Właśnie kończe swoją zmiane. Dzisiejsze popołudnie nie mineło najgorzej. Ide na zaplecze ubieram mój czarny, krótki płaszyk i wychodze z kawiarni. Kevin nie stety dziś po mnie nie przyjedzie, więc musze iść na nogach. Dziś obiecałam mu, że przyjde do niego jednak moje lenistwo nie zbyt mi na to pozwala. Postanawiam jednak pójść przez park, a na rozłączy wybrać czy ide do siebie czy do niego.
Ide wolno alejkami jednego z większych parków w Londynie. Temperatura nie jest za wysoka, ale ciepły wiatr pomaga to jakoś znosić. Może wydać się to głupie, ale ciągle mam w głowie tajemniczego sąsiada " nie w moim typie ". Jestem aż taka okropna ? Co prawda nie mam utlenianych blond włosów, kilo tapety na ryju i nie nosze bluzek z dekoldem po sam stanik z sopdenkami tak krótkimi, że można by je nazwać majtkami. Nie rozumiem ani kobiet, które się tak nazywają ani mężczyzn, którym się to podoba... Może on właśnie gustuje w takich ?
- Jak dalej będziesz myśleć i iść, walniesz w drzewo. Bo wiesz, robienie dwóch tak bardzo trudnych rzeczy na raz może być dla ciebie kłopotliwe.
O wilku mowa..
- Wiesz, chyba naprawde uznam, że mnie śledziasz - odwracam się przodem do chłopaka. - Jakoś za często jesteś w tym samym miejscu co i ja.
- A może to ty śledzisz mnie ? - podnosi brew do góry.
- Gdybym cię śledziła nie myślałabym o tobie - wypowiadam te słowa bez zastanowienia.
Boże.. Czemu musze być taka głupia ?!
- A więc.. myślisz o mnie - uśmiecha się chytrze... a może bardziej... zwyciensko ?
- Nie w taki sposób jaki myślisz - zaprzeczam od razu.
- Nie ? A w jaki ? - podchodzi do mnie. - O czym o mnie myślisz ?
- .. Jesteś bardzo tajemniczy.. - bierze do ręki małe pasmo moich włosów
- Co dalej.. ?
- Dziwny..
- Jaki jeszcze ?
- Ciekawy.
- Czyżby ? - z każdym pytaniem jest co raz bliżej. W tym momencie jest tak blisko, że nasze klatki piersiowe się prawie stykają. Ciągle bawi się moimi włosami.
- Tak.. jesteś jedną wielką chodzącą zagadka..
- Chcesz ją odkryć ?
- Chcesz żebym to zrobiła ? - patrzmy sobie w oczy. Nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy nasze twarze znalazły się tak blisko siebie.
W tym momencie nie przeszkadzało mi to co mi wcześniej powiedział, jaki był w stosunku mnie. W tej chwili jedyne co się liczyło to to, że chciałam odpowiedzi. Odpiwiedzi na męczące mnie pytania.
- Pytaj.. może odpowiem.. ale nie tu. Zabiore cię w pewne miejsce.
- Ok..
Nie obchodziło mnie to, że go nie znam, że coś mi może zrobić. Ważne było to, że mogłam się czegoś dowiedzieć. A bonusem był on, jego toważystwo.
Po jakiś 15 min dochodzimy do małego baru. Wchodzimy do środka i kierujemy się w strone jednej z loż na piętrze.
- Siedź tu i czekaj. Ide po coś do picia. - kiwam głową na jego słowa.
Gdy odchodzi rozglądam się do okoła. Nie ma tu jakieś ogromnej ilości osób. Na parkiecie tańczy kilka par. Dosyć spokojne miejsce. Ale może się to tylko zdawać, gdyż jest środek tygodnia i dochodzi dopiero 20. Patrze jeszcze chwile po wnętrzu pomieszczenia dopóki mój wzrok nie pada na idącego w moją strone bruneta z dwoma drinkami w ręce.
- Ymm.. bo wiesz.. ja nie pije alkocholu.. i nigdy nie piłam.. - mówie lekko zawstydzona.
- Czas to zmienić.
- Nie jestem pewna..
- Od jednego drinka się nie umiera Scar..
- Scar ?
- Nie podoba się ?
- Nie, to nie o to chodzi. Tylko nikt mnie tak nigdy nie nazywał.
- Przyzwyczaj się - siada na drugim końcu kanapy.
- Wiesz.. skoro już o tym mowa... Ty znasz moje imię, ale ja nie znam twojego.
- Bob.
- Bob ? - pytam zdziwiona. - Wogóle do ciebie nie pasuje.
- I właśnie dlatego ciesze się, że moja matka zrezygnowała z tego imienia i wybrała inne..
- A zdradzisz mi jak brzmi ?
- Jakś ty nie cierpliwa Scar.. jestem Harry.
Hejka ;) bardzi mnie cieszy, że liczba wyświetleń wciąż rośnie zamiast stać w miejscu ! ^-^ nawet nie zdajecie sobie sprawy jak mnie to cieszy.. :3
Do następnego ;)
CZYTASZ
Never Forget
FanfictionSpotkanie po latch. Jedna obietnica z dzieciństwa dwójki nieznajomych. Ludzie lubią jak podejmują sami wszystkie decyzje w ich życiu. A co jeśli jedna decyzja może być dla nas nie do podjęcia ? Dwie tak różne osoby. Spotkali się raz, a po jakimś cza...