16. Anioły i dranie

3.1K 141 525
                                    

Od tego rozdziału coraz więcej zwrotów akcji, mam nadzieję, że lubicie? Nic, co zostanie teraz powiedziane lub się stanie, nie będzie bez znaczenia. Czytajcie i kombinujcie! 😅

Prowadząc takie rozważania dotarłam wreszcie na stołówkę, nieco już spóźniona. Odstanie w kolejce po risotto zajęło mi kolejnych pięć minut, ale wreszcie mogłam usiąść przy stoliku z Melody i Owenem.

– Jak tam, moja prawie ciężarna przyjaciółko? Potrzebujesz może jakiejś pomocy? – rzucił, wyraźnie prowokująco Selwyn, gdy właśnie miałam im opowiedzieć o najnowszym wyczynie Caydena.

Spojrzałam na niego z mało życzliwym namysłem. I od razu zmieniłam zdanie.

– Owszem, w uciszeniu takiego jednego z zielonym czubem – odparłam zamiast tego.

Chłopak udał, że pilnie się rozgląda dookoła.

– Nie widzę? – stwierdził wreszcie.

– Selfie sobie zrób, to zobaczysz! – poradziłam mu zjadliwie i odkręciłam butelkę z wodą mineralną.

Od tych wszystkich stresów jakoś wyraźnie miałam ostatnio mniejszy apetyt. Ale za to wyższy poziom wewnętrznego rozeźlenia.

– Ojej, jesteś niemiła! – poskarżył się przyjaciel. – A ja ci chciałem plecak do sekretariatu zanieść, żeby cię odciążyć, Kruszyno! Albo coś!

– Jak to do sekretariatu? Po co? – nie kojarzyłam.

– Mrs. Munchkin mnie zatrzymała na korytarzu niedawno i prosiła, żeby ci przekazać. Masz się zgłosić do dyra po lekcjach.

Trochę mi się zimno zrobiło. Jak nic ktoś namierzył, że to przeze mnie nastąpiła dewastacja łazienki na parterze. I nakablował pryncypałowi albo policji.

Więc może jeszcze, nie daj Boże będą chcieli, żebym wydała Snowa? Czego oczywiście nie mogłabym zrobić.

Honor by mi nie pozwolił!

– Ile może kosztować naprawa tego okna i ewentualnie sedesu? – rzuciłam ponuro. – Trzy stówy wystarczą? Pięć? Bo chyba mnie za to nie aresztują?

– Pewnie gdzieś tyle. – Owie rozłożył ręce. – Ale na twoim miejscu bym się tym jeszcze nie martwił. Munchkin nie wyglądała na złą, wręcz przeciwnie. Pewnie chodzi o coś innego.

– Też tak myślę. Że o coś innego. – Mel uśmiechnęła się pocieszająco, po czym z satysfakcją zmieniła temat: – Ja także mam dla was newsa!

Po takim wstępie od razu zawiśliśmy oczami na jej malinowych wargach.

– A właściwie to dwa, heh – doprecyzowała dziewczyna, wystawiając przed siebie parę smukłych palców, z nieskazitelnym francuskim manicure.

– No to dawaj, dawaj! – pogonił ją niecierpliwie Owen. – I dlaczego ja nic jeszcze nie słyszałem?

– Żebym ci mogła teraz powiedzieć? – Uśmiechnęła się do niego słodko Butler, po czym kontynuowała: – A więc po pierwsze, Flutie Washington złamała dziś rano nogę na wychowaniu fizycznym!

O rany, to było okropnie smutne! Nawet ja wiedziałam, kim jest Flutie. Prawdziwa czarna perła naszego liceum i jedna z najgłośniejszych tutaj gwiazd sportu. Notowana bardzo wysoko w szkolnej hierarchii.

Piękna, ciemnoskóra i długonoga brunetka, a przy tym doświadczona kapitan szkolnej drużyny cheerliderek. I, skoro już o tym mowa, osobista cheerliderka Russa Radamera, ehem.

– Uuuu, no to słabo bardzo! – Razem z Selwynem jednocześnie zacmoktaliśmy ze współczuciem, od razu pogodzeni poprzez identyczny ogląd sytuacji. – Jak to się stało?

Hero in You ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz