43. Mokry ręcznik

2.7K 135 457
                                    

Po tych wstrząsających wyzwaniach oboje umilkliśmy na dłużej, dając ludziom na stołówce czas, aby odblokowali zacięte mózgi. I żeby znów zaczęli ze sobą rozmawiać, przez co my także zyskaliśmy nieco jakże pożądanej prywatności.

Mój własny też zresztą się trochę zaciął.

Czy Hunter naprawdę za mną tęsknił, czy tylko... no, zażartował?

Gdy już jako tako się rozhulali (i wiedziałam, o czym czy raczej o kim właśnie gadają!), a ja otrząsnęłam się z pierwszego szoku, pochyliłam się znowu nad macaroni cheese i rzuciłam w stronę Snowa:

– Dziękuję...

– Cała przyjemność po mojej stronie – odparł ten wzór dżentelmena. No patrzcie państwo!

Zresztą nie poprzestał na tym, lecz zapytał:

– Czy jest coś jeszcze, co mogę dla ciebie zrobić, Storm?

Zapatrzyłam się na niego w zamyśleniu, rozdarta między przeciwstawnymi pokusami: by zaprzeczyć, ale także by się przyznać, że faktycznie, jest coś takiego...

Naturalnie Hunter trafnie odczytał moje wątpliwości, bo usłyszałam:

– Po prostu to powiedz, kobieto!

Wow, zauważyłeś, że jestem kobietą?!

– Kiedy nie wiem, czy... – zaczęłam, nagle skrępowana. Bo tym razem to nie on miał mi coś narzucić, tylko ja sama potrzebowałam poprosić go o pomoc, tak?

Gdyby ci na mnie naprawdę zależało, to byś się domyślił! – ofuknęłam go w myślach.

Po czym dotarł do mnie absurd takiego punktu widzenia i pospieszyłam zatrzeć złe wrażenie. Nic to, że równie głupio!

– Jednak wciąż jeszcze nie umiem latać! – zgłosiłam mu reklamację, odwołując się do metaforycznego ujęcia naszego paktu, zawartego na tamie Stevensona.

– Umiesz.

– Chyba ja lepiej wiem, że nie?! – zacietrzewiłam się.

– A ja wiem, że tak. Natomiast twoja umiejętność komplikowania nawet prostych rzeczy bywa imponująca! – upierał się ten dureń. – Z czym masz teraz problem, Storm?

Łypnęłam na niego z urazą za to komplikowanie, ale fakt jest faktem stanu rzeczy. Hunter, być może, miał, chyba, rację. Ehem. Kto wie, czy sobie sama czegoś nie skomplikowałam. Trudno powiedzieć.

– Chodzi o ćwiczenie piramidy z cheerliderkami. Umiem już złapać równowagę na każdym urządzeniu. Bułka z masłem. Ale nie, kiedy mam zawierzyć swoje ciało dziewczynom. Komukolwiek zresztą, methinks. A bez tego w życiu nie zrobię z nimi żadnej piramidy. I Watson mnie zajedzie.

Snow popatrzył na mnie chwilę w milczeniu, elegancko przeżuwając frytkę. A następnie zapytał:

– Co robisz jutro po południu?

Obejrzałam się za siebie w stronę Mel i Owena. Miałam nadzieję znów się z nimi spotkać, jak to przy sobocie, ale jeszcze nie byliśmy umówieni. I strasznie sobie nagrabili tym zaproszeniem Roystona do naszego wspólnego stolika.

Lavender Storm nie wybacza bratania się z wrogiem!

Kretyn nadal tam zresztą siedział i wciąż o czymś rozmawiali, choć już bez żadnych hihi haha, z tego co widziałam. Nie poprawiło mi to nastroju, bynajmniej.

Hero in You ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz