozmowie? - uniósł brwi do góry
- nie? Chodziło o życie codzienne zboczeńcu - trzepnął go w tył głowy
- ała - zaczął masować bolące miejsce - może jakieś zasady? Typu brak bicia w skroń...
- pff...

CZYTASZ
Butterfly
Fanfic,, Myślę, że to smutne, że zacząłeś wyczekiwać śmierci bardziej, niż ona by miała wyczekiwać ciebie ,, Min Yoongi. Biznesmen, który próbuje pokazać, że nie posiada emocji, mimo iż, jest bardziej wrażliwy niż wszyscy myślą. Park Jimin. Zaczął pracę...