Rozdział 15 - Kiyoomi Sakusa

74 4 6
                                    

Rok później po zapadnięciu Atsumu w śpiączkę

Przeczesał dłonią lekko przydługie włosy swojego ukochanego. Ich kolor to był totalny brąz, a blond był już delikatnie sprany. Twarz blada, niezwruszona, nieco wychudzona ale jak ciało miało by niby funkcjonować odpowiednio na samym płynnym jedzeniu?
Kiyoomi zagryzł mocno dolną wargę, nienawidził patrzeć na tak bezbronnego chłopaka. Nie mógł tak siedzieć z założonymi rękoma i czekać na jakiś cudowny cud. Szukał różnych lekarzy, czytał również mnóstwo rzeczy o śpiączce. Znajdował różne surrealistyczne rzeczy.

Świat Morfeusza.

Demony i diabły w snach.

Śpiączka - jej przyczyny, skutki.

Stan farmakologiczny.

Sen w śpiączce.

Zatrzymanie funkcji mózgu.

I wiele, wiele innych. Kiyoomi miał podkrążone oczy i był bardzo zmęczony. Sen nie przychodził, zaczął cierpieć na dużą bezsenność. Zastanawiał się dlaczego to on nie jest w śpiączce ale zdał sobie sprawę że może lepiej by nie było, co jeśli Atsumu byłby w takim stanie jak on teraz albo jeszcze gorszym? Wysoki mężczyzna nawet nie chciał sobie tego wyobrażać, jest już w jednym koszmarze. A ten koszmar nie skończy się dopóki Atsumu nie wróci do niego. On tak bardzo chciał teraz wziąć w ramiona swojego ukochanego i powiedzieć mu jak bardzo mu zależy, jak bardzo go kocha, jak bardzo on ważny jest. Często przypominał sobie różne wspomnienia. Często wracał do jednego wspomnienia.

Szli wieczorem ulicami Tokio. Słońce już dawno zeszło z horyzontu, a księżyc wisiał pięknie na niebie. Nie było widać gwiazd ale ledy i światła ulicy rekompensowały to wszystko. Kolorowe ulice miały swój własny klimat. Przechodząc przez miasto w ciągu dnia, a w ciągu nocy to zupełnie co innego, nawet człowiek odczuwał swego rodzaju szczęście, może podekscytowanie. Wieczorem wszystko staje się zabawniejsze chyba że jesteś osobą po pracy która marzy tylko o tym by jak najszybciej zakopać się pod swoją kołdrą ale nawet dla takiej osoby ta pora dnia wydawała się swego rodzaju magiczna. Różne pokazy uliczne i muzyka dodawały tylko dodatkowy akompaniament dla tej sytuacji, a może właśnie to jest niezbędne. Dla ludzi którzy kochają żyć w miastach pora nocnna to najlepsza pora - wtedy wydaje się że wszystko się rozpoczyna. Zima nawet w mieście nie wydaje się taka straszna. Dzięki ciągłemu ruchowi ulicznemu i ludziom nawet plucha nie może przetrwać, pozostaje zazwyczaj cienka warstwa błotka z którą buty zimowe doskonale sobie poradzą, a więc dla mieszkańców miasta zima swego rodzaju może być ulubioną porą dnia - szybciej zapada zmrok, ale też zima może być najgorszą porą roku - komunikacja miejska i jej wieczne opóźnianie spodowane warunkami klimatycznymi.
Takie myśli kłębiły się w głowie Kiyoomiego, który szedł ramię w ramię z Miyą. Jego ulubiona Miyą. Tą Miyą z pięknym, szerokim uśmiechem, który rozświetla burzowe chmury w głowie ciemno włosego. Może Osamu i Atsumu nie różnili się pod względem wyglądu nie licząc włosów ale charakter - charakter widać nawet po ekspresji twarzy więc też można ich od razu rozpoznać nawet po błysku oka i uśmiechu. Kpiący uśmieszek należący do Osamusa i głupkowaty, szeroki do Atsumusa. Tylko przy blondynie mógł się wygłupiać, tylko on by to zrozumiał. Tylko on mógł go tak kochać. Dawał Kiyoomiemu cale swoje serce, najszczersze uśmiechy te bardziej wyjątkowe. Tak jak teraz, gdy starszy paplał bez sensu i podśmiechiwał się, szczerząc się jak mysz do sera. A światła miasta padały na jego rozświetloną twarz. Ten ciepły głos, te zabawne słowa które wydobywają się z jego ust, ten serdeczny uśmiech, roztanczone płomyki w oczach, kosmyki podskakujące na wietrze nocy, zaróżowione policzki, które były wywołane chłodnym nocnym powietrzem i może w pewnej mierze zażenowaniem płynącym z opowiadanej przez chłopaka historii. Piękny, tak piękny. Nie słońce, a gwiazda. Dla Kiyoomiego Atsumu nie był tak natarczywy jak promienie słońca, nie palił go ani nie spalał. Atsumu delikatnie ocieplał go i otulał swoim ciepłem. Był niczym gwiazda północna. Pierwsza pojawiająca się na nocnym niebie, wskazująca odpowiedni kierunek. Tym kierunkiem była droga do Atsumu, była miłość do blondyna i ze wzajemnością.
Tej nocy obiecał sobie że zrobi tą najlepszą randkę na świecie - kiedyś. A przede wszystkim - odda całego siebie.

Kochać tak by zabić innych ludzi, kochać tak by oddać całego siebie, kochać tak by postawić się śmierci - Kiyoomi nawet nie wiedział jak Atsumu bardzo go kocha.

A więc teraz trzymał album w dłoniach i przyglądał się zdjęciom. Chciałby znów ujrzeć te brązowo miodowe kule z radosnym błyskiem, usłyszeć jego miękki głos i potok słów wyznający mu uczucia miłości, poczuć ciepły dotyk, ujrzeć zawstydzające się policzki, zobaczyć usta wykrzywiające się w dziubek ze zdenerwowania.
Tak tęsknił za każdą bezsensowną historią. Tak tęsknił za jego śmiechem szczerym i głośnym. Tak tęsknił za nim całym. Gdyby potrafił napisałby nawet o tym książkę lecz też wolał zataić to wszystko dla siebie. Bo Sakusa to straszny zazdrośnik, nie lubi się dzielić, a w szczególności jego ukochanym.
Więc teraz wyszedł na balkon i spojrzał w gwiazdy mając na końcu myśli jedną myśl.

Czy Atsumu może patrzeć w te same gwiazdy co ja? Albo czy chociaż patrzy w nie teraz nie ważne jak daleko jest, nie ważne czy w śnie czy w iluzji. Chciał tego połączenia miedzy nimi - choćby na małą chwilą.

Kiyoomi nie wiedział że nieświadomie jego życzenie się spełniło. Jego brązowo miodowe kule wpatrywały się w rozgwierzone niebo - czy to samo? A któż to wie? Po prostu obaj patrzyli w gwiazdy w tym samym czasie, a ponad ich głowami głowami gwiazdy zaczęły spadać niczym świetliste łzy.
Ich życzenie było proste - chcemy wrócić do siebie.


Witajcie! Długo nic nie wstawiłam! Staram opanować swój czas z powodu pracy - w większości to nocna zmiana i ostrzegam że w październiku może być gorzej bo jeszcze na dokładkę zaczynam studia zaoczne ale w wolne dni postaram się coś napisać. Trzymajcie się ciepło i dobrej nocy/dnia!

I swear II'I never be dead (SakuAtsu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz