Miesiąc później
W Korei nastał listopad. Raz było słonecznie, a zaraz pochmurnie z opadami deszczu. Min Yoongiemu starczył jeden wieczór by się przeziębić. Nic jednak nie stanęło mu na drodze, by i dziś pracować najciężej jak się da.
- Dzień dobry - przywitał się z pracownikami wchodząc do firmy, przy okazji kichając co chwilę. Wszyscy patrzyli się na niego w lekkim szoku. On nigdy się nie spóźniał.
Wszedł do biura widząc, jak Jimin już pracował.- Hej - przywitał się pociągając nosem by żadny smark nie wydobył się na wolność.
- Hejjj? - spojrzał na niego mrużąc oczy - czy ty jesteś chory? - od razy wstał idąc w jego stronę
- nie podchodź! - schował twarz za szalik, a po chwili wyciągnął swoją czarną maseczkę z kieszeni, którą założył na twarz - trochę się przeziębiłem - przyznał drapiąc się po karku.
- Trochę? Zastanawiałem się kogo tak słychać w całej firmie przed tem. Twoje kichanie cię zdradziło teraz - zmierzył go wzrokiem - co ty tu robisz - westchnął ciężko patrząc z politowaniem na biednego szefa, który próbował ściągnąć sobie kurtkę. Podszedł do niego uniemożliwiając mu to, by ten nie czuł zimna.
- Pracuje? - odrzekł kaszląc
- co tu robisz całkiem chory! - podniósł głos - wiesz jak to niebezpieczne?! Możesz się bardziej rozchorować pajacu - trzepnął go w tył głowy, jednak zbyt bardzo się martwił.
Nagle rozległo się pukanie. Do środka wszedł wysoki mężczyzna o szczupłej budowie nóg w czarnych dżinsach. Kurtka zasłaniała jego resztę ciała, jednak można było się spodziewać, że tam też jest szczupły. Miał na sobie różową kurtkę, oraz opatulony w okół szyii fioletowy szalik.
- Czyli to tu pracujesz Jimin - odezwał się nieznajomy. Wtedy Yoongi zauważył jak ten trzymał w ręku reklamówkę - przyniosłem ci lunch, zapomniałeś z domu - westchnął kiwając głową oraz podając mu opakowanie z jedzeniem.
- Jin - odezwał się uśmiechnięty chłopak tuląc wyższego - nie musiałeś - machnął ręką zabierając pakunek z jego rąk.
- A myślałem, że zobaczę miejsce w którym przesiadujesz spory czas - wzruszył ramionami rozglądając się.
Wszytsko obserwował siedzący Yoongi. Mierzył wzrokiem mężczyznę, który obdarował różowo włosego, a następnie bezczelnie rozglądał się po jego biurze.
- Oh hyung - odezwał się po chwili ponownie Jimin - mam prośbę
- jaką? - od razu zainteresował się słowami
- a więc, to jest mój kochany szef - podszedł do wystraszonego Yoongiego, który już po słowne kochany wyczuł pułapkę
- oooo, miło mi cię poznać - podbiegł szybko Jin
- tsa - burknął, na co Jimin szturchnął go w ramię, a przy tym wydając jakieś nieludzkie dźwięki
- aichś - jęknął - ta, jestem Yoongi, szef tego tu, a ty to Jin, facet który panoszy się po moim biurze przebrany za księżniczkę - prychnął- tak! - zgodził się machając energicznie głową, przez co ten zmarszczył czoło.
- Jin, nie słuchaj go - zaśmiał się Jimin podchodząc do strasznego i biorąc go za rękę. Yoongi dokładnie się przyglądał temu. Miał ich na oku - Mój przyjaciel jest chory, dlatego bredzi - gdy Yoongi chciał się już wtrącić dostał srogi wzrok od Jimina przez co nie kontynuował - czy możesz go zabrać do mnie do domu, oraz zrobić coś ciepłego i przypilnować, żeby ten nic nie robił? - poprosił grzecznie. Czarnowłosy nagle wypluł całą kawę przed siebie wzbudzając zainteresowanie obydwu
- chory? - powtórzył Jin przejęty
- mhm
- nie ma sprawy! Zajmę się nim jak prawdziwa...
- eomma! - dokończył za niego zadowolony różowo włosy gładząc blondyna po plecach
- ejeje - wtrącił się Yoongi - chwila, chwila, chwila - zaczął wymachiwać rękoma - ja się na nic nie zgadzam - zaprzeczył próbując włączyć komputer
- a właśnie, że się zgadzasz - podszedł do chorego mężczyzny podnosząc go do pionu - spróbuj nie słuchać się tylko Jinna - zagroził palcem
- a wtedy co? - podszedł do niego bliżej. Ich twarze się prawie stykały ze sobą. Wpatrywali się w siebie jak na arcydzieła. Yoongi nie wiedział, czy to przez chorobę, czy może skryte pragnienie przez które miał ochotę w tamtej chwili go pocałować. Odsunął się przestraszony swoich pragnień cofając się.
- A wtedy zobaczysz - dokończył już pewnej - Jin, bierz go - zakomunikował do strasznego wiedząc, że uparty szef nie zgodzi się za nic dobrowolnie.
- Czekaj, co.... - po chwili zawisł w powietrzu. Był na plecach Jinna mocno przez niego trzymany.
- Pamiętaj Yoongi, masz być grzeczny - szepnął do jego ucha młodszy, a po chwili poczuł mocne klepnięcie w tyłek. Już chciał wczynąć wojnę, jednak dawno już opuścili biuro na ramieniu Jinna. Sam Yoongi na tyle się zawiesił, że nie widział kiedy i co się stało.

CZYTASZ
Butterfly
Fanfiction,, Myślę, że to smutne, że zacząłeś wyczekiwać śmierci bardziej, niż ona by miała wyczekiwać ciebie ,, Min Yoongi. Biznesmen, który próbuje pokazać, że nie posiada emocji, mimo iż, jest bardziej wrażliwy niż wszyscy myślą. Park Jimin. Zaczął pracę...