ROZDZIAŁ 3.

294 10 32
                                    

— Cornelia, wszystko okej? Mówię do ciebie. — Karl pomachał dłonią przed moją twarzą, starając się wyrwać mnie z zamyślenia. Powoli przeniosłam wzrok na mojego towarzysza i pokiwałam twierdząco głową.

— Tak, czemu pytasz? — uśmiechnęłam się niewinnie, chcąc ukryć, że na chwilę wyłączyłam się i uciekłam myślami do wczorajszego dnia.

— Od kilku minut dziubiesz widelcem ten cholerny kawałek bekonu. Do tego zadałem ci pytanie, a ty nawet nie raczyłaś mi odpowiedzieć. — zaśmiał się lekko pod nosem, dając mi do zrozumienia, że wyśmiewał moje zachowanie.

— Przepraszam, zamyśliłam się. — zeznałam zgodnie z prawdą, bo ciemne oczy mężczyzny spoglądały na mnie z wyższością. Nie wywyższał się, ale jasno dawał tym gestem przekaż, że jego już nie oszukam.

— To brzmi już bardziej prawdziwie. Trapi cię coś? — zapytał z troskąw głosie i pogładził dłonią moje włosy. Zawahałam się, nie wiedząc, co mam mu powiedzieć? Myślę o nieznanym mężczyźnie? Kwiatach z dziwnym listem, czy najbardziej o tym, że będę dzisiaj musiała stawić się tam znowu?

— Sama nie wiem, myślę o tym dziwnym występie i chyba, gdzieś po części, przejmuję się kolejnym. — zaśmiałam się lekko, chociaż wcale do śmiechu mi nie było. Stało przede mną wiele znaków zapytania i musiałam sama znaleźć odpowiedzi. 

— Zawsze możesz odmówić. — stwierdził kończąc śniadanie i wziął się za popijanie kawy. 

— Mogę, ale nie chcę. — przyznałam się bez bicia. — Wiesz dobrze, że potrzebuje pieniędzy i uwolnić się z tego długu. Chcę zacząć żyć po swojemu. — powiedziałam i uniosłam wzrok, napotykając jego spojrzenie. Świdrował mnie wzrokiem, a ja zaczynałam czuć lekkie poczucie winy. 

— Chcesz się stąd wyprowadzić? — zapytał, a mnie zamurowało. Sama nie wiedziałam w tym momencie czego dokładnie chciałam. 

— Nie wiem, nie mogę tutaj chyba mieszkać całe życie... — zaczęłam się motać, jednak on tylko patrzył na mnie. 

— Możesz tu być tak długo, jak chcesz. Nikt cię stąd nie wyrzucił, a twój pokój już na zawsze pozostanie twój. — powiedział tylko i odstawił naczynia do zlewu, po czym wyszedł bez słowa z kuchni. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i zganiłam samą siebie, za swoje słowa. Nigdy nie chciałabym zranić Karla, ale z drugiej strony to on sam mówił ostatnio o tym, żebym kogoś poznała, o zakładaniu rodziny. Zaczynałam się zastanawiać, czy jego słowa nie były czymś, co wypadało powiedzieć, a teraz do niego zaczęły docierać. Podniosłam się z krzesła i zaczęłam chować jedzenie do lodówki, a naczynia wstawiłam do zmywarki. Przetarłam blaty i udałam się do siebie. Znów mój wzrok utkwił na jasnoróżowych peoniach. Położyłam się na łóżku i wsunęłam ręce pod głowę, spojrzałam w sufit, po czym przymknęłam powieki i wzięłam głęboki oddech. "Pojawiasz się jak grom z jasnego nieba i niesiesz ze sobą burzę, a jesteś warta wszystkiego." znów rozbrzmiało w mojej głowie, mówione tym niskim, ciepłym, męskim tonem. Tak bardzo miałam ochotę wyrzucić to z głowy, niemal tak samo, jak odtwarzać to w nieskończoność. Zupełnie nie rozumiałam, co się ze mną działo i dokąd to wszystko miało mnie doprowadzić. Poczułam przyjemny skurcz w podbrzuszu i uśmiechnęłam się delikatnie. Przesunęłam dłonią wzdłuż swojego boku i aż zadrżałam lekko. Gryzłam zębami wargę, kiedy powoli wsunęłam dłoń w bieliznę, szukając jednego z najczulszych miejsc na swoim ciele. Sama w to nie wierzyłam, ale masturbowałam się na myśl, o nieznajomym mi facecie i tonie jego głosu. Zahaczałam palcami o łechtaczkę, drażniąc ją, a palcami drugiej dłoni, ściskałam mocno swoją pierś i nabrzmiały sutek. Nie zajęło mi długo, kiedy szybko obróciłam się, wyginając mocno swoje ciało. Schowałam twarz w poduszkę, wyjękując orgazm. Wysunęłam z majtek dłoń i powoli wysunęłam nogi do tyłu, opadając na łóżko. Uspokajałam oddech, który stał się ciężki, a jednocześnie zaczęłam się zastanawiać, co by się działo, gdyby mnie na tym nakrył? Pomógłby mi? Wyśmiał? Przyglądał się zahipnotyzowany? Pokręciłam z niedowierzaniem głową i poszłam pod prysznic. Chłodna woda, spływała powoli po moim ciele, niosąc ze sobą przyjemne orzeźwienie. Wyszłam z łazienki i ubrałam majtki z wysokim stanem i sportowy stanik. Zeszłam na dół i udałam się do siłowni. Puściłam głośno muzykę i oddałam się temu, co kochałam najbardziej. Kręciłam się, wykonując przeróżne figury i spoglądałam na siebie w lustrze. Wciąż wracała do mnie myśl, co chciałby zobaczyć i czym mogę go zaskoczyć

TURN ME ON || Jason Momoa FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz