Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Mój pierwszy kac.
Nie pamiętam jak wróciłam do domu. Musze się o to spytać Harrego.
W sumie wieczór był dosyć udany. Najgorszym elemetem jest to, że musiałam wstać na 8:30 do pracy.
Jednak dziś Kevin mi toważyszył.- Wiesz, czuje się urażony...
- Czemu ?
- Ze mną nigdy nie chodziłaś do klubów..
- Wiesz, że nie lubie takich miejsc. Zgodziłam się z nim iść jako oznake takiego nowego, dobrego początku.
- To skoro już raz byłaś to może wybierzesz się ze mną ?
- Kevin, z tobą to się wydaje bardziej niebezpieczne.
- Co ?! Niby czemu - kładzie ręce na biodrach.
- Zachowujesz się jak kobieta.. - przewracam oczami.
- Skąd wiesz, że nie jestem ? Widziałaś co mam między nogami ? - pyta poważny.
- Boże, Kevin !!
- Nie krzycz. Jesteś w pracy.
- Nagle tak o mnie dbasz ?
- Zawsze do robie.
- Pewnie... - zbieram puste szklanki z stolików
- Jesteś marudą Sky.
- Uczyłam się od mistrza - wystawiam mu język.Zawsze dzięki Kevinowi lepiej mi się pracowało. Czułam się od razu tak bardziej ... bezpiecznie. Mój szef mnie nie zaczepiał, rozśmieszał mnie, pocieszał. Jak prawdziwy brat. I tak go właśnie traktowałam.
- Kev.. tam ta dzieczyna się na ciebie patrzy.
- Ładna ? Brunetka ? Blondynka ?
- Jezu, obróć się i zobaczysz..
- Nie będe się gapił - mówi wysokim oburzonym głosem.
- Jakoś ona to robi - naśladuje jego ton,
- Nie możesz mi tyle powiedzieć ?
- Moge zrobić coś więcej. Już ktoś podejdzie ! - krzycze do dziewczyny, która podnosi rękę - Idź Kev.
- Nienawidze cię.. - mówi gdy popycham go w jej strone.
- Kochasz mnie !Tak jak mogłam się spodziewać mój przyjaciel wyszedł z nowo poznaną blondynką. Nie mam mu tego za złe. I tak za chwile kończe zmiane. Jednak gdybym wiedziałam co stanie się potem...
Siedziałam na tej zimnej ławce w parku już 1,5 godziny. Pomimo tego czasu nie uspokoiłam się po tym co się stało. Teraz mnie zwolni.. napewno. Ta cholerna krew.. Nie mogła mi się puścić jak wyszłam z pracy ? Tak długo to nigdy nie miałam.. Cóż teraz już chyba wszytscy wiedzą, że mam białaczke. Choruje na nią od dziecka. Jednak dopiero kilka lat temu się o tym dowiedziałam. Nie jest to jakiś poważny i ciężki stan. Jest w większości stabilnie. Czasmi leci mi krew z nosa, ale to zazwyczaj tyle. Choroba nie przeszkadza mi w pracy. Nie moge jej stracić. Bez niej sobie nie poradze, a nie wróce do mieszkania matki i Kevina też nie będe naciągać. Nie chciałam, żeby ktoś o niej wiedział. Bo po co ? Co im do tego ? Ale teraz już ptroche za późno..
Wstaje z ławki i ide wolno parkowmi uliczkami. Pogoda jest brzydka i ponura. Zupełnie jakby świat wyczuł mój nastrój. Nie przeszkadzają mi moje czerwone policzki i tego samego koloru spuchnięte od płaczu oczy. I tak jest już ciemno. Zrestą czym mam się przejmować ? I tak nikt nie zwraca na mnie uwagi.. Doskonale znam ten park. Zawsze jak byłam mała rodzicir zabierali mnie tu. Pamiętam każdy upadek w tym miejscu, moje pierwsze wagary właie tu, pierwszy pocałunek... Mineło tyle czasu, a ten piękny park się nic, a nic nie zmienił. Te same huśtawki, karuzele, piaskownica i inne atrakcje. Nawet te drzewa w tych samych miejscach. Aż się łza w oku kręci.
Wbiegam na plac przeznaczony dla bawiących się dzieci i siadam na mojej ulbionej huśtawce.
-Sky ! - woła mnie moja mama, goniąc mnie.
- Haha nie złapiesz mnie- śmieje się i ucieka, dalej.
- Zobaczymy - wyskakuje nagle tata.
- Aaaa !! - uciekam po całym placu zabaw.
- Kochanie nie tak szybko, bo się wywrócisz.
- Nie nabiore sie na to mamo - odpowiadam z uśmiechem.
- Ohh Sky.. - wzdycha mój ojciec. - Jak się zatrzymasz to pójdziemy na lody.
- Lody ? - od razu staje w miejscu.
- Patrz jak łatwo - tata nagle bierze mnie na ręce i kręci do okoła.
- Ale tak serio.. chodźmy na lody. Proszem.
- Dla ciebie wszystko myszko - mówi mama.
- Ale jeszcze na chwile na huśtawke !
- Niech jej będzie.
- Ale nie na długo - ostrzega od razu mama.
- Wiem. Lody przecież nie mogą czekać - posyłam im szeroki uśmiech po czym biegne na moją ulubioną rzecz w tym miejscu. Moją huśtawke.
Kiedyś nawet dla jasności ją podpisałam. Spychałam z niej zawsze każdego kto na niej był kiedy ja przyszłam. To spowodowało właśnie moje ciągłe szlabany i to, że prawie nikt na nią nie siadał.Po mojej twrzy spływa łza za łza. Siedze na huśtawce bez ruchu, co jakiś czas pociągając nosem. Nie czuje kompletnie nic oprucz ścisku w sercu.
Wspomnienia bolą..Hejka ;)
Mamy już 8 rozdział :D
Chce bardzo podziękować za ponad 600 wyświetleń i 42 gwiazdki :3
Do następnego ! ;*
![](https://img.wattpad.com/cover/30927206-288-k884896.jpg)
CZYTASZ
Never Forget
FanfictionSpotkanie po latch. Jedna obietnica z dzieciństwa dwójki nieznajomych. Ludzie lubią jak podejmują sami wszystkie decyzje w ich życiu. A co jeśli jedna decyzja może być dla nas nie do podjęcia ? Dwie tak różne osoby. Spotkali się raz, a po jakimś cza...