XVIII

1.3K 26 1
                                    


Jadłam powoli swoje jedzenie, skupiając się na lecącym filmie. Czułam przyjemny zapach potraw, który wypełniał całe pomieszczenie.

,,Gdzie z tymi pałeczkami?" zaśmiałam się gdy Kiran zaczął podkradać mi jedzenie.  

,,Nigdy wcześniej tego nie próbowałem. I to był mój błąd" powiedział, dzióbiąc mnie w noc pałeczką.  

,,Pierwszy raz jadłam tą potrawę gdy zaczęłam pracę u twojego dziadka. Kupił ją dla mnie, gdy czułam się bardzo źle. Zawsze znajdował czas na pocieszenie mnie" odparłam, uśmiechając się. 

Odłożyła puste opakowanie na stolik i wtuliłam się w Kirana. Mężczyzna położył się na kanapie, kładąc mnie na sobie. Oparłam głowę o jego pierś, wsłuchując się w jego szybko bijące serce. Kochałam ten dźwięk. Powodował mój spokój, poczucie bezpieczeństwa. Kiran gładził mnie delikatnie po plecach, oglądając film gdy usłyszeliśmy trzaskające drzwi. 

,,Kochanie wróciłam" 

,,Dobry wieczór" uśmiechnęłam się, podnosząc się z kanapy.  

,,Słoneczko jak dobrze Cię widzieć. Cieszę się, że już wszystko dobrze" powiedziała przytulając mnie. 

,,Panią też dobrze widzieć" przyznałam, ściskając jej dłoń.

,,Kochanie czy Ty karmisz tą dziewczynę. Taka chudzinka" zwróciła się do swojego syna.

,,Mamo ona na prawdę potrafi sporo zjeść. To ciałko pomieści sporo jedzenia" zaśmiał się Kiran, obejmując mnie ramieniem.

,,Co dzisiaj porabialiście?" spytała, odwieszając płaszcz.

Spojrzałam na Kirana, czując, że się czerwienie. 

,,Praca, a później jedzenie i film" odparł Kiran ,,No i oczywiście rzeczy, o których nie mogę Ci powiedzieć" 

Uderzyłam go w ramię, czując rosnące zawstydzenie. 

,,Nie martw się. Wierze, że moi rodzice w naszym wieku święci nie byli" zapewnił mnie.

,,Oj kochanie stanowczo. W końcu powstałeś Ty" zaśmiała się kobieta ,,A teraz wybaczcie, pójdę się już położyć. Ploteczki potrafią wykończyć" przyznała i zniknęła w swoim pokoju.

,,Twoja mama jest uroczą kobietą" wyszeptałam, gdy Kiran wyłączył telewizor i zaczęliśmy się wspinać po schodach na piętro.

,,To prawda. Gdyby nie ona nie wyrósł bym na takie dżentelmena" mówił uśmiechając się do mnie szeroko. 

Zaśmiałam się, opadając na łóżko. Czułam zmęczenie tym dniem, wszystkimi doznaniami. Przy Kiranie nie potrzebowałam chodzić nawet na siłownię. Spalaliśmy kalorię w znacznie przyjemniejszy sposób. Wtuliłam się w mężczyznę i przymknęłam oczy. Nim się zorientowałam zmorzył mnie sen. 

....................................................................................

,,Będę rozmawiał tylko z Panienką Dove!" usłyszałam krzyk rozchodzący się po firmie. 

Wybiegłam z gabinetu Kirana, w którym od kilku dni również pracowałam i stanęłam oko w oko z jednym z naszych autorów.

,,Panie Armstrong, co się dzieje? Zapraszam do gabinetu" uśmiechnęłam się, wskazując mu drogę ,,Ruthie proszę przynieś mu jego herbatę" wyszeptałam do przyjaciółki i ruszyłam za mężczyzną. 

Rozsiadłam się w fotelu Kirana, wskazując ten naprzeciwko mojemu gościowi. 

,,Proszę mi powiedzieć co się dzieje" poprosiłam, uśmiechając się do niego.

My boss or my lover?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz