Rozdział 16

165 11 0
                                    

* Kevin *

Nie rozmawiałem z Sky od bardzo dawna. Przez tego całego Stylesa bardzo się zmieniła. Wiem, że jej sytuacjacja nie jest zaciekawa i przez to chce się zrelaksować i spróbować o tym zapomnieć, ale upijanie się to nie rozwiązanie ! Tym tylko bardziej sobie szkodzi. Pokłóciliśmy się jednak to nie zmienia faktu, że ciągle się o nią martwie. Scarlett jest wtażliwą i dobrą dziewczyną. Każdy z jej osiedla wie, że w potrzebie może zawsze na nią liczyć.

Lecz od kąd pojawił się on, ona nie jest sobą. Pije, imprezuje, nie odzywa się do mnie.

To mnie najbardziej boli. Przyjaźnimy się tyle lat. Tyle pięknych, cudownych, wspólnych lat, które dla Sky najwyraźniej już nie mają znaczenia.

Nie moge jednak myśleć tylko o tym. Zwłaszcza teraz, gdy mój drogi przyjaciel powiedział mi nie dawno o swoim problemie. O wiele gorszym. Nie moge teraz przejmować się sobą kiedy on mnie potrzebuje.

Uzgodniłem z Felix'em, że spotkamy się w kawiarnii w centrum koło dworca. Mój przyjaciciel nie mieszka w Londynie i musi dotrzeć tu autobusem. Dlatego godzina naszego spotkania wypada dopiero na 16.

Przez to, że nie jestem rannym ptaszkiem, gdy otworzyłem oczy jest już godzina 13. Po szybkim śniadaniu udaje się do salonu i oglądam film, który akurat idzie. Nie jest on zbytnio ciekawy, ale nic innego do roboty nie miałem. Kiedy mineła już połowa tego okropnego aktorstwa, stwierdzam, że dłużej nie dam rady i ide do sypialni przebrać się w normalne ubrania. Wyciągam z szafy zwykłe, obcisłe jeansy, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Zakładam buty i wychodzę z domu.

Kieruje się wolnym krokiem w strone ustalonego miejsca. Pogoda dziś nie zbyt dopisuje. Jest ponuro i zapowiada się na deszcz. Coś czuje, że to nie będzie dobry dzień. Mam złe przeczucie. To samo, które miałem, gdy poznałem Harrego..

Siadam przy jednym z wolnych stolików. Nie mija 5 minut, a ja składam swoje zamówienie kelnerce.
Gdy kobieta odchodzi po lokalu rozchodzi się dźwięk dzwonka powieszonego przy drzwiach. Podnosze wzrok i dostrzegam znajomego bruneta. Zawsze radoany i wesoły chłopak, któremu buzia się nie zamykała, teraz był cichy, spokojny i przygnębiony. Wiecznie świecące, że szczęścia oczy są podkrążone jakby nie spał kilka nocy. Jego cera jest blada, a kości policzkowe bardziej wyraźne. Zmiezerniał i to bardzo. A ja właśnie miałeś się dowedzieć dlaczego.

- Hej Kev - uśmiecha się lekko i siada na przeciwko mnie.
- Miło cię widzieć Felix. No przynajmnie połowe z tego co z ciebie zostało - moja próba rozweselenia go chyba pomogła, bo na jego ustach pojawił się cień uśmiech.
- Taa... Ale i tak ty ciągle jesteś większą ciotą.
- Chciałbyś przyjacielu, chciałbyś.

Podchodzi do nas kelnerka, która kładzie zamówienie na stole. Zastanawiam się jak sprecyzować pytanie do Felixa. Musze być jak najdelikatniejszy. Gdy już chce zacząć się wypowiadać chłopak odzywa się pierwszy.

- Wiesz mniej więcej czemu chciałem się spotkać. Zwłaszcza po tym co powiedziałeś mi ostatnio. No wiesz o tobie i Scarlett - powaga w jego głosie jest wręcz przerażająca. Zastanawiam się czemu nawiązuje do mojej przyjaźni z dziewczyną. Przecież to on ma problem.
- Nie rozumiem co to ma do tego. Myślałem, że powiesz mi co się stało tobie - wyjaśniam mu. Westchnięcie wylatujące z jego ust nie oznacza nic dobrego.
- To może zaczne od początku.
- Pasowałoby.
- To zaczeło się 1,5 roku temu. Poznałem pewną dziewczyne. Juz po tym jak pierwszy raz ją zobaczyłem od razu się z nią umówiłem.. Zgodziła się - uśmiecha się na to wspomnienie. - Była piękna, miła, wesoła. Idealna. Wręcz jak anioł. Mój własny anioł. Przez pierwsze 2 miesiące było świetnie. Później jednak troche się posypało...
- Co się stało ?
- Wiesz.. Nie znałem nikogo z jej bliskich. Przynajmniej tak mi się wydawało.. Poznałem ją w dosyć nietypowym miejscu. Na nielegalnych walkach. Siedziała z tyłu i obserwowała jedna z walk. Jak się później okazało jej brata. Byłem lekko zdziwiony tą wiadomością, bo chodziliśmy na te widowiska kilka razy i nie wspomniała mi o tym wogóle. Ona mu o mnie z resztą też.
- O kurwa..
- To samo pomyślałem. Niby ja wiedziałem o jego istnieniu, a on o moim, ale tak naprawde przez kolejny miesiąc się nie poznaliśmy. Nie rozumiałem tego. Skoro byliśmy ze sobą 3 miesiące to w czym był problem ? Gdy jej o tym mówiłem zawsze coś wymyśliła. Że to nie ma go w domu, albo że wyjecha, jest chory, ma gości, przygotowywuje się do walki. I tak minoł kolejny miesiąc.
- Czyli po 4 miesiącach wogóle jej nie znałeś - stwierdzam.
- Nie. Po 4 miesiącach wiedziałem o niej wszystko, oprócz rzeczy związanych z jej rodziną. Ale to się zmieniło..
- W jakim sensie ?
- Miałem do niej przyjść. Zawsze, gdy to robiłem nie było nikogo w domu. Dlatego postanowiłem przyjść godzine wcześniej. Niby, że pomyliłem godziny.
- I twój plan się udał ?
- Tak. Drzwi otworzył mi brat mojego blond aniołka. Już na samym początku nasze relacje były.. Delikatnie mówiąc napięte. Myślałem, że to przejdzie, ale tak się nie stało. Po tym krótkim i chłodnym przywitaniu widziałem go jedynie na walkach. Aż pewnego pięknego dnia poszedłem z nią na impreze z okazji jego zwycięztwa. Wtedy dowiedziałem się dlaczego mnie tak próbowała odizolować od jej rodziny. Na tej imprezie... Próbowano ją zgwałcić. Jej brat wpadł w szał i pobił jej niedoszłego gwałciciela prawie na śmierć. Uratował ją tym. Było to przestępstwo, ale jednak. Po prostu, gdy zobaczył co jej robią przestał się kontrolować. Brak ogłady to w sumie jego cecha wrodzona. Na dodatek obwiniał o to mnie - mówiąc zaciska ręce w puęści. - On ją naprawde bardzo kochał i troszczył się o nią bardziej niż o samego siebie, ale nie miał prawa mnie obwiniać. Poszła do łazienki, a mi kazał sprawdzić czy nie ma jej na dworze. Po tym wszystkim próbował mnie od niej oddalić. Ale ja wiedziałem, że to ja musze oddalić ją od niego.
- Dalczego ?
- Jako jeden z najlepszych uczestników nielegalnych walk miał dużo wrgów. Nie chciał się z nikim dogadywać, gardził każdym i tak sobie ich wielu narobił. Jednak w walce był wręcz niepokonany. Nir miał słaych punktów. Oprócz jednego.
- Swojej siostry - mówie.
- To właśnie przez niego ją wtedy próbowali zgwałcić. Zawsze z kimś była. Jak poszła spotkać się ze mną to po tym kiedy on nie mógł jek już pilnować, bo musiał jechać. Nawet przestała chodzić na walki. W tym akurat razem się zgodziliśmy.
- Jak to się dalej potoczyło ?
- Wyjechałem do babci. Miała zawała i ktoś musiał się nią zająć. Wypadło na mnie.. Pojechałem tam na tydzień. Tego dnia kiedy wracałem nie mogłem dodzwonić się do niej. Naprawde mnie to zmartwiło, więc od razu pojechałem do niej. Nie było jej w domu. Pierwsze miejsce, które przyszło mi na myśl to hala. Słyszałem, że ma być walka. Na dodatek jedna z większych. O przywództwo. Wiedziałem, że musi tam być, ale jak głupi miałem nadzieję. Gdy dotarłem na miejsce byłi już za późno.. - mówił co raz ciszejm jakby każde wypowiedziane słowo sprawiałi mu ból.
- Na co za późno ?
- Gdy oni walczyli jeden gość z tłumu wstrzyknoł jej coś. Dla normalnego człowieka to nie było by aż takie niebezpieczne, ale ona ma chore serce. Wylądowała w szpiatlu i z każdym dniem jest co raz słabsza. Walczy, ale widze, że jest już zmęczona tym. Jedyne co może jej pomóc to przeszczep. Ale potrzebne serce osoby mniej więcej w jej wieku. O tej samej żadkiej grupie krwi. Próbójemy znaleść dawce, ale to nie jest łatwe. Szanse są małe. Każdy się stara i martwi. On jednak popadł w obłęd. Przez te kilka miesięcy jeździ po całym kraju i szuka. Wprowadza się do kamienic i podpytuje. Tyle, że nawet gdyby znalazł ta osoba może się nie zgodzić albo nie dostać pozwolenia, bo nie jest kimś z rodziny.
- Uświadomiliście mu to ?
- Oczywiście, że tak. Wtedy wykrzyczał, że nawet gdyby miał zabić tego dawce to zrobi to byle by pomóc siostrzea. Po tej rozmowe już prawie go nie widziałem.
- Naprawdę ci współczuje stary - mówie szczerze.
- Dzięki.. Gdy ostatnim razem rozmawiałem z jego przyjacielem, powiedział mi, że znaleźli ją.. Tyle, że jemu jeszcze o tym nie powiedzieli. Wyszły małe komplikacje..
- To chyba dobrze, że kogoś znaleźli. Oczywiście jeśli nic tej osobie nie zrobią.
- W co wątpie.
- Tylko nie rozumiem co wspólnego ma z tym moja Scarlett.
- A to, że ten szaleniec bez pochamowań to właśnie Harry Styles.

W końcu skończyłam ! ^^
Było ciężko, ale jakoś się udało.
Nie będę się rozpusywać, więc napisze tylko.. Do Następnego ! <3

Never ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz