XXVI

1K 18 1
                                    

Obudziłam się w aksamitnej pościeli, otoczona cudownym zapachem świeżych róż, które stały na szafeczce nocnej. Obok mnie spał mężczyzna mojego życia, chrapiąc cicho. Uśmiechnęłam się pod nosem i podniosłam powoli, próbując go nie obudzić. Od tamtego dnia minęły już dwa tygodnie. Mama Kirana niedawno się wyprowadziła, ponieważ stwierdziła, że już świetnie daje sobie radę sama. Wyszłam na palcach i skierowałam swoje kroki do kuchni. Związując włosy w niedbały kok zabrałam się za robienie śniadania. Przeglądając maile, popijając kawę czekałam aż Kiran pojawi się na dole. Dzisiejszy dzień miał być pierwszym gdy razem z Kiranem wrócę do pracy. Po pół godzinie byłam już całkowicie gotowa do wyjścia, jednak z naszej sypialni wciąż nie dochodziły żadne dźwięki. Weszłam w końcu po cichu do środka i szturchnęłam śpiącego mężczyznę dłonią. 

,,Co się dzieje?" spytał spoglądając na mnie zaspanymi oczami. 

,,Wstawaj trzeba jechać do pracy. Spakowałam Ci już śniadanie i kawę" powiedziałam uśmiechając się. 

,,Jeszcze chwilę" uśmiechnął się i chwytając mnie za rękę, pociągnął mnie. 

,,Kiran na prawdę musimy iść" zaśmiałam się, próbując się wyrwać.

.............................................................................................................................

Wysiadłam z auta na parkingu pod firmą i ruszyłam w stronę windy. 

,,Cieszysz się, że na reszcie wracasz do pracy?" spytał Kiran.

,,Tak. Cudownie nareszcie wyjść z łóżka, kiedy w końcu wszyscy nie trzęsą się nade mną" westchnęłam, upijając łyk herbaty z kubka termicznego. 

Gdy drzwi windy otworzyły się na naszym piętrze, od razu otoczyła mnie masa ludzi. Wszyscy witali się ze mną, pytali jak się czuję, czy już wszystko się zagoiło. Dla mnie bycie w centrum uwagi było najgorszym scenariuszem z możliwych. Wtuliłam się w bok Kirana, zerkając na niego. Mężczyzna na szczęście odczytał moje sygnały i przepraszając wszystkich wepchnął mnie do swojego gabinetu.

,,Zostałaś nową gwiazdą firmy" zaśmiał się, odsuwając dla mnie krzesło.  

,,I bardzo mi się to nie podoba. Wiesz, że nie jestem fanką bycia w centrum uwagi" westchnęłam. 

,,A co jeśli będziemy mieli przyjęcie zaręczynowe, już nie mówiąc o ślubie" zaśmiał się, całując mnie w głowę i ruszył w stronę swojego biurka.

,,Ukryje się pod stołem" odparłam i on zatrzymał się, odwracając w moją stronę.

,,Możemy z tego zrobić bardzo fajny użytek" uśmiechnął się, chwytając moją brodę i oblizał dolną wargę. 

,,Oj widzę, że te dwa tygodnie celibatu sprawiły, że jesteś baardzo rozochocony" zaśmiałam się, zaciskając dłoń na brzegu jego koszuli. 

,,Piękna nawet nie wiesz jak bardzo" wyszeptał, a jego głos spowodował że zadrżałam. 

,,Jesteśmy w pracy" westchnęłam gdy zaczął całować moją szyje. 

,,Nigdy nas to nie powstrzymywało" zaśmiał się. 

,,Jest za dużo pracy do nadrobienia" upomniałam go, kładąc dłonie na jego policzki.

,,Czy wy kobiety musicie być takie okrutne?" spytał, wzdychając ciężko.

,,Kochanie wynagrodzę Ci to jak wrócimy do domu" obiecałam uśmiechając się słodko. 

Wiedziałam już co czeka mnie w domu. Wiedziałam, że nawet nie zdążę zrobić obiadu, nawet nie zdążę ściągnąć butów, a on skoczy do mnie jak wygłodniały zwierz. Przez kolejne godziny obserwowałam jak pracuje, jak próbuje się skupić, jak seksownie przygryza wargę zastanawiając się nad czymś. Sama miałam ochotę podejść do niego, obcałować każdy milimetr jego ciała. Seks był naszą codziennością, naszym sposobem na okazanie sobie uczuć, na poczucie bliskości. Przez ostatnie dwa tygodnie, jako że musiałam dojść do siebie nie mieliśmy ku temu możliwości. Ale właśnie dzięki temu przekonałam się, że to co nas łączy nie jest tylko seksem, nie opiera się tylko na nim. Były to cudowne dwa tygodnie pełne seansów filmów, dobrego jedzenia, wieczornych spacerów, dni spa. Ale brakowało nam naszego sposobu na okazywanie uczuć. Brakowało mi jego bliskości, jego dotyku, poczucia go, każdym zakamarkiem ciała. 

,,Za chwilkę zbieramy się do domu. Wszystko co miało być zrobione jest, wszystko co miało być dopilnowane jest dopilnowane" powiedział Kiran podnosząc się ze swojego fotela z takim impetem, że ten uderzył o ścianę. 

,,Spokojnie ogierze" zaśmiałam się, zamykając laptopa.  

Zarzuciłam na siebie płaszcz, wrzuciłam papiery do torebki i ruszyłam za Kiranem do wyjścia, żegnając się po drodze z Ruthie. Mój narzeczony  wyjechał z parkingu z piskiem opon wprost na główną drogę prowadzącą do naszego domu. Oglądając widoki za oknem poczułam jak Kiran zaczyna  jeździć dłonią po  moim udzie, z  każdą sekundą coraz wyżej. 

,,Kochanie" zaśmiałam się, chwytając jego dłoń. 

,,Czy to tak źle o mnie świadczy, że tęsknie za twoim ciałem. Twoim nagim ciałem" dodał już szeptem ,,Minęły dwa tygodnie, dlatego muszę Ci dzisiaj poświęcić wyjątkowo dużo czasu" 

Wciągnęłam głośno powietrze, czując jak dłonią zjeżdża w dół po moim udzie, zahaczając palcami o część mojego ciała, która wręcz krzyczała, błagała o jego dotyk. Nawet na sekundę nie odwracając wzroku od drogi, rozpiął moje spodnie zwinnie przedostając się pod nie. Jęknęłam głośno, opierając głowę o fotel, czy poczułam jak wkłada we mnie jeden, następnie dwa palce. 

,,Kiran..."westchnęłam.

,,Słucham kochanie" odparł uśmiechając się. 

,,Powoli" poprosiłam zamykając oczy, rozkoszując się każdym jego dotykiem, każdą sekundą rosnącego we mnie pożądania. 

Gdy zatrzymaliśmy się na światłach, schowałam twarz w dłonie, bojąc się czy ktoś z auta obok na nas nie patrzy. Czułam będący coraz bliżej orgazm, gdy nagle Kiran przerwał.

,,Kiran" jęknęłam odwracając się do niego.

,,Słucham" zaśmiał się.

,,Nie rób mi tego błagam" prosiłam. 

Gdy on jeszcze raz się zaśmiał, chciałam wziąć sprawy w swoje ręce, ale on chwycił moje nadgarstki i spojrzał na mnie. 

,,Chce żebyś czekała. Chce żebyś doszła dopiero gdy będziemy w domu, gdy w Ciebie wejdę" warknął, a ja jęknęłam głośno, czując jak cała się trzęsę. 

,,Zapłacisz mi za to" odparłam, a on wybuchnął głośnym śmiechem. 

Patrzyłam na mijane przez nas ulice, dokładnie wiedziałam za ile będziemy w domu. Każda kolejna minuta ciągnęła się jak godzina. Miałam ochotę krzyczeć, błagać o o jeszcze jeden dotyk. Gdy wjechaliśmy na podjazd domu i Kiran zgasił silnik, miałam ochotę go dosiąść, nie pozwolić mu nawet wysiąść. Ale on był szybszy, wysiadł z auta, obszedł je, otworzył drzwi i wskazał na dol. Pozbierałam szybko swoje rzeczy i nawet nie zasłaniając odpiętych spodni, ruszyłam szybkim krokiem do domu. Nie zdążyłam nawet ściągnąć płaszcza, a Kiran przyszpilił mnie do ściany, łącząc łapczywie nasze usta. Objęłam go, kładąc dłonie na tył jego głowy, żeby mieć go jak najbliżej siebie, żeby nawet nie pomyślał o odsunięciu się. Nasze rzeczy zostawiliśmy na podłodze, a Kiran podniósł mnie i ruszył na piętro. 


My boss or my lover?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz