Rozdział 6 - Kuroo Tetsurō

69 5 6
                                    

6 lat wcześniej

Nic nigdy Kuroo nie układało się tak dobrze jak związek z Kenmą Kozume. Czarnowłosy po skończeniu szkoły średniej po pierwsze miał problem ze znalezieniem pracy, a było trzeba opłacić studia, znaleźć mieszkanie w Tokio. Żaden z jego znajomych nie mieszkał w Tokio, na pewno nie po tym jak on sam dopiero co skończył szkołę.
Rok później gdy mieszkał już i studiował w Tokio to Kenma przeprowadził się do niego. Mieszkali obaj i byli  szczęśliwi. Wszystko układało się dobrze, no prawie...

12 grudnia, 6 lat temu

Mróz szczypał w policzki i odsłonięte części ciała. Było naprawdę zimno, a powrót do domu z pracy nie był wcale ułatwiony ponieważ z nieba spadał biały puch, który osiadał na wszystkim na co spadł.
Czarnowłosy wciągnął katar do nosa i poszedł dalej przed siebie. Jego buty niestety zdążyły przemoknąć i było mu bardzo zimno w stopy. Wiedział że już niedaleko, a jego chłopak czeka w ciepłym mieszkaniu pewnie z konsolą do gry w dłoniach.
Spojrzał w dół, a na nieskazitelnej bieli, białego puchu były plamy krwi. Czerwone ślady kreśliły ścieżkę przez park. Wysoki chłopak przestraszył się ale wewnątrz siebie czuł że nie może tego zignorować. Nie mógłby później odgonić od siebie poczucia winy. Westchnął i poszedł ich śladem. Jego kroki delikatnie skrzypiły pod śniegiem. Po krótkiej wędrówce doszedł do krzaków, które były ubrane w biały puch. I tutaj również krwawe ślady się kończyły. Sięgnął w stronę gałęzi i odsunął je. Powietrze zatrzymało się w jego płucach, a mózg zwonił procesy myślowe dając powoli upust do zachowań instynktowych. I tak właśnie postąpił Kuroo. Natychmiast obejrzał się wokół siebie ale nic nie widział przez ciemność, nic nie czuł w powietrzu ani nic nie słyszał w mroźnej pustce pomiędzy drzewami. Spojrzał jeszcze raz na ciało chłopaka przed nim. Był zadźgany. Ślady wbicia widniały na całej klatce piersiowej, brzuchu, a niektóre jeszcze w kończynach. Twarz chłopaka była wykrzywiona w cierpieniu i bólu. Sine usta lekko rozchylone, oczy szeroko otwarte i takie już za mgłą bez błysku życia. Blada skóra na której zebrał się już śnieg tylko potwierdzała śmierć osoby przed nim.
Wysoki chłopak musiał przetrawić to wszystko i dopuścić rozsądkowi działać. Uniósł rękę i jego długie, zamarznięte palce delikatnie sięgnęły po telefon z kieszeni kurtki. Zadzwonił na policję.
Powoli odzyskiwał zdolność myślenia i wtedy cofnął się o kilka kroków ale nogi mu drżały przez co upadł na plecy. Usiadł i patrzył się po prostu przed siebie bez możliwości reakcji.

27 grudnia, 6 lat temu

Razem z Kenmą siedzieli przy stole i pakowali prezenty dla rodziny i przyjaciół. Niższy chłopak nie był tym jakoś zachwycony. Nie lubił robić niczego co wymagało manualnych czynności.
Czarnowłosy natomiast ciągle żartował sobie z farbowanego chłopaka. Zakładał mu wstążki na głowę i nie tylko. Uśmiechał się głupkowato do niego, a Kozume posyłał mu wkurzony uśmieszek.
Gdy tylko skończyli starszy złapał młodszego i wszedł z nim do kuchni by zrobić im ciepłe kakao z piankami, które kochał jego chłopak.

-Nie ma pianek- powiedział młodszy patrząc do szafki w kuchni.

-A w innych nie ma?- dopytał się wyższy.

-Nie, nigdy nie układam gdzie indziej pianek- zapewnił go kociooki.

-No dobra!- starszy uniósł ręce do góry i oparł je na swoim karku- pójdę po nie do sklepu- udał się w stronę korytarza.

-Kocham cie- mruknał jego leniwy chłopak z kuchni.

-Ja ciebie również!- cmoknął w powietrzu starszy ubierając kurtkę i buty.

I swear II'I never be dead (SakuAtsu)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz