Wszyscy gotowi? To proszę zapiąć pasy i trzymać się mocno. Teraz już tak będzie! 😅 PS. Mamy #1 w kategorii Challenge! Wielkie brawa i podziękowania dla Was! 🙏🏻
Dojechaliśmy autostradą do samego centrum Hartford. Tak bowiem dziwnie jest zbudowana stolica stanu Connecticut, że dwie autostrady międzystanowe, I-84 oraz I-91, przecinają sam jej środek, ehem.
No cóż, nie mnie osądzać zamysł planistów, ale podobno jakoś tam przyczyniło się to do odpływu wyższej klasy średniej z miasta do ich wartych bambiliony dolarów rezydencji w lasach, graniczących z metropolią. Zresztą klasa średnia też wyemigrowała, na przedmieścia, a stolica stanu zaczęła nieco podupadać.
Ale dla nas dzisiaj nawet dobrze się złożyło, z tymi autostradami. Bo jeśli myślałam, że Snow zabierze mnie gdzieś do kompleksu handlowego na obrzeżach miasta, do pierwszego lepszego, choć dobrze wyposażonego sklepu sportowego, to oczywiście i tutaj czekała mnie niespodzianka.
Najwyraźniej chłopak miał już w Hartford starannie przetarte szlaki. Bo mimo iż wciąż trwał tydzień roboczy (była środa), a centrum miasta słynie z tego, że trudno jest w nim znaleźć miejsce do parkowania, Hunter bez problemu zostawił swoje obscenicznie drogie audi na strzeżonym parkingu jakiegoś wypasionego hotelu.
Zamieniając przy tym kilka słów z obsługą, która też go musiała kojarzyć i aż się gięła w ukłonach. Tiaaa.
Spod hotelu w ciągu paru minut dotarliśmy pieszo do jednej z najbardziej reprezentacyjnych części Hartford. Lśniące od szkła i metalu wieżowce wielkich firm ubezpieczeniowych, które są podstawą gospodarki tego miasta, sąsiadują tutaj z historycznymi budynkami. A tych w owym, liczącym sobie czterysta lat mieście, tym bardziej nie brakuje.
Hunter kierował nas w stronę alei z okazałymi sklepami oraz mniejszymi, lecz jeszcze bardziej ekskluzywnymi butikami. Hmm.
Przyznaję, że chwilę już nie byłam w Hartford i jako prowincjuszka trochę zapomniałam, jak tutaj jest. Zaskoczyła mnie obecna demografia centrum miasta, wokół widziałam pełno osób o różnych kolorach skóry, zwłaszcza Latynosów. A język hiszpański rozbrzmiewał tu chwilami częściej niż angielski.
To tak samo, jak w Miami, ehem?
☆☆☆
Jednak nie w eleganckim butiku, do którego ostatecznie weszliśmy. Tutaj przywitano nas w języku Szekspira i to z niskim ukłonem, znowu. Snow musiał i tutaj być dobrze znanym klientem.
Rozglądałam się dookoła, pilnie starając się, żeby pamiętać o trzymaniu buzi zamkniętej. Na szczęście było to o tyle łatwiejsze, że trudno oddychać z otwartymi ustami, zaś w powietrzu unosił się tutaj zapach jak w perfumerii z niszowymi perfumami.
CZYTASZ
Hero in You ✔️
Teen Fiction"- Powinienem był trzymać się od ciebie z daleka. Kobiety, które kocham, umierają". Ludzie myśleli, że wiedzą o Lavender Storm wszystko. Z kolei Hunter Snow nigdy nie dał im się poznać. Teraz okazało się, że nikt nie ma pojęcia, kim tak naprawdę jes...