Woda delikatnie połechtała moje stopy. Niebieski horyzont piętrzył się nad moją głową.
Postępowałem krok za krokiem by znaleźć się jeszcze głębiej. Gdy zimna woda sięgała mi do kolan wtedy stnąłem w miejscu. Patrzyłem przed siebie, na falę które tworzyły się tuż przede mną tylko po to by rozbić się na tafli wody i podmyć grunt pod moimi nogami. Byłem jak ten grunt, który gdy tylko delikatnie się na niego stanie on od razu podmywa się, a ty topisz głębiej i głębiej. Biała piana przy tworzeniu i opadaniu fali zderzyła się z moimi kolanami. Czułem jak po całym ciele przechodzą mnie dreszcze, jak rozciągają się po moim kręgosłupie wzdłuż. Ale po chwili moje ciało przystosowało się do tej temperatury. Woda stała się cieplejsza i opatulała mnie przyjemnie. Kosmyki włosów delikatnie falowały na wietrze przynosząc orzeźwienie. Morska bryza delikatnie uderzała mnie w twarz, a krople wzdłuż policzka spływała mi prosto wzdłuż szyi spływając na nią, a niektóre zatrzymując się brodzie tylko po to by znów opaść do morza. Zapach soli morskiej łechtał mnie w zmysł węchu.
Przez dłuższą chwilę obserwowałem tworzenie się fal. W głębokości morza wielkie fala unoszące się na metr od tafli wody, może nawet niektóre większe, a czym bliżej brzegu tym bardziej mniejsze by zniknąć lecz niektóre cofały się i zderzały się z drugą falą która kroczyła przy brzegu. Jakby chciała wrócić jak ja ale nie mogła. Nie było tu tłum ludzi, nie było nikogo, byłem ja, moje myśli i moje wspomnienia, które odgrywały się w mojej głowie. Człowiek ma tendencje do przypominania sobie najczęściej tych dobrych rzeczy, rzadko myśli o tych złych ale kto lubi myśleć o tych złych, a robimy to gdy musimy, bądź jest nam przykro, jest nam smutno i brakuje nam kogoś. Lecz będąc w samotności i myśląc o tych dobrych rzeczach to nadal czujemy się dobrze? Czy może właśnie to nas bardziej dobija. Że kiedyś coś było, a teraz tego nie ma. Jesteśmy smutnymi istotami, gdyby nie inni ludzie życie nie miałoby sensu, nie byłoby niczego. I w tym stwierdzeniu szukamy samych siebie, czy nasze istnienie jest potrzebne, czy jak ubędzie choć jedna jednostka na tym świecie to czy coś się zmieni, może będzie mniejsza produkcja śmieci, więcej jedzenia, same plusy ale jednak...jak bardzo znikome to jest? Jak bardzo jesteśmy skonfliktowanymi postaciami? Z jednej strony bez ludzi życie nie ma sensu, z drugiej ci ludzie zabijają to co dobre. Więcej pytań, mniej odpowiedzi. I tak wiecznie szukamy, czym my jesteśmy i jak prowadzić to życie by było dobrze. Czy tylko niektórzy mają prawo do szczęścia, a inni muszą cierpieć w imię kogoś? Czy wiele jednostek istnieje by służyć tylko jednej jednostce. Trudne i skomplikowane. Najczęściej ludzie mówią "jebać to", "żyjemy i tylko to się liczy" i wiele podobnych. Czy takie odpowiedzi nie są ucieczką od nas samych. Często myślę że jednak ludzie dają z siebie zbyt mało, a chcą. Tak, chcieć to jedno, móc to drugie. Tak jesteśmy słabi ale też jesteśmy silni. Jesteśmy sprzecznością. Samo nasze istnienie to niczym błogosławieństwo i przekleństwo. Życie jest pełne samotności, smutku i goryczy ale również jest szczęśliwe, pełne uczuć i miłości.
Uniosłem delikatnie głowę ku górze, dłonią zasłaniając oczy by promienie nie wpadały mi w źrenice. Nie wiem gdzie jestem, kolejna wyspa, znów uciekłem, a jednak znów znalazłem kawałek raju. Woda o zabarwieniu niebiesko zielonym. Świat też jest dziwnym miejscem, istnieje wiele różnic nawet taki ocean. Granica dwóch oceanów mających inny kolor, jeden bardziej mętny, a drugi przejrzysty, różnica gęstości i zasolenia. Natura też potrafi zaskoczyć.
Może to moja kara, może to moje przekleństwo. Świat w którym dominują złe uczucia i brak możliwości zmiany. Tutaj tylko te dobre uczucia mogą mnie uratować. Muszę mieć je w sobie, muszę mieć cel do którego muszę dążyć. Ale co nim jest. To nie jest raczej trudne. Chce żyć z Kiyoomim, to dla niego tu jestem, by zrobić wszystko by on mógł żyć, by mógł żyć za nas dwóch. Muszę być świadomy tego co robię ale już wiem że nigdy do końca normalny nie będę. Ale kogo to obchodzi, w końcu jestem człowiekiem, egoistycznym stworzeniem, chcącym zbyt wiele. Wszyscy jesteśmy tym wstrętnym gatunkiem. A więc jest tu może ścieżka by stać się "błogosławionym". Może jest ale wątpie.
Igrzyska boga śmierci. Jaka denna nazwa, tak samo jak gra boga śmierci. A w pełni igrzyska o tytuł boga śmierci. Czyli wychodzi na jedno - możesz zostać bogiem śmierci, a więc pytanie teraz czy ja chce. W normalnych okolicznościach powiedziałbym, że nie ale teraz...
CZYTASZ
I swear II'I never be dead (SakuAtsu)
FantasyWszystko się zmieniło. Zdarzenia które nie miały prawa istnieć teraz są obecne i namacalne. Śmierć i prawo do istnienia są naszą walką. Masz wybór. Opowieść o tym jak bardzo człowiek może być zepsuty do szpiku kości czy jednak są w nim jeszcze odr...