IX

1.7K 32 0
                                    

,,Ale skąd ten pozew? Przecież załagodziłam sytuacje, jego artykuł ukazał się w dzisiejszej gazecie" westchnęłam. 

,,Pozywa nas o brak profesjonalizmu, niszczenie mienia artysty i brak wywiązania się z wcześniej podpisanej umowy" odparł Kiran drapiąc się po karku.

,,Ja od początku wiedziałam, że z nim będzie problem. Mówiłam twojemu dziadkowi, żeby nie podpisywał z nim umowy" powiedziałam wstając i zaczęłam krążyć po gabinecie. 

,,Dove uspokój się, jakoś to rozwiążemy. Wysłałem to już do działu prawnego. Mają znaleźć jakiś sposób, żeby zamieść to pod dywan, albo rozwiązać bez rozgłosu" uspakajał mnie Kiran.

,,Jeśli to wyjdzie na światło dzienne... stracimy wielu klientów" westchnęłam, opadając na kanapę i schowałam twarz w dłoniach. 

Gdy Kiran wstał żeby do mnie podejść do drzwi ktoś zapukał.

,,Wejść" odezwał się mężczyzna, siadając na brzegu biurka.

,,Przejrzeliśmy pozew" powiedział jeden z pracowników, który wszedł do gabinetu. 

,,Usiądźcie" poprosiłam wstając i przeniosłam się na krzesło naprzeciwko Kirana.

,,Jeżeli chodzi od strony prawnej jesteśmy w stanie to rozwiązać bez sądu, jeśli on pójdzie nam na rękę. Możemy zaproponować mu pieniężne zadośćuczynienie, bądź zmianę warunków umowy jeśli chcecie go zatrzymać" tłumaczył.

Spojrzałam na Kirana a on skinął głową. 

,,Chcemy się go pozbyć i to możliwe jak najszybciej" westchnęłam.

,,Jeszcze dzisiaj napiszemy pismo, z naszą propozycją. Prześlijcie nam proszę jeszcze mail z kwotą jaką jesteście skłonni mu zapłacić" poprosili i całą czwórką wyszli, zatrzaskując za sobą drzwi. 

,,Ile?" spytałam, odwracając się do Kirana.

,,300 tysięcy jestem mu skłonny zapłacić. Nie naruszy to jakoś szczególnie naszego budżetu, a jego zadowoli" odparł pisząc wiadomość do działu prawnego.

,,Wykończy mnie ten facet. Użeram się z nim odkąd się tutaj zatrudniłam. Przynajmniej raz w miesiącu robił awanturę, że któryś z edytorów zepsuł mu artykuł" westchnęłam, przecierając czoło ręką. 

,,Nie będziemy z nim kontynuowali współpracy bo nas wykończy. Pewnie w następnym wydawnictwie, w którym się zatrudni obrobi nam dupę, ale jakoś damy radę" uśmiechnął się Kiran, kładąc dłoń na moją. 

,,Zaczekaj dzwoni mi telefon" powiedziałam, podnosząc się z fotela ,,Dzień dobry Panie Frey" 

,,Dzień dobry. Czy dostali Państwo pozew od mojego prawnika?" spytał.

,,Oczywiście. Został on już przeanalizowany przez nasz dział prawny. W przeciągu godziny dostanie Pan podobny dokument od nas. Proszę o dokładne zapoznanie się z nim i jak najszybszy kontakt ze mną lub szefem" poinformowałam go.

,,Nie przyjmę od Państwa żadnego pozwu" warknął mężczyzna.

,,Proszę Pana, ja nie będę z Panem negocjowała. Dokument zostanie do Pana dostarczony drogą mailową. To tyle z mojej strony dziękuję bardzo. Do widzenia" powiedziałam i rozłączyłam się, słysząc krzyk z drugiej strony słuchawki ,,Mam przeczucie, że on tutaj dzisiaj wpadnie" wyszeptałam, podnosząc wzrok na Kirana. 

,,Niech spróbuje to sobie pogadamy" odparł mężczyzna ,,Idź coś zjeść, bo już jest pora obiadowa" uśmiechnął się do mnie.

,,Jak tylko się ze mną skontaktuje to przyjdę" obiecałam i wyszłam. 

,,Coś nie tak?" spytała Ruthie ,,Widziałam, że chłopaki z działu prawnego wchodzili do gabinetu"

,,Pan Frey przysłał nam pozew. Napisał w nim, że pozywa nas za brak profesjonalizmu, niszczenie mienia artysty i brak wywiązania się z wcześniej podpisanej umowy" 

,,Czy on jest nawiedzony? Nasi prawnicy by go zniszczyli w sądzie!" krzyknęła Ruthie, a ja uciszyłam ją gestem dłoni. 

,,Chcemy to załatwić po cichu, żeby jutro o tym nie trąbiły wszystkie media w kraju, bo stracimy wielu kontrahentów i pisarzy" wyszeptałam ,,Chcemy mu zaproponować ugodę. Zapłacimy mu 300 tysięcy, zakończymy umowę i się pożegnamy" 

,,Myślisz, że on na to pójdzie?"

,,Jeśli nie to nadszarpnie naszą opinię, ale my pociągniemy go ze sobą na dno. I on sobie doskonale zdaje z tego sprawę" zapewniłam ją ,,Ale zapewne do dwóch godzin wpadnie do biura z wrzaskiem" 

.............................................................................

,,Nie będę tolerował przekupstwa. Chcecie wszystko zamieść pod dywan, a cały świat powinien o tym wiedzieć!" wrzasnął Pan Frey wpadając do biura jak huragan.

,,Panie Frey proszę do mojego gabinetu" warknął Kiran pośpiesznie wychodząc ze swojego gabinetu. 

Poderwałam się od razu z fotela i ruszyłam za mężczyznami do gabinetu. Stanęłam obok fotela Kirana, przyglądając się wściekłemu Panu Frey, który właśnie zajmował swoje miejsce po drugiej stronie mahoniowego biurka.

,,To są groźby z waszej strony, nadszarpnięcie reputacji artysty!" krzyczał machając rękami.

,,Panie Frey chcemy rozwiązać sprawę tak aby ani nasza reputacja, ani Pana nie ucierpiała. Dlatego zaproponowaliśmy tak wysoką kwotę zadośćuczynienia" odezwał się spokojnie Kiran.

,,I wy uważacie, że ta kwota jest współmierna do wszystkich wyrządzonych mi krzywd!?" zawył.

,,Dość!" krzyknęłam ,,Nasi edytorzy wykonywali swoją pracę, robiąc to doskonale. Pańskie artykuły i reportaże wymagały wszelkich poprawek, które zostały wprowadzone. W każdej innej gazecie również by tak było. W zamian znieważał Pan naszych pracowników, wpadał tutaj jak do siebie z krzykiem" mówiłam, nachylając się nad biurkiem ,,Znieważył Pan zarówno ich, jak i nas oraz cała firmę. To my powinniśmy pozwać Pana. Więc na Pańskim miejscu Panie Frey przyjęłabym nasze warunki, chyba że chce pan zakończyć swoją karierę. Oczywiście po Pańskiej zgodzie, będzie Pan zmuszony podpisać klauzulę zakazującą wszelkich rozmów na temat tego dlaczego tutaj już Pan nie pracuje, swoich zarobków, pracy tutaj, oraz całego przebiegu naszej mediacji i kwoty zadośćuczynienia" poinformowałam go.

,,To skandal!" wrzasnął. 

,,Jeśli Pan w tej chwili się nie uspokoi, będę zmuszony wezwać ochronę. Dziennikarze, którzy już na moją prośbę zebrali się pod firmą, czekają tylko aby zarobić na zdjęciach jak zostaje Pan wyprowadzony. W tym wypadku zostanie Pan zwolniony natychmiastowo, Pański pozew zostanie wyrzucony do śmieci, a żadne wydawnictwo w Ameryce Pana nie zatrudni" poinformował do Kiran. 

,,Jesteście niewdzięcznikami! Gdyby nie ja to wasze wydawnictwo by nie istniało!"

,,Myślę że istniało by bez Pana i świetnie by prosperowało. Jedyna różnica byłaby taka, że nasi edytorzy nie chorowaliby na nerwicę i ataki paniki na sam widok Pana nazwiska. Podpisuje Pan czy nie?" spytałam, kładąc na biurko papiery. 

Mężczyzna spojrzał na nas, a ja widziałam ogniki wściekłości w jego oczach. Wiedziałam, że miał ochotę udusić nas gołymi rękami, a jedyne co nas chroniło to biurko i jego strach przed utratą reputacji. Bez słowa wyciągnął dłoń po długopis i złożył podpis na wszystkich stronach. 

,,Od dzisiaj będę publikował swoje perfekcyjne artykuły i reportaże, tam gdzie docenią mój talent" odpowiedział podnosząc się.

,,Mam nadzieje, że ich Pan nie wykończy" zaśmiał się Kiran i zamknął za nim drzwi.

,,Wezwałeś dziennikarzy?" spytałam opierając dłonie o jego klatkę piersiową. 

,,No coś ty, ale wiedziałem, że on się wystraszy" zaśmiał się, kładąc ręce na moich plecach i przyciągnął mnie do siebie. 

,,Złośliwiec" zawtórowałam mu, a on złączył nasze usta. 


My boss or my lover?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz