XXV

1K 21 2
                                    


Obudziło mnie ciche pikanie przy uchu. Otworzyłam oczy oczekując, że porażą mnie białe ściany szpitala, jednak to się nie stało. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na stoliku obok mojego łóżka stał wazon z pięknymi kwiatami, a na kanapie naprzeciwko spał Kiran. Miał podpite oko i opatrunek na czole. Spróbowałam się podnieść, jednak ból jaki poczułam był tak okropny, że z moich ust wyrwał się krzyk. 

,,Dove!" obudził się Kiran i podbiegł do mnie ,, Nie podnoś się zawołam lekarza" poprosił i zniknął. 

Po chwili do pokoju wbiegł lekarz i dwie pielęgniarki. Badali mnie przez długi czas, a ja chciałam tylko żeby wyszli, chciałam przytulić się do Kirana i odpocząć. 

,,Jeśli zaczęłoby Panią coś bardzo boleć proszę zawołać pielęgniarkę. Teraz podam Pani coś przeciwbólowego, jednak jeśli będzie to za mało proszę dać znać" powiedział, wstrzyknął mi coś do kroplówki po czym wyszedł. 

Opadłam na poduszkę, czując ukłucie bólu i spojrzałam na Kirana. Mężczyzna nadal się nie uśmiechając usiadł na brzegu łóżka i chwycił delikatnie moją dłoń. 

,,Tak Cię przepraszam" wyszeptał, opierając czoło o wierzch mojej dłoni.

,,Za co kochanie?" zdziwiłam się przyglądając się mu.

,,Za to, że Cię nie uchroniłem, że ktoś Cię skrzywdził"

,,To nie twoja wina, nie byłeś w stanie mi pomóc. Najważniejsze, że jestem tutaj z Tobą i nigdzie się nie wybieram" powiedziałam uśmiechając się do niego.

,,Nigdy więcej nie zostawię Cię samej, zawsze będę przy Tobie" mówił, całując moją dłoń. 

Uśmiechnęłam się do niego, głaszcząc delikatnie jego policzek. 

,,Wyjdź za mnie Dove" powiedział Kiran, patrząc mi wprost w oczy. 

,,Kiran ja..."zaczęłam. 

,,Wiem że to szybko, wiem że nie mam pierścionka, ale kocham Cię nad życie. Wiem, że nie mogę bez Ciebie żyć. Nic poza Tobą się dla mnie nie liczy. Dlatego bądź moja, na zawsze. A ja przysięgam, że na zawsze będę twój" mówił, trzymając moją dłoń. 

Czułam jak do oczu napływają mi łzy, nie mogąc uwierzyć w jego słowa. 

,,Będziesz moja na zawsze Dove?" spytał, a ja pokiwałam głową nie mogąc z siebie wydusić nawet słowa, czując łzy wypływające na moje policzki.

,,Gdy tylko wyjdziesz ze szpitala, kupię pierścionek i oświadczę się tak jak powinienem" wyszeptał, opierając swoje czoło o moje.

,,Było idealnie, nie chce niczego więcej" odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko przez łzy ,,Jak długo byłam nieprzytomna?" 

,,Trzy dni. Myślałem, że oszaleje" przyznał ,,Powiesz mi co się tam działo?" 

Spojrzałam na niego niepewnie. Tamte minuty, godziny, sama już nie wiem  były koszmarem, ale wiedziałam, że muszę o tym opowiedzieć. 

,,Schowałam się za regałem w sklepie, do którego weszłam zanim ty gdzieś poszedłeś. Po kilkunastu minutach wszedł tam napastnik i kazał nam wyjść. Chwycił mnie za włosy twierdząc, że będę jego kartą przetargową i wyciągnął mnie ze sklepu" mówiłam, czując łzy pod powiekami ,,Jednak ja się opierałam i w taki sposób nabawiłam się tych wszystkich siniaków i stłuczeń. A potem już wiesz co się działo" 

Gdy skończyłam mówić Kiran położył dłonie na moje policzki i przymknął oczy. 

,,Przez cały ten czas, gdy stałem na zewnątrz i nie chcieli mnie wpuścić, czułem się jakbym Cię zostawił, jakby to była moja wina. Kilka osób próbowało wejść do środka, do kogoś kto tam został. Jednak policja zabraniała, zatrzymywali wszystkich. Czułem jak z każdą sekundą rozpadam się na kawałki, nie wiedząc czy nie stała Ci się krzywda, czy jeszcze kiedykolwiek te cudowne oczy spojrzą na mnie. A gdy zobaczyłem jak upadasz na chodnik..." przerwał, jakby zabrakło mu słów ,,Myślałem że serce rozpadnie mi się na miliony kawałków. Przytrzymało mnie pięciu policjantów abym do siebie nie podbiegł. Gdy on wciągnął Cię z powrotem liczyłem każdą sekundę, wiedząc jak niewiele czasu masz. Gdybym Cię wtedy stracił...Zabiłbym tego mężczyznę gołymi rękami"

,,Ale jestem tutaj, nic mi nie jest. Poza kilkoma siniakami i dziurą po kuli w nodze nic mi nie zrobił. Były dziewczyny, które miały mniej szczęścia  nim weszliście do środka" przyznałam. 

,,Wiem skarbie. Kiedy Ciebie wnosili do karetki, z galerii wynieśli dwa ciała. Dwie młode dziewczyny, które on najpierw zgwałcił, a później zastrzelił z zimną krwią. Wtedy wystraszyłem się, czy on Ciebie też dotknął" powiedział spuszczając głowę. 

,,Nie pozwoliłabym na to" powiedziałam, głaszcząc go po twarzy dłonią ,,Przytul mnie proszę" wyszeptałam, czując jak moje dłonie zaczynając się trząść, czując nadchodzący atak paniki. 

Kiran spojrzał głęboko w moje oczy i od razu wiedział co się dzieje. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie, zamykając w niedźwiedzim uścisku. Bicie jego serca, jego spokojny oddech, sprawiły że sama poczułam jak wszystko się normuje. 

,,Nie zostawiaj mnie" poprosiłam, czując jak zasypiam. 

,,Nigdy Dove" wyszeptał, kładąc się razem ze mną.

...........................................................................................................

Obudziłam się otoczona jego ramionami. Kiran oddychał równomiernie, zapewne pierwszy raz od tamtego dnia w końcu śpiąc spokojnie. Uśmiechnęłam się na widok śliny spływającej z kącika jego ust. Zaciągnęłam rękaw swetra i starłam ją delikatnie próbując go nie obudzić. Wyglądał tak słodko i spokojnie, że nie chciałam tego psuć. Jednak nawet najmniejszy mój dotyk powodował, że mężczyzna otwierał oczy.

,,Wszystko w porządku?" spytał od razu, przejeżdżając dłonią po mojej głowie i policzku. 

,,Tak. Po prostu lubię obserwować jak śpisz" przyznałam uśmiechając się do niego.

,,Jak się czujesz?" 

,,Obolała, ale mając Ciebie obok doskonale" odpowiedziałam, kładąc dłoń na jego pierś ,,Jak myślisz kiedy będę mogła wyjść ze szpitala?" spytałam. 

,,Wrócisz już dzisiaj do domu. Na jakiś czas wprowadzi się do nas moja mama. Zanim przeszła na emeryturę była pielęgniarką, więc w razie czego będzie wiedziała co robić" powiedział całując mnie w czoło ,,Pójdę powiedzieć, że już się obudziłaś i żeby lekarz wystawił już wypis dla Ciebie" 

Obserwowałam jak mężczyzna wychodzi, zamykając za sobą delikatnie drzwi. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że wczoraj zgodziłam się za niego wyjść. Przetarłam twarz dłońmi i uśmiechnęłam się szeroko. 

,,Dzień dobry Pani Dove, jak się czujemy?" spytał lekarz wchodząc do pokoju i zamknął za sobą drzwi. 

,,Dobrze, może trochę obolała" przyznałam. 

,,Pani narzeczony zaraz przyjdzie i sprawdzimy czy da Pani radę wstać" powiedział. 

Przez kolejne kilka minut sprawdzał wszystkie rany, czyścił i zmieniał opatrunki.  Kiran wszedł do pokoju z teczką dokumentów, którą odłożył na stolik. Podszedł do mnie i chwytając moje ręce pomógł mi usiąść. 

,,Proszę chwycić narzeczoną z jednej strony, ja ustawię się z drugiej i sprawdzimy czy będzie w stanie już sama chodzić" 

Podpierając się na ich rękach podniosłam się i wyprostowałam się. Ufając, że nie pozwolą mi się przewrócić ruszyłam powoli przed siebie krok po kroku.

,,Coś boli?" spytał lekarz. 

,,Odrobinę w tej zranionej nodze, ale poza tym jest dobrze. Jestem może trochę osłabiona" mówiłam. 


My boss or my lover?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz