Rozdział 9

267 21 2
                                    

* 3 dni później*
Te 3 dni prawie niczym się od siebie nie różniły. Nie polegały one jednak na ciągłym użalaniu się. O nie. Tym razem było inaczej.

- To jeszcze jedna kolejka ?! - krzyczy Harry, abym usłyszała go przez dudniącą muzykę.
- Głupie pytania zadajesz - śmieje się.
- Naśmiewasz się ze mnie ? - udaje oburzonego.
- Skąd. Nie śmiałabym - posyłam mu szeroki uśmiech.
- Jesteś nie możliwa - kręci głową rozbawiony.
- A ty przystojny - o mój boże ! Naprawde to powiedziałam ?!
Czuje jak moje policzki pieką, a uczucie to nasila się, gdy chłopak posyła mi zwycięzki i pewny siebie uśmiech.
- Zaraz wróce - mówi po czym izie w strone baru.

Przez te 72 godziny wypiłam więcej niż przez całe życie. Z Harrym wychodzimy codziennie o tej samej porze, do tego samego baru, do tego samego stolika. Gdy wróciłam zapłakana i zmarzięta spotkałam na klatce Harrego. Nie pytał się co się stało. Wręcz przeciwnie. Zabrał mnie do mojego mieszkania, a po 5 minutach wrócił z dwoma butelkami Jacka Danielsa. I tego dnia złożył mi obietnicę. Obiecał, że pokarze mi jak żyć nie przejmując się niczym i nikim.

Kędzierzawego długo nie ma, ale nie dziwie się. Koniec kolejki sięga prawie połowe klubu. Znam chyba już każdy zakątek tego miejsca. Przynajmniej tam gdzie przebywa dużo ludzi, a nie gwałciciele.

Po jakiś 5 minutach stwierdzam, że musze iść do łazienki. Przewracam oczami na samą myśl ile będę musiała czekać zanim załatwie moje potrzeby.

Wchodze do toalety i nie moge ukryć zdziwienia, że jest tam czyściej niż w tych w mojej starej szkole.

Podchodze do umywalki z zamiarem przemycia twarzy wodą, ale w porę powstrzymuje się. Malowałam się przez godzine. Moja praca nie pójdzie na marne. Myje ręce i wychodze z pomieszczenia. Oczywiście jak to ja potykam się i upadam na jakiegoś chłopaka przez co lądujemy na ziemii.

- Kurwa.. - mówie obolała.
- Tak ci się podobam, że aż zwaliłem ci z nóg -  ciemny blondym posyła mi piękny uśmiech pomagając wstać.
- Chciałbyś - prycham pod nosem na jego słowa.
- Oj uwierz, że tak. Max - podaje mi rękę.
- Sky - uśmiecham się lekko do niego.
- Piękne imię. Tak samo jak właścicielka.
- Kolejny tani tekst.
- Ale działa ?
- Powiedzmy.
- Więc może, aby cię całkiem przekonać, zatańczysz ?
- Noo.. ok.

Łapie mnie za rękę i prowadzi w strone parkietu. Z każdym krokiem muzykę słychać co raz głośniej przez co mam wrażenie, że głowa za raz mi eksploduje.
- Może chcesz się pierwsze czegoś napić ? - proponuje Max.
- Bardzo chętnie.

Blondym przepycha się do baru ciągnąc mnie za sobą. Podaje mi zamówionego, kolorowego drinka, którego szybko wypijam.

Po chwili jesteśmy już na parkiecie. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że nie wiem jak tańczyć. Nie chocdzi o to, że nie umiem. Po prostu nigdy nie tańczyłam w klubie i nie mam pojęcia jak powinnam to robić.
Daje ponieść się muzyce i zaczynam poruszać się do lecącej piosenki. Czuje ręce Max'a na moich biodrach. W innym przypadku od razu bym je zrzuciła, ale alkochol płynący w moich żyłach powoduje, że nie przeszkadza mi to. Wręcz przeciwnie. Kręce biodrami, a chłopak przyciąga mnie do siebie. Przeuwa dłońmi w górę i w dół moich bioder, a po chwili czuje je pod moją bokserką. W tym momencie cieszę się, że wybrałam spodnie, a nie sukienkę.
- Max nie przeginaj - mówie, gdy jego dłonie są co raz wyrzej.
- Spokojnie Sky. Zrelaksuj się - mówi przygryzając płatek mojego ucha.
- Ała. Zostaw mnie. To miał być tylko taniec - odpycham się od niego.
- Miał, ale nie musi - łapie mnie za rękę chcąc przyciągnąć mnie spowrotem do siebie, na szczęście w pore wyrywam rękę. Właściwie to dzięki temu, że ktoś pociągnoł mnie za ramię do tyłu.
- Czyżby ? - słyszę dobrze znany mi głos.
Robię krok w tył, żeby być jeszcze bliżej kędzierzawego.
- Masz jakiś problem ? - pyta Max.
- Chodź Scar - jakby nie zwarzając na słowa blondyna prowadzi mnie w przeciwnym kierunku.
- A może ona woli zostać ze mną ?
- Odezwij się jeszcze raz a odetne język, żeby nie musieć słuchać twojego głosu - mówi gniewnie.

Brunet łapie mnie za ręke i prowadzi w strone stolika. Sadza mnie na krześle.

- Nic ci nie zrobił ? - pyta już łagodniej.
- Nie. Dziękuje - mówie cicho.
- Scar musisz bardziej uważać. W takich miejscach nie możesz ufać pierwszym lepszym ludziom.
- Będe pamiętać.
- Chcesz wracać ?
- Nie. Jeden palant nie popsuje mi wieczoru.
- Prawidłowo - uśmiecha się lekko.
- Drink na rozluźnienie ? - pytam niewinnie.
- Ale ostatni - mówi lekko rozbawiony.

Siedzimy z Harrym przy stoliku jeszcze 2 godziny. Dochodzi godzina 3 nad ranem.
Jezu.. zanim będziemy w bloku będzie koło 5. Chyba jakiś mój życiowy rekord. Przy Stylesie mam ich co raz więcej.

- Scar, chodź. Pora wracać - mówi mi delikatnie na ucho.
- Nie mam siły - marudze.
- Pomoge ci. Tylko dojdź do wyjścia, okej ?
- Postaram się.

Chłopak pomaga mi wstać po czym kierujemy się w strone wyjścia. Pomimo późnej pory ludzi nie jest mniej. Harry stara się najbardziej jak może, żeby torować mi droge. Jestem mu na to naprawdę wdzięczna. Nie dałabym rady dojść do drzwi kiedy każda kolejna osoba by mnie taranowała. Nie mam na to siły...

- No dobra. Wskakuj - mówi kiedy znajdujemy się już na zewnątrz.
- Harry, jesteś pijany i zmeczony.
- Dam rade - zapewnia mnie lekko się usmiechając.
- Niech będzie.. ale jak będę miała przez ciebie siniaki to dostaniesz.. - wskakuje mu na plecy, a on mnie trzyma.
- Już się boje - przewraca oczami.
- Masz czego - śmieje się.
- Z pewnością - pokazuje dołeczki.
- Jesteś słodki z tymi dołeczkami - opieram głowe na jego ramieniu i wsadzam palec wskazujący w jego dołeczek.
- Słodki ? Wolałbym bardziej określenie super przystojny, seksowny, ideał mężczyzny. Coś w tym stylu.
- Taa może się kiedyś doczekasz, aż po pijaku ktoś ci to powie.
- Ty jesteś pijana.. - zauważ. - I już powiedziałaś, że jestem przystojny, więc... co ci szkodzi ?
- No, bo wiesz... ja.. ymm - nie umiem się wysłowi.
- Rozumiem. Po prostu następny, razem będę musiał upić cię bardziej - na jego słowa oboje wybuchamy śmiechem.
- To ciągle jest dla mnie nowe.
- Ale co ?
-  Wiesz przez całe życie moim jedynym przyjacielem był Kevin.
- Nie miałaś innych przyjaciół ? Przyjaciółek ?
- Nie.. jestem bardziej nieśmiałą i spokojną osobą.
- Spokojną ? Taaa..Dziś to udowodniłaś - śmieje się cicho.
- Wiesz po prostu.. fajnie, że pomimo złego początku teraz mam w tobie przyjaciela. Drugiego w całym moim życiu - czuje jak jego mięśnie napinają się.
- Przyjaźnimy się ? - pyta nie pewnie.
- A nie ?
- Tak, Scar - mówi jakby sam siebie o tym uświadamiając. A może to mi się tak zdaje ?

Po około 5 minutach jesteśmy już pod blokiem. Nawet przez myśl nam nie przeszło, żeby nie wybrać windy. Pijanym i zmęczonym nie jest dobrzy wychodzić po schodach. Z resztą, nie chciałabym obudzić sąsiadów. Pewnie już śpią.

W windzie o dziwo nie gra ta denerwunąca muzyka. Harry odstawia mnie na ziemie, a ja opieram się o ściane windy. Pewnie znów nie będę pamiętać co się działo. Gdy urządzenie zatrzmuje się na moim piętrze, Styles przepuszcza mnie i wychodzi tuż za mną.

- To co.. Do jutra - przytula mnie.
- Do jutra - uśmiecham się.
- Jestes super dziewczyną Scar..
- Ty też.. tylko, że chłopakiem.
- Wiesz.. - odsuwa się lekko ode mnie i gładzi mój policzek. - Pierdolić. I tak nie będziesz tego pamiętać.
- Ale cze.. - nie pozwala mi dokończyć przyciskając swoje usta do moich. Całuje mnie delikatnie i powoli. Przygryza lekko moją dolną wargę.
- Dobranoc Scar..
- Dobranoc Harry.
I tak nie będziesz tego pamiętać.. oj Harry.. Tak samo jak dwóch ostatnich ?

Najgorszą karą jest uzależnienie od tego czego nie chcemy...

Hej :D
Na początku chce Wam bardzo, ale to bardzo podziękować. Już ponad 1000 wyświetleń !
A pamiętam dokładnie jak po rozdziałem 8 pisałam o ponad 600.
Jesteście niesamowici !! :3
Za wszystkie błedy przepraszam, ale rozdział pisany na komórce.

Never ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz