Rozdział [XVII] - Poprawa

116 4 4
                                    

  Polska została wręcz zmuszona przez rodziców, rodzeństwo i Węgry do pójścia do psychologa. Słowiance po spotkaniu się że specjalistą było niewiele lepiej. Na początku nie była zbyt chętna do rozmowy, ale później wyrzuciła z siebie wszystko co ją gnębiło w ostatnim czasie. Przez jej otwartość na diagnozę nie czekała długo. Miała depresję. Na podstawie jej samopoczucia przypisano jej odpowiednie leki. Pozostało czekać aż zaczną działać. Zalecono też psychoterapię kiedy zacznie się już nieco poprawiać.

  Dziewczyna paliła właśnie na balkonie. Nie była uzależniona, po prostu lubiła sobie od czasu do czasu zapalić. Minęło za ledwie kilka dni, leki nie zaczęły jeszcze działać. Nie czuła się jednak aż tak fatalnie. Było cicho i spokojnie, miała też czas do przemyśleń. Gdy dopaliła już papierosa westchnęła, po czym wróciła do pokoju. Nie czuła zbytnio motywacji do robienia czegokolwiek. Poszła jednak do kuchni, bo musiała wsiąść jeszcze swoje lekarstwa. Nie bardzo jej się chciało. Wiedziała, że nie będą działać od razu, ale nie miała zbytnio do tego cierpliwości. 

  Gdy Polka popijała już tabletkę wodą rozbrzmiało pukanie. Słowianka leniwym krokiem podeszła do drzwi by otworzyć. Zastała tego kogo się spodziewała. Węgier stał w drzwiach z dwiema reklamuwkami z zakupami. Miał właśnie po nie pójść. Dziewczyna na to westchnęła.

[Polska]: Węgry, mówiłam ci już, nie musisz za mnie wszystkiego robić! Nie jestem niepełnosprawna czy coś. 

Zaczęła narzekać.

[Węgry]: Najpierw narzekasz, że nie masz na nic siły, a później na to, że robię ci zakupy?

Odrzekł już nieco wyczerpany jej marudzeniem. 

[Polska]: Nieważne. 

Powiedziała krótko kończąc temat wpuszczając jednocześnie chłopaka do środka. 

[Polska]: To ile jestem ci winna? 

Węgier oczywiście jak to on wyrzucił paragon. Ugryfin, więc na to pytanie pamiętając jednak ile zapłacił jeszcze chwilę w myślach liczył ile to będzie w przełożeniu na polską walutę.

[Węgry]: Z 98 złoty.

Dziewczyna po usłyszeniu tego wyciągnęła portfel z torebki wiszącej obok niej i wzięła od razu stu złotowy banknot, a następnie dała go chłopakowi. Po tym nagle coś jej się przypomniało. 

[Polska]: Dzisiaj jest niedziela? 

Spytała lekko przechylając głowę w prawo. 

[Węgry]: Tak.

Węgry potwierdził nawet się nie wachając.

[Polska]: Świetnie. 

Odparsknęła ironicznie przewracając przy tym oczami. 

[Węgry]: Co się stało?

Zapytał gdyż nic co mogłoby ją zirytować nie przechodziło mu do głowy. 

[Polska]: Jutro idę do pracy. 

Odrzekła niespecjalnie szczęśliwym tonem. 

[Węgry]: Myślę, że to dobrze jeżeli bardziej się uaktywnisz. 

Powiedział tonem bardziej optymistycznie od Polki. 

[Polska]: Jeśli chcesz bym się bardziej uaktywniła to mnie tak nie wyręczaj. 

Słowianka powróciła z tematem. Ugryfin tego już jednak nie komentował. 

[Węgry]: Wiesz, jeśli będziesz naprawdę źle się czuła to napisz Brytanii, że nie możesz przyjść, zrozumie to. 

Nieproszona Miłość/Countryhumans/GerPolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz