XIII

1.4K 32 0
                                    

,,Dove?" zdziwiła się moja przyjaciółka, gdy w poniedziałek weszłam do biura.

Miałam na sobie cudowny, beżowy komplet z Chanel i szpilki w podobnym kolorze. Rzuciłam na biurko torebkę i uśmiechnęłam się do Ruthie. 

,,Zrobiłam sobie małe zakupy" uśmiechnęłam się.

,,I wydałaś miesięczną wypłatę?" spytała, przyglądając się mi.

,,Mam spore oszczędności na koncie. Stwierdziłam, że czas je na coś przeznaczyć. Jestem teraz zastępcą dyrektora, więc muszę jakoś wyglądać na spotkaniach" zaśmiałam się.

,,Dove podejdź tutaj na chwilę" usłyszałam głoś Kirana.

Spojrzałam na Ruthie, przewróciłam teatralnie oczami i ruszyłam do gabinetu dyrektora, którego wszystkiego okna jak zawsze były zasłonięte. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i uśmiechnęłam się.

,,Nie przewracaj na mnie oczami piękna" uśmiechnął się, łapiąc mnie za rękę. 

,,Nie mogę obiecać" zaśmiałam się.

,,Widzę, że bardzo dobrze czujesz się w tych ubraniach" przyznał, sunąc dłonią po moim boku. 

Zarzuciłam mu dłonie na ramiona i uśmiechnęłam się. 

,,Czuje się niesamowicie w tych ubraniach. Ich materiał, to jak w nich wygląda moje ciało" mówiłam. 

,,Mówiłem, że będą dla Ciebie idealne. A bielizna?" 

,,Jestem pewna, że chciałbyś ją zobaczyć na własne oczy" wyszeptałam. 

,,Cały weekend nie pozwoliłaś mi jej zobaczyć. Uwierz mi, że o niczym innym nie myślę od momentu jak Cię zobaczyłam, tylko o tym co ukrywasz pod tych kompletem" przyznał, zaciskając dłonie na moich pośladkach. 

,,Gdybyś wiedział co pod nim ukrywam, musielibyśmy jechać do Ciebie, ewentualnie do mnie bo jest bliżej" zaśmiałam się, czując jak jedna jego ręka zjeżdża między nas, odpinając guzik moich spodni. 

Jego dłoń wślizgnęła się pod moje spodnie, odsuwając delikatny, koronkowy materiał mojej bielizny i powoli znalazł swoją drogę w najdelikatniejsze części mojego ciała. Oparłam czoło o jego ramie, wspierając się na nim, gdy poczułam jego palce, które ostrożnie włożył we mnie. Westchnęłam głośno, z trudem utrzymując się na nogach. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. 

,,Usiądź grzecznie na moim biurku, a ja przegonie tego kto pozwolił sobie na przerwanie nam" wyszeptał do mojego ucha i ruszył w stronę drzwi. 

Miałam nieodpartą ochotę sama dokończyć, czułam tak olbrzymie napięcie, że wręcz miałam ochotę krzyczeć, żeby do mnie wrócił. Usiadłam na brzegu jego biurka, zakładając nogę na nogę. Stałam tyłem do drzwi więc tylko słuchałam jak szybko z kimś rozmawia, po czym zamyka drzwi i przekręca klucz w zamku. Rozsunęłam nogi, uśmiechając się do niego przez ramie. Kiran stanął przede mną i chwytając moje nogi położył mnie na biurku, zsunął delikatnie moje spodnie i uklęknął przy biurku. Jęknęłam cicho, gdy dmuchnął między moje nogi, powodując, że przez całe moje ciało przebiegł prąd. Gdy jego język zetknął się z moim ciałem, poczułam jak zaczęłam się trząść. Kiran westchnął głośno, kładąc moje nogi na swoich barkach, rozsuwając moje nogi szerzej. Podparłam się jedną dłonią, drugą wplątując w jego włosy, nie chcąc aby odsunął się chociażby na centymetr. 

,,Kiran" jęknęłam cicho, starając się nie krzyczeć. 

Opadłam na biurko, oddychając ciężko, czując jak całe moje ciało płonie, zbierając się po jednym z najlepszych orgazmów w moim życiu. Kiran podniósł się i złożył delikatny pocałunek na moim brzuchu, następnie przenosząc go na moje czoło. Złączył ostrożnie nasze usta, a ja pogłębiłam nasz pocałunek. Jego usta były zaskakująco słone, jednak nie przeszkadzało mi to. Nawet nie myślałam o tym, dlaczego tak smakowały. 

,,Muszę się ubrać" wyszeptałam i zeszłam z biurka. 

Szybko podciągnęłam spodnie, czując dłonie Kirana na swoim brzuchu. 

,,Musisz za chwilę być na spotkaniu" odparłam, zerkając na zegar. 

,,Faktycznie, już jestem spóźniony. Widzimy się potem" powiedział i wybiegł z gabinetu, łapiąc po drodze teczkę z papierami.  

Spojrzałam ostatni raz w lustro, poprawiłam włosy i wróciłam do swojego biurka. Usiadłam przed komputerem i zabrałam się za nadrabianie maili, których nie otwierałam cały weekend. 

COŚ CIĘ TRAPI 

Przeczytałam sms od Kirana i westchnęłam głośno. Miał racje. Seks z nim był niesamowity, coś czego nigdy wcześniej nie czułam. Ale bałam się, że nasza relacja oprze się tylko na seksie, niczym więcej.

CZY ŁĄCZY NAS COŚ POZA SEKSEM?

Opisałam i odłożyłam telefon, mając nadzieje, że się mylę, jednak bojąc się odpowiedzi. Mój telefon zawibrował, a ja niepewnie go podniosłam.

DOVE STAŁAŚ SIĘ DLA MNIE WSZYSTKIM, W ZALEDWIE KILKA TYGODNI. ŁĄCZY NAS WSZYSTKO, PLUS SEKS 

Przeczytałam jego sms i zaśmiałam się cicho. Czułam jak stado motyli podnosi się w moim brzuchu. Myślałam że znalezienie faceta, który jest zarazem mężczyzną sukcesu oraz niesamowitym człowiek, a z drugiej strony bogiem w łóżku, jest niemożliwe. Ja chyba dokonałam niemożliwego.

,,Co chcesz na obiad Dove?" usłyszałam głos Ruthie.

,,Sushi. Zabiłabym za sushi" uśmiechnęłam się. 

Po niecałych 20 minutach, jeden z pracowników położył przede mną cudowny zestaw sushi. Chwyciłam od razu pałeczki i zabrałam się za jedzenie. 

BARDZO CHCIAŁBYM ŚCIĄGNĄĆ Z CIEBIE TEN KOMPLECIK 

Gdy przeczytałam tego maila, zakrztusiłam się kawałkiem łososia. Pochodził z nieznanego maila, który na pewno nie należał do Kirana, on wysłałby sms. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu, szukając kogoś kto by mnie obserwował.

NAWET NIE SZUKAJ BO MNIE NIE ZNAJDZIESZ. SKORO SZEF MOŻE WSZYSTKO OD CIEBIE DOSTAĆ, TO MOŻE MÓGŁBY SIĘ PODZIELIĆ 

Przełknęłam głośno łososia i chwyciłam telefon, trzęsącą się ręką.

KIRAN, BOJE SIĘ 

Napisałam tylko, nie wiedząc co mam zrobić. 

IDŹ DO MOJEGO GABIENTU, ZARAZ BĘDĘ 

Podniosłam się szybko ze swojego miejsca i ruszyłam do jego gabinetu, tłumacząc Ruthie, że Kiran kazał mi posegregować papiery na jego biurku, gdy on będzie na spotkaniu. Zamknęłam się w jego gabinecie, kuląc się na stojącej w rogu kanapie. Zrzuciłam z nóg szpilki i podwinęłam je pod brodę. Starałam się oddychać spokojnie, ale czułam nadchodzący atak paniki. 

,,Dove" usłyszałam głos Kirana, który zamknął za sobą drzwi. 

Gdy tylko go zobaczyłam wybuchnęłam głośnym płaczem. Mężczyzna podbiegł do mnie od razu i objął mnie ramionami. Przyciągnął mnie na swoje kolana, gładząc po plecach.

,,Ktoś Cię skrzywdził? Jeśli tak to powiedź mi, zabije go" mówił spokojnie.

Podniosłam leżący na kanapie telefon i pokazałam mu maile. Schowałam twarz w jego ramionach, czując jak cała się trzęsę. 

,,Zabije gnoja. Przysięgam" warknął ,,Skarbie nie bój się. Jesteś bezpieczna obiecuje" wyszeptał, całując mnie w czoło. 

,,To się znowu dzieje" załkałam.

,,Jak to znowu?" spytał.

,,Kilka lat temu działo się coś takiego. Nie znaleźli wtedy tego kto wysyłał mi maile. Bałam się wracać do domu, zostawiał mi prezenty pod drzwiami, przysyłał kwiaty, takie maile" mówiłam, próbując opanować trzęsące się dłonie. 

,,Nikt Cię nie skrzywdzi. Powiedzmy wszystkim, że jesteś moja. Niech chuj wie, że nawet nie tknie Cię palcem" poprosił, całując moje czoło, a ja pokiwałam głową. 


My boss or my lover?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz