Rozdział 11

219 16 0
                                    

* Harry *

Już o 19 byłem gotowy. Ubrałem moje ulubione czarne rurki, biały podkoszulek i jak to Louis stwierdził, jeden z moich kościelnych butów. Włosy jak zwykle były w artystycznym nie ładzie. Zajeło mi to z ... 20 minut ? Bardzo zwyczajny strój, a i tak wyglądalem lepiej niż lalusie siedzący przed lustrem 2 godziny. Dowodem są wszystkie kobiety, nie ważne czy mężatki, matki, małolaty, striptizerki, okluranice, które wręcz rozbierają mnie wzrokiem. Może przez to mam takie wysokie ego ? W sumie całkiem możliwe.

Po godzinie oglądania telewizji nadeszła wreszcie godzina kiedy mamy wyjść z Scar do klubu.
W sumie nie była taka najgorsza jak na początku myślałem. Wydawała mi się bardziej nudna i mało towarzyska, ale po ostatnich 3 dnich stwierdzam, że się myliłem. Musi mieć ciekawą, wstydliwą i szaloną przeszłosć. No sory, ale musi mieć nie złe doświadczenie, żeby tak dobrze całować. Ale w smie jakoś nie moge sobie jej wyobrazić w dużej ilości takich sytuacji. Może to alkochol tak na nią działa ? Ogólnie rzecz biorąc jest bardzo fajną i miłą dziewczyną. Kompletne przeciwieństwo ludzi, z którymi się zadaje. Jest całkiem ładna. Nie przyjrzałem jej się jeszcze, aż tak dokładnie, żeby móc ocenić ją w skali od 1-10. Jedno co zauważyłem to totalny brak, albo najbardziej delikatny makijaż jaki widziałem. Jednak jeśli chodzi o sposób ubierania... No z tym jest już większy problem. Mężczyźni lubią jak kobieta pokazuje czym ją bóg obdarował, jak seksownie się ubierają, robią podniecające rzeczy. Gdybym ja się wzioł za jej metamorfoze była by boginią. Wiem to. Ja umiem czynić cuda. Trzeba jej jeszcze tylko doświadczenia i tyle.

Punkt ósma pukam do drzwi Black. Zazwyczaj bardzo szybko otwierała mi drzwi, ale tym razem trwało to jakoś dłużej. Ponawiam wcześniejszą czynność i dalej czekam. Już nachodziła mnie myśl, że może się rozmyśliła, jednak moje obawy rozwiewa dźwięk... obcasów ? Ktoś u niej jest ?
Po chwili drzwi mieszkania mojej sąsiadki otwierają się na oścież. Gdy zobaczyłem ją w całej okazałośc mam wrażenie, że oczy za raz wylecą mi z orbit, szczęka sięgnie podłogi, a bokserki staną się przyciasnawe. Nie mogłem uwierzyć w widok przede mną. Stała tam w krótkiej, czarnej, obcisłej sukience na przylegającej do jej idealnie wykrojonego ciała. Śreniej wielkości piersi, nie za duże, nie za małe- idealne, były w połowie widziane dzięki dekoldowie. Każda krągłość jest tam gdzie być powinna. Miała ubrane czarne szpilki co jeszcze bardziej podkreślało jej zgrabne długie nogi. Brązowe fale opadały swobodnie na ramiona i plecy. Miała mocniejszy makijaż niż zazwyczaj, ale troszkę. Czerwona szminka na pełnych ustach dawała seksowne wykończenie. Kiedy przygryzała dolną wargę, tak jak teraz próbując ukryć lekki uśmiech z powodu mojej reakcji, aż samemu chciał się to zrobić. Jest piękna.

- I jak ? - pyta niewinnie.
- Ja.. Ty.. znaczy się.. tak - wysławiam się w końcu będąc ciągle w szoku.
- Co tak ? - chichocze co sprawia, że wygląda tak słodko. Boże o czym ja myśle ?!
- Wyglądasz pięknie, naprawdę - mówie z uznaniem i podowem w jakim jestem.
- Dzięki.. - spuszcza zwrok chcąc zakryć lekki rumieniec, który i tak nie uchodzi mojej uwadze. - Chciałam w końcu się dopasować.
- Wtedy i tak wyglądałaś dobrze. Po prostu byłaś orginalna - mówie pocieszająco na jej niemrawy ton. - A to jest wyjątkowe.
- Serio ? - słychać nie dowierzanie w jej głosie.
- Serio - mówie posyłając jej szeroki uśmiech i obejmując ramieniem. - To co, melanż ?
- Jeszcze się pytasz ? Proste, że tak.

Ciągle z ręką obejmującą jej drobną posturę kierujemy się do windy, gdzie zjezdrzamy na sam dół, następnie kierując się do auta.

- Ten sam klub co ostatnio ? - pyta zapinając pas, przy okazji dając m większy i lepszy widok na jej dekold.
- Może tym razem gdzie indziej ? - proponuje mając już pewne miejsce w glowie.
- Pewnie, a gdzie ?
- Jakieś propozycje?
- Wisz Harry, że się nie znam.
- Racja - śmieje się pod nosem. - Dobra to jedziemy tam gdzie ja wybiore. Jakieś 30 minut z tąd jest taki dosyć przuzwoity, dużo większy od tam tego, klub. Mój znajomy ochroniarz tam pracuje, więc nas przepuści. Może być ?
- Oczywiście - uśmiecha się, a ja stwierdzam, że to piękna rzecz.

Ona jest taka beztroska, radosna, otwarta, miła, ambitna, pracowita, naiwna.. niewinna.
Nie stety trafiła na kogoś takiego jak ja. Osobę idącą do celu po trupach,kłamiąca, oszukującą, wykorzystującą.
Pomimo tego, że tak o niej sądzę nie wycofam się z naszego planu. O nie. W życiu. Robiłem to już wiele razy w wielu miastach. Tylko wtedy było inaczej. Było łatwiej. Czemu ? Wtedy nie zważałem na nic, ani na nikogo. Teraz jednak stało się coś dziwnego, czego się wogóle nie spodziewałem. A to wszytsko przez jej dobroć..
A mianowicie, czułem po raz pierwszy wyrzuty sumienia.


Hejo ;)
Cały rozdział z perspektywy Harr'ego ! Może nasz Hazz wcale nie jest aż taki zły ?
Wow.. zarywam dla was noc ;3
Mam nadzieję, że warto było.
Tak jak obiecałam rozdział jest szybciej ;)
Do następnego !

Never ForgetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz