W tym samym czasie
Gdy tylko dotarliśmy na miejsce to pył zakrył nam pole widzenia, który był unoszony przez porywisty wiatr, a przez powierzchnię ziemi przechodziły wyładowania elektryczne. Zrobiłem tylko jeden krok do przodu, a moje ciało uniosło się i stnąłem do góry nogami. Ta wyspa, a raczej miejsce bo ciężko to nazwać w jednoznaczny sposób gdyż ziemia znajduje się na dole, na górze i po obu stronach, a grawitacja robi sobie z nas żarty.
Gdy tylko stnąłem na ziemi nade mną i byłem do góry nogami w teorii, ponieważ teraz wydawało mi się że stoję normalnie tak więc w praktyce to wszystko jedno, to prąd poraził mnie ale jego siła nie była na tyle mocna by zrobić mi krzywdę lecz sprawiało to ból i dyskomfort. Jednak postanowiłem posuwać się do przodu. Gdy tylko wiatr ustał, a pył opadł spowrotem spostrzegłem bramę, a w niej zielone światło, które jakby przypominało wodę. Coś takiego jak wodne zwierciadło. Było ono na dole więc odepchnąłem się nogami od góry i dzięki grawitacji lekko wylądowałem na dole, a po chwili kolejne porażenie przeszyło moje ciało i mózg. Jedyne co wiem to, to że nie mogę spieprzyć. Kuroo może umrzeć w każdej chwili.
Trochę ulżyło mi gdy zobaczyłem że Emma znajduje się kilka metrów przede mną i przedziera się do tej dziwnej bramy. Postąpiłem naprzód nawet jeżeli moje ciało przechodzi kartusze. Nagle poczułem jak coś przyciąga mnie w lewy bok i moje ramię udecha o ziemię. Kątem oka widziałem jak Emmę przyciąga do prawego.
Tępy ból w ramieniu powodował drgawki mojego ciała, a do tego przez siłę uderzenia zostałem ogłuszony, a świat wirował mi do okoła. Kolejne uderzenie prądu było mocniejsze niż przedtem więc instynktownie się skuliłem, a z moich ust wydobył się przeszywający krzyk. Moje oczy zaszła mgła i mimo że mój mózg teraz wolno pracuje wiem co to znaczy. Powoli tracę przytomność. Zastanawiam się tylko kiedy doszedłem do tego momentu by już być świadomy na tyle przed utratą przytomności. Nie, nie mogę tak myśleć! Kuroo potrzebuje naszej pomocy, a jedyną rzeczą jaka może go uratować to zaprzestanie tego gówna raz na zawsze. Nie wiem jak to się stało, czy to była siła mojej woli czy może działanie instynktowne. Mimo to przez ból który odczuwam czuje też ból wewnętrzny, mój smutek i tęskniące serce. Niczym bezdźwięczny krzyk mojej duszy.
Ciemna sylwetka zmaterializowała mi się przed oczami, była straszniejsza, większa i bardziej potężniejsza niż jaka kiedykolwiek mi się pokazała. To była moja wina. Wina mojego smutku...Ból, ból i jeszcze raz ból. Czułem jakby krew transportuje się między moimi żyłami tylko to odczucie sprawiło cierpienie, czułem jak tępy ból rozsadza moją czaszkę, w uszach słyszałem piszczenie nic więcej, wzrok był niewyraźny jakbym wynurzał się dopiero na powierzchnię.
Gdy spędziłem jeszcze kilka minut na względnym cierpieniu to wzrok powoli wypatrzył się, a słuch powrócił. Rozejrzałem się i pomimo bólu jaki czułem gdy tylko zobaczyłem we krwi czarne loki i jego bladą twarz przestałem czuć cokolwiek prócz prawdziwego wewnętrznego bólu. To był wypadek samochodowy, ja wiem, ja wiem co się dzieje, jednak tu kończy się moja nadzieja, to moje poczucie winy, to moja odpowiedzialność. Skrywany wewnątrz mojego serca mrok przerodził się teraz w prawdziwe agonalne cierpienie. Gorące łzy spływały po moich policzkach i tak jak wtedy mimo wszystko wydostałem się z metalowej puszki naszego nieszczęścia i szybko biegłem od strony kierowcy. Z zapartym tchem chciałem wydostać mojego ukochanego z potrzasku. Po tysiącach prób mocowania się wreszcie udało mi się go wyciągnąć i położyć na ziemi. Czułem jak deszcz spływa po moim ciele, mrożąc je ale nie zwrwcałem uwagi. Krew mieszała się z wodą. Było źle i to bardzo. I tak jak wtedy znów zacząłem reanimację, choć wydawało mi się że robię to nieprzytomnie. Wzrok miałem zamazany ale czułem...brak pulsu. To moja wina. To moja pieprzona wina. Poddałem się.-Nie poddawaj się!- uslyszałem gdzieś wewnątrz mnie damski głos- dasz radę!
Za późno...
CZYTASZ
I swear II'I never be dead (SakuAtsu)
FantasiWszystko się zmieniło. Zdarzenia które nie miały prawa istnieć teraz są obecne i namacalne. Śmierć i prawo do istnienia są naszą walką. Masz wybór. Opowieść o tym jak bardzo człowiek może być zepsuty do szpiku kości czy jednak są w nim jeszcze odr...