Rozdział 7

21 2 0
                                    


               Miesiąc później

      W Korei nastał listopad. Raz było słonecznie, a zaraz pochmurnie z opadami deszczu. Min Yoongiemu starczył jeden wieczór by się przeziębić. Nic jednak nie stanęło mu na drodze, by i dziś pracować najciężej jak się da.

- Dzień dobry - przywitał się z pracownikami wchodząc do firmy, przy okazji kichając co chwilę. Wszyscy patrzyli się na niego w lekkim szoku. On nigdy się nie spóźniał.
Wszedł do biura widząc, jak Jimin już pracował.

- Hej - przywitał się pociągając nosem by żadny smark nie wydobył się na wolność.

- Hejjj? - spojrzał na niego mrużąc oczy - czy ty jesteś chory? - od razy wstał idąc w jego stronę

- nie podchodź! - schował twarz za szalik, a po chwili wyciągnął swoją czarną maseczkę z kieszeni, którą założył na twarz - trochę się przeziębiłem - przyznał drapiąc się po karku.

- Trochę? Zastanawiałem się kogo tak słychać w całej firmie przed tem. Twoje kichanie cię zdradziło teraz - zmierzył go wzrokiem - co ty tu robisz - westchnął ciężko patrząc z politowaniem na biednego szefa, który próbował ściągnąć sobie kurtkę. Podszedł do niego uniemożliwiając mu to, by ten nie czuł zimna.

- Pracuje? - odrzekł kaszląc

- co tu robisz całkiem chory! - podniósł głos - wiesz jak to niebezpieczne?! Możesz się bardziej rozchorować pajacu - trzepnął go w tył głowy, jednak zbyt bardzo się martwił.

Nagle rozległo się pukanie. Do środka wszedł wysoki mężczyzna o szczupłej budowie nóg w czarnych dżinsach. Kurtka zasłaniała jego resztę ciała, jednak można było się spodziewać, że tam też jest szczupły.  Miał na sobie różową kurtkę, oraz opatulony w okół szyii fioletowy szalik.

- Czyli to tu pracujesz Jimin - odezwał się nieznajomy. Wtedy Yoongi zauważył jak ten trzymał w ręku reklamówkę - przyniosłem ci lunch, zapomniałeś z domu - westchnął kiwając głową oraz podając mu opakowanie z jedzeniem.

- Jin - odezwał się uśmiechnięty chłopak tuląc wyższego - nie musiałeś - machnął ręką zabierając pakunek z jego rąk.

- A myślałem, że zobaczę miejsce w którym przesiadujesz spory czas - wzruszył ramionami rozglądając się.

Wszytsko obserwował siedzący Yoongi. Mierzył wzrokiem mężczyznę, który obdarował różowo włosego, a następnie bezczelnie rozglądał się po jego biurze.

- Oh hyung - odezwał się po chwili ponownie Jimin - mam prośbę

- jaką? - od razu zainteresował się słowami

- a więc, to jest mój kochany szef - podszedł do wystraszonego Yoongiego, który już po słowne kochany wyczuł pułapkę

- oooo, miło mi cię poznać - podbiegł szybko Jin

- tsa - burknął, na co Jimin szturchnął go w ramię, a przy tym wydając jakieś nieludzkie dźwięki
- aichś - jęknął - ta, jestem Yoongi, szef tego tu, a ty to Jin, facet który panoszy się po moim biurze przebrany za księżniczkę - prychnął

- tak! - zgodził się machając energicznie głową, przez co ten zmarszczył czoło.

- Jin, nie słuchaj go - zaśmiał się Jimin podchodząc do strasznego i biorąc go za rękę. Yoongi dokładnie się przyglądał temu. Miał ich na oku - Mój przyjaciel jest chory, dlatego bredzi - gdy Yoongi chciał się już wtrącić dostał srogi wzrok od Jimina przez co nie kontynuował - czy możesz go zabrać do mnie do domu, oraz zrobić coś ciepłego i przypilnować, żeby ten nic nie robił? - poprosił grzecznie. Czarnowłosy nagle wypluł całą kawę przed siebie wzbudzając zainteresowanie obydwu

- chory? - powtórzył Jin przejęty

- mhm

- nie ma sprawy! Zajmę się nim jak prawdziwa...

- eomma! - dokończył za niego zadowolony różowo włosy gładząc blondyna po plecach

- ejeje - wtrącił się Yoongi - chwila, chwila, chwila - zaczął wymachiwać rękoma - ja się na nic nie zgadzam - zaprzeczył próbując włączyć komputer

- a właśnie, że się zgadzasz - podszedł do chorego mężczyzny podnosząc go do pionu - spróbuj nie słuchać się tylko Jinna - zagroził palcem

- a wtedy co? - podszedł do niego bliżej. Ich twarze się prawie stykały ze sobą. Wpatrywali się w siebie jak na arcydzieła. Yoongi nie wiedział, czy to przez chorobę, czy może skryte pragnienie przez które miał ochotę w tamtej chwili go pocałować. Odsunął się przestraszony swoich pragnień cofając się.

- A wtedy zobaczysz - dokończył już pewnej - Jin, bierz go - zakomunikował do strasznego wiedząc, że uparty szef nie zgodzi się za nic dobrowolnie.

- Czekaj, co.... - po chwili zawisł w powietrzu. Był na plecach Jinna mocno przez niego trzymany.

- Pamiętaj Yoongi, masz być grzeczny - szepnął do jego ucha młodszy, a po chwili poczuł mocne klepnięcie w tyłek. Już chciał wczynąć wojnę, jednak dawno już opuścili biuro na ramieniu Jinna. Sam Yoongi na tyle się zawiesił, że nie widział kiedy i co się stało.

ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz