Następny dzień przemija tak jak zawsze po takiej sytuacji jak wczoraj.. Rano przychodzi Kevin, tłumaczy czemu nie przyszedł i przeprasza, a ja go okłamuje mówiąc, że nic się nie stało i nic nie wydarzyło... Przez całe życie chodziłam ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy... O wiele więcej niż te prawdziwy. Mam go tak dobrze wyćwiczonego...
Po tym jak wychodzi moge na spokojnie przemyśleć co mam dalej robić. Nie pójde dziś do pracy.. to napewno.. Najgorsze jest to, że nie moge z niej zrezygnować.
Przebieram się w czarne rurki i koszulke z ACDC, włosy wiąże w luźnego koka oraz robie lekki makijaż. Postanawiam iść do KFC zjeść moje bardzo późne śniadanie.
Jestem na miejscu około 10 min później. Zamawaim duże fryki i cole po czyn wraz z moim zamówieniem siadam przy moim ulubionym stoliku w rogu knajpy. Wiem, że to nie za zdrowe, ale co mi szkodzi ? Jedząc rozglądam się po lokalu. Widze kilka znajomych twarzy. Ludzi z mojego starego liceum, klientów kawiarni i ... nowego sąsiada. Nie powiem, od razu straciłam apetyt.. Bo jego wczorajszych kpinach i moim płaczu stwierdziłam, że wali mnie to czy będziemy żyć w zgodzie czy nie.
Szybko dokańczam moje fryki i z zamiarem wyjścia skierowałam się w strone drzwi popijając cole. Gdy jestem już na zewnatrz kieruje się w storne domu. Ide wolno chodnikiem patrząc się na zabieganych ludzi. Nie wiem po co się tak spieszą... bo po co ? I właśnie w takich momentach, gy zadaje sobie to pytanie, na myśl przychodzi mi tysiące dobijających odpowiedzi. Oni mają swój cel, do którego dąrzą. Mają marzenia, które spełniają. Mają gdzie się spieszyć. Mają do kogo si spieszyć...
W takich momentach dociera do mnie moja szara rzeczywistość.. Dociera do mnie, że oprócz Kevina i matki jestem sama.. A oni przecież nie zawsze będą ze mną, mają swoje życie.
Moje oczy się szklą. Stawaim nogę na drodze z celem przejścia przez ulice, ale uniemożliwia mi to czyjaś ręka, która ciągnie mnie do tyłu. W tym czasie kiedy cofam się 2 kroki do tyłu, przede mną przejezdrza znajomy czerwony, piętrowy autobus. Moje oczy rozszeżają, a oddech staje się płytszy na przykre wspomnienia z dzieciństwa, które nadchodzą gdy uświadamiam sobie co mogło się stać.
- Jakim cudem twoja matka pozwoliła ci zamieszkać samej skoro nawer nie umiesz przejść przez ulice ? - słysze znajomy głos koło ucha.
Odwracam się i widze lokatego chłopaka. - Wszystko ok ?
- Skąd ty tu... śledzisz mnie ? - pytam lekko zdziwiona tym, że spytał się jak się czuje. Może wczoraj po prostu miał zły chumor, a tak na prawde nie chce być nie miły ?
- Ta pewnie. Nie mam nic lepszego do roboty od śledzenia jakieś niedarnej gówniary...
Czyli jedna po prostu jest dupkiem..
Wyrywam rękę z jego uścisku i ide szybko przed siebie.
- Gdzie to tak pędzisz ? - pyta idąc za mną.
- Obchodzi cię to ? - odpowiadam pytaniem na pytanie przy okazji wchodząc na moje.. nasze osiedle.
- Nie.
- To po co się pytasz ?
- Ciekawość.
- To pierwszy stopień do piekła.
- Wiem.
- Znajdź sobie inne zajęcie...
Nasza wymiana zdań trwała dopóki nie doszliśmy na nasze piętro.
- Na przykład co ?
- Nie wiem.. idź znajdź sobie jakąś dziewczyne i interesuj sie nią, a nie mną - po wypowiedzeniu tych słów słysze jego kpiący śmiech.
- Sory, ale nie interesuje się dziewczynami jak ty. Nie jesteś ani troche w moim typie. Spójrz tylko na siebie.
Auć... Nie powiem, za bolało.
Nie chcąc pokazać, że w jakiś sposób zranił nie tymi słowami, otwieram drzwi i wchodze do mojego mieszkania.
- To dobrze, bo naprawde nie miałam ochoty użerać się z takim dupkiem jak ty..
Próbuje zamknąć drzwi jednak przeszkadza mi w tym jego duża dłoń.
- Dupkiem, który uratował cię jakieś 10 min temu.
- Nie prosiłam cię o to.
Ciarki przechodzą po moim ciało przez intesywność jego gniewnego spojrzenia.
- Zobaczysz Scarlet Black. Będziesz mnie prosić jeszcze o nie jedną rzecz. Zapewniam cię.
Patrzy na mnie ostatni raz po czym puszcza moje drzwi co umożliwia mi zamknięcie ich. Gdy drewniana powłoka się zamyka kieruje się do salonu, gdzie siadam na kanapie. Po mojej głowoe krąży wiele myśli, ale jedna najbardziej nie daje mi spokoju..
Skąd zna moje imię ?Hej ;3
Co tam u Was ? Jak po pierwszym semestrze ? ;)
Mam nadzie, że rozdział się spodoba. ;3
W sumie... sama nwm co o nim myśleć.. :/
Pisałam go ma szybko, więc przepraszam jeśli znajdą się błędy ;c
Do następnego ! <3

CZYTASZ
Never Forget
FanficSpotkanie po latch. Jedna obietnica z dzieciństwa dwójki nieznajomych. Ludzie lubią jak podejmują sami wszystkie decyzje w ich życiu. A co jeśli jedna decyzja może być dla nas nie do podjęcia ? Dwie tak różne osoby. Spotkali się raz, a po jakimś cza...