24. Jak lepiej

2.9K 138 453
                                    

Jest i opkowy crossover! Kto tęsknił za #Shylar?
💙💜

Rozdział dedykowany uosobieniepoezji, która dzielnie walczy w tym rozdziale i w ogóle jest super! 😘💣🎻

Wszystkich chętnych do zapoznania się ze szczegółami meczu (🤭) oraz z ekipą z Greentown High zapraszam do A Game of Skies. I do całej trylogii Game. WARTO!

Nie wiem sama, czego się spodziewałam po tym meczu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiem sama, czego się spodziewałam po tym meczu. Coś mi świtało, że chyba kiedyś na jakiś mnie już zaciągnięto. Ale teraz było zupełnie inaczej.

Przede wszystkim od razu po wysiądnięciu z autokaru uderzyła mnie pełna musującej ekscytacji atmosfera. Liceum w Greentown najwyraźniej całe dziś żyło tylko zbliżającą się rozgrywką.

Ma to swój urok.

Przy czym zdecydowanie kibicowało swoim, no co wam powiem. Miałam wrażenie, że wszyscy uczniowie są ubrani na zielono, czyli najwyraźniej w kolorze swojej drużyny.

Nasza garstka koszykarzy, cheerliderek, nawet przy wsparciu kilkudziesięciu kibiców, którzy dojechali drugim (dużo mniej komfortowym, jak mi się zdawało) autobusem, wyglądała na ich tle niczym pojedynczy buraczek na wielkiej kupie liści szpinaku.

Ale przynajmniej się odznaczamy.

Niestety, wśród naszych fanów nie było ani Mel ani Owena, bo mieli dziś test z matmy, buu. Straszny pech.

A zresztą, nie spodziewając się mojego nagłego wybuchu kariery jako cheerliderki i tak sobie wcześniej nie zaklepali miejsc w autokarze. Bo oczywiście oni mieliby kibicować mnie, a nie naszym okropnym koszykarzom, no come on!

Przyjęto nas w GH ze wszystkimi szykanami, nie powiem. Kilkoro miłych dziewczyn i chłopaków wskazało nam drogę do przeznaczonej dla nas przebieralni, sporo było uśmiechów i tak dalej.

A właściwie to do dwóch osobnych szatni. I całe szczęście, bo nie zamierzałam przebierać się przy tych wszystkich obleśnych Roystonach i Radamerach! No effing way!

Mimo że w zasadzie mieliśmy swoje jedzenie i picie, to zaproszono nas gościnnie także do miejscowej kafeterii. Gdzie zaproponowano nam posiłek oraz ciepłe i zimne napoje.

Miłe takie to liceum, no naprawdę!

Tutaj także panowała pełna przedmeczowej ekscytacji aura. Miałam wrażenie, że chyba mało kto je, za to większość obecnych nie odrywała oczu od pewnego owalnego stolika, nieco na uboczu sali.

Naturalne więc, że i nasze spojrzenia pobiegły w tamtą stronę. Moje na pewno.

Siedziały tam dwie ładne, drobne dziewczyny, szatynka i blondynka. Ale to raczej nie one przyciągały powszechną uwagę. Żyćko!

Hero in You ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz