Rozdział 12

15 2 0
                                    

Stali wtuleni w siebie dobre kolejne kilka minut. Yoongi niczym panda trzymał się mocno Jimina. Próbował jak najbardziej być blisko serca młodszego.

- Yoongi... - poczuł jak różowo włosy delikatnie gładzi jego plecy.

Milczał. Nie potrafił nic powiedzieć, chciał poprostu zostać w tej pozycji jak najdłużej.

- Spokojnie - usłyszał przy swoim uchu - chodź do środka, przeziębisz się znowu - zostal podniesiony, a nogami oplótł talie Jimina.

Weszli do środka. Nadszedł czas by przestać udawać przy nim kogoś kim nie był.

- Powiesz mi co się dzieje? - spytał zmartwiony chłopak - jestem tu - zaczął gładzić udo mężczyzny.
Był zmartwiony jego stanem. Chciał się dowiedzieć jak najwięcej, ale ten musiał z nim współpracować.

- Chciałem się od ciebie odseparować - wyznał w końcu - bałem się uczucia, którego zacząłem do ciebie czuć. Było dziwne...

- co czułeś? - wtrącił się ciekaw

- pierw gdy cię widzę czuję irytację - przyznał na co ten parsknął - ale jednak zmienia się to po chwili pierw w dziwne ciepło, a następnej chęć spędzenia czasu przy tobie - dokończył - nigdy tego nie czułem. Może kiedyś, ale teraz jednak to dość krępujące - wzdychnął.

Jimin słuchał jego melodyjnego głosu. Lubił go słuchać. Był mądrym oraz ciekawym człowiekiem. Godnym jego uwagi.

- Myślę, że poprostu się zgubiłem w tym marnym życiu

- a wierzysz w przeznaczenie? Bo ja myślę, że nasze drogi się spotkały, bym nauczył cię jednej ważnej rzeczy. Jak kochać - Yoongi spojrzał na niego nierozumnie. Nie sądził, że usłyszy takie słowa od młodszego. Czuł, że ten z nim może igrać, lecz właśnie tego się bał, że może to być prawdą.

- kochać? - powtórzył ciszej

- mhm - Jimin potwierdził kiwnięciem głowy - nauczę cię tego. Tylko proszę, pozwól mi...

Starszy się zawiesił. Może i czuł coś do młodszego, ale nie sądził nigdy o takiej relacji. Bał się spojrzeć w jego oczy.

- Nie ma czegoś takiego jak miłość. Pierw jest zapatrzenie, a gdy dostaniesz tą osobę, przywiązujesz się do jej obecności. Cała filozofia.

- kto cię tak bardzo skrzywdził Yoongi, że dla ciebie miłość to zwykłe przyzwyczajenie - westchnął smutno Jimin patrząc prosto na zdołowanego mężczyznę.
- Jeśli dasz mi szansę, udowodnię ci, że poznasz dzięki mnie słowo miłość, ba! Poczujesz to słowo nawet. Musisz jednak wiedzieć, że ufając mi w tej chwili, zmienisz podejście do życia całkowicie - uniósł swoją rękę w stronę mniejszego - to jak, chcesz poznać to uczucie?

Yoongi zaczął się poważnie zastanawiać. Może i ten miał rację. Fakt, że życie w jakim istniał było piekłem, nie zmieniało nic, więc próbując nic nie tracił.

- d-dobra - zgodził się po chwili. Został przyciągnięty do uścisku młodszego.
- Ale żeby było jasne! - od razu się wyrwał - ja tu jestem w stu procentach dominantem!

- Proszę cię - prychnął młodszy - bądź moim grzecznym chłopcem, a dowiesz się, że bycie uległym nie jest wcale takie straszne

- nigdy - wysyczał. Młodszy wlepił w niego swój ostry wzrok. Yoongi nagle poczuł brak pewności siebie - ugh! Jak ty to robisz! - oburzył się

- ależ co - Przybliżył swoje ciało w stronę czarnowłosego

- gdy na mnie spojrzysz, tracę całą pewność

- aj, dobra - zaczął - bądźmy razem dla siebie dominujący, raz ty i raz ja - poruszał brwiami

- chwila, czy ty myślisz już o seksie? - spytał wprost Yoongi

- a to nie o to chodziło w całej tej rozmowie? - uniósł brwi do góry

- nie? Chodziło o życie codzienne zboczeńcu - trzepnął go w tył głowy

- ała - zaczął masować bolące miejsce - może jakieś zasady? Typu brak bicia w skroń...

- pff...

ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz