Rozdział 15

185 9 1
                                    

* Harry *
Znowu to samo miejsce. Ciemne pomieszczenie z wyczuwalnym zapachem pleśni. Szare, sypiące się ściany. Skrzypiąca szara podłoga. I ja na środku tego wszytskiego. Rozgładam się po dobrze znanym mi pomieszczeniu. Wiem co mam zrobić. To od tego wszystko zależy. Ten neden moment, który ma za chwile nadejść, zaważy na całym moim życiu. Próbóje poukładać ten haos w mojej głowie, jednak jest to nadzwyczaj trudne. Myśli pędzą jak oszalałe. Jest tylko jeden sposób, abym się upanował. Właściwie tylko jedna osoba. Ta sama, która właśnie weszła przez drzwi.

- Gotowy ? - pyta mnie blondynka, której widok powoduje u mnie wielki uśmiech.
- Tak. Pokonam go. Wiesz o tym ? - pytam zamykając ją w szczelnym uścisku.
- Będę trzymać kciuki - przyciąga się mocniej do mojej klatki piersiowej.

Stoimy tak, krótką chwile. Jedyne co teraz musze zrobić to dać z siebie. Dla niej. Dla nas.

- Czas na mnie - mówie jej do ucha i odsuwam ją lekko od siebie.
- Martwie się o ciebie Harry - wyznaje smutno na co całuje ją w czoło.
- Zawsze to mówisz. I czy kiedykolwiek dałem ci do tego powód ? - posyłam jej lekki uśmiech.
- Nie.. Zawsze wychodzisz cało - roźluźnia się.
- No właśnie słońce.
- Wrócisz do mnie, prawda ? - patrzy mi prosto w oczy.
- Oczywiście, że tak - całuje ją w policzek po czym wychodze z pomieszczenia.

Kieruje się długim, słabo oświetlonym korytarzem. Droga wydaje się nie mieć końca. Z każdym następnym krokiem słychać co raz wyraźniej krzyki ludzi. O to w tym chodzi. Wydaje ci się, że jesteś gotowy. Jednak, gdy zbliżasz się do celu i słyszysz krzyk tych wszystkich ludzi, twoja pewność siebie maleje, aż w końcu całkowicie gaśnie. Genialne, czyż nie ? Najlepsze jest to, że zawsze działa. Przeciwnik idzie właśnie tą dłuższa drogą, a ty o wiele krótszą, która cię motywuje. Skąd tyle o tym wiem ? Sam to wymyśliłem. Nie sądziłem tylko, że moge się znaleść na tej gorszej.

Wiem po co tu jestem. Od tego wszystko zależ. Nie którzy mogą sądzić, że sobie na to zasłużyłem. Możliwe, ale jakoś mało się tym przejmuje. Nigdy nie przegrałem. I tym razem też tak będzie. Nie moge sobie pozowlić na ani jeden błąd. Robie to dla niej. Dla naszego bezpieczeństwa i w miare spokojnego życia.

Po chwili jestem już przy wejściu. Krzyk wiwatujących ludzi jest wręcz nie do zniesienia. Chociaż stoczyłem już tu wiele walk, za każdym razem ten hałas wydaje się co raz głośniejszy. Nie ma tu tylu ludzi ile na prawrziwych walkach, ale efekt jest podobny. Kieruje się wraz z Lousiem, który do mnie poszedł, w stronę ringu. Już stąd czuje zabujczy wzrok Scotta. To właśnie on mnie wyzwał. Zachciało mu się dowodzić. Nie oddam mojej pozycji w tym gronie. Nikomu. Zwłaszcza nie jemu. Dziwie się, że go wcześniej nie wyjebałem. Miałem wiele okazji, ale reszta próbowała go jakoś usprawiedliwić, a ja jako głowa gangu musiałem choć trochę liczyć się z ich zdaniem. Jednak po tym, gdy jego siostra wskoczyła mi do łóżka, a ja ją później odrzuciłem, ten skurwiel zaczoł mi grozić. Że skoro ja skrzywdziłem jego siostrę to on sprawi, że będę cierpiał. Nie ma prawda mi grozić. To ja tu wydaje polecenia. Jedyny sposób, żeby mógł mi odebrać władze jest pokonanie mnie na ringu. Co się jeszcze nigdy nikomu nie zdarzyło.

- Harry skup się i słuchaj co mówie - z transu wybudza mnie Louis.
- Tak ?
- Słuchaj, to nie jest zwykła walka - mówi poważnie.
- Ja pierdole, przecież wiem. Ale gdybyście wszyscy nie zauważyli jestem nie pokonany ! - przewracam oczami.
- Ale kurwa tym razem może być inaczej ! Nie rozumiesz ?! Jeśli wygrasz będzie chciał zemsty jeszcze bardziej ! Upokorzysz go i jego siostrę. On tego tak łatwo nie odpuści ! - krzyczy. Jest wkurwiony. Tylko o co ? Nie przegram...
- Wygram to - mówie twardo. Czemu wszycy we mnie wątpią ?!
- Jebany dupku, nie jesteś tu sam ! Myślisz, że on będzie na tyle głupi, żeby próbować robić coś tobie po tym jak skopiesz mu dupe ? Nie ! Dorwie się do kogoś innego. Ty sobie poradzisz, ale ona nie ! - wręcz mną szarpie mówiąc te słowa.
- Nawet jej nie tknie. Zabije go wtedy słyszysz ? Zajebie każdego kto będzie coś do niej próbować - mój ciemy wzrok i chłodny ton powodują, że od razu mnie puszcza.
- Nie będziesz przy niej wiecznie Harry. Zapamiętaj to.

Po tych słowach słysze wywoływanie mojego imienia. Przechodzę przez liny i stoję w rogu ringu. Ludzie krzyczą w euforii na mój widok. Na widok króla nielegalnych walk.
Na drugim końcu widę już Scotta. I on myśli, że mnie pokona ? Mogę wygrać nawet z zamkniętymi oczami. Nawet dziecko jest lepsze od niego.
Tłum kibicuje mi, bo mają do mnie szacunek. Jednak nie którzy staneli po stronie tego dupka z powodu tego małego incydentu. Nie moja wina, że jego siostra się we mnie zabujała, a później wskoczyła mi do łóżka. Nic jej nie obiecywałem.

- Jesteście gotowi ? - pyta Nicolas, tak jakby nasz sędzia.
- Tak - odpowiadamy w tym samym momencie ze Scottem i stykamy się pięściami. Po krótkiej wymianie wzrokowej oddalamy się od siebie o kilka kroków
- Gotowy na przegraną Styles ? - kpi sobie co jeszcze bardziej mnie nakręca.
- Jedyne co zaprząta teraz moje myśli to czy po tej walce trafisz na oiom zakładu pogrzebowego. - posyłam mu fałszywy uśmiech i w tym samym momencie całe wydarzenie się zaczyna.

Obserwuje uważnie każdy jego ruch. Każdy krok. Gdy widzę, zę próbóje zadać pierwszy cios, robię szybko unik i uderzam go w szczenkę, na ci cofa się o kilka kroków. Przygotowywuje się do kolejnego ataku, ale robię to pierszy. Uderzam go prosto w nos, kopię kolanem w brzuch i wymierzam cios prosto w twarz jeden za drugim. Po kilku uderzanich upada na kolana. Gdy wstaje zaczyna się głupkosato uśmiechać Przez co moja krew buzje w żyłach.

- Harry, no już. Obudź się .

- Myślisz, że nie wiedziałem, że tak się stanie ? Że jestem na tyle głupi, aby z tobą tak po prostu walczyć ? - śmieje się i rozgląda się po sali. - Nie jestem popierdolonym idiotą Styles.
- To po chuja mnie wyzywałeś ?! - warczę wściekły. Zaciskam dłonie w pięści i podnoszę go na nogi. On mnie tak irytuję, że aż żałuję, że w zasadach walk jest zakaz zabijania na ringu.
- Jestś kurwa nie pokonany, ale każdy ma słaby punkt. A ja poznałem twój - patrzy mi prosto w oczy. On chyba nie mowi o.. ?

- Nie, proszę cię. Obudź się już.

- Nawet się kurwa do niej nie zbliżysz. Nie pozwolę na to - chywtam go mocniej za ramiona.
- Czyżby ? Nie będziesz przy niej cały czas - śmieje się kpiąco.
- Żebyś się chuju nie zdziwił - oczy mi ciemnieją, a ciało z gniewu powoli się trzęsie.
- Na przykład teraz. - zatrzymuje wzrok na czymś za moimi plecami. Odwracam głowę w tam tą stronę i zamieram. To co tam widzę powodóje kompletny zamęt w moim umyśle. Scott wykorzystuje sytułację i ucieka z mojgo uścisku - Pożegnaj się Styles.

- Błagam cię. Otwórz oczy.

W tej samej chwili, gdy wypowiedział te słowa, igła wbija się w szyję blondynki, a zawrtość szczykawki wstrzyknięta. Jej twarz wykrzywia się w bólu. Krzyczy coś, jednak hałas wywoływany przez kibiców nie pozwala mi dosłyszeć co. Z ruchu jej warg wyczytuje jedno słowo. Harry. Jej drobne ciało upada na ziem i wykrzywia z bólu. Z oczu płynie strumień łez, na które od zawsze nienawidziłem patrzeć.

W jednej chwili moje oczy zachodzą czernia, a mózg zaślepiony gniewe, bólem i nienawiścią przestaje racjonalnie działać. Nic się nie liczyło i nie miało znaczenia. Nic.

- Harry ! - płaczliwy głos łączy się z moim krzykiem. Podnosze się natychmiast do pozycji siedziącej i szybko oddycham. Rozglądam się rozbieganym wzrokiem po pokoju. Wszędzie porozwalane i porozrywane poduszki, pieże wylatukące z nich, rozbita lampka nocna i jedna drobna, szlochąca dziewczyna obok mojego łóżka. Wciągam ją i przyciągam do siebie. Wtula się we mnie, a ja ją obejmuje.

- To tylko sen Harry. To tylko sen - szepcze mi do ucha jednak nie zwracam uwagi na jej słowa.

Nie zastanawiam się skąd się tu wzidła. Po co. Co robiłem. Czemu jej obecność tak na mnie działa. Dlaczego dotyk i głos uspokaja.
W głowie miałem tylko jedną myśl.
Już nigdy nie pozwolę skrzywdzić mojej Lilian.

Witam Was !
W końcu rodział. Miał być wcześniej, ale oczywiście jak to ja nie zapisałam sobie tego co napisałam i musiałam od początku...
I jak podobał się rozdział ? Zaciekawiłam Was ?
Mam taką nadzieję.
Co to Lilian. Więcej dowiecie się w późniejzych rozdziałach. :)
Powinna za nie długo pojawić się w spisie bohaterów.
Za wszystkie błedy przepraszam, ale pisałam na komórce.
Życzę udanych i słonecznych wakacji.
Do następnego !

Never ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz