Epilog

1K 26 4
                                    

Zakończenie roku. Wakacje. Dostatnie się na studia z przyjaciółką. Wyjazd do Chicago we wrześniu. Pożegnanie. Krok dalej. Wielkie zmiany w życiu. Praca. Mieszkanie.

To spotka mnie na nowej drodze życia w nowym mieście. Szczerze? Cholernie się boje, ale i cieszę. Boje, bo nie znam totalnie tego miasta, a cieszę, bo robię coś nowego w życiu.

Wakacje spędzam z mamą i przyjaciółmi. O rodzinie nie wspomnę, bo ci którzy mieszkają na miejscu są nie do zniesienia. I napewno przed wyjazdem muszę odwiedzić grób taty. Ah no tak, nie wspominałam o nim.

William Black. Wysoki szatyn o jasnych oczach. Poznał moją mamę na wakacjach w Grecji gdzie razem wychodzili, a później jak się okazało oboje mieszkali na tej samej ulicy w Nowym Jorku. Więc zaczęli się spotykać i tak jakoś wyszło. Miałam dwanaście lat kiedy wyjechał na swoją trzecią w życiu misję. Jednak tym razem z niej nie wrócił... zginął wraz z szesnastoma pozostałymi żołnierzami. Twierdzą, że nie znają przyczyny, ale wydaje mi się, że po prostu nie chcieli powiedzieć. Tęsknie za nim, ale nie tak jak kiedyś gdy przychodziłam na jego grób zapłakana. Teraz chodzę z uśmiechem na ustach, choć nie tym razem..

— Cześć tato.. — zaczęłam swój monolog patrząc na jego wyryte w płycie imię. — wiesz, dostałam się na studia. Ale wydaje mi się, że i tak nie byłbyś ze mnie dumny. Gdybyś tu był w życiu byś nie uwierzył jak bardzo zgrzeszyłam.. dopuściłam się zdrady. I to jeszcze zdrady chłopaka, którego naprawdę kochałam zresztą z wzajemnością. Nie masz pojęcia jak bardzo cierpiałam gdy widziałam jego stan po wyjawieniu mu prawdy. Był... po prostu mną zawiedziony. Zresztą ja sama sobą też. Sama nie przypuszczałam, że kiedykolwiek będę do czegoś takiego zdolna. A jednak. — wzięłam oddech i szybko pomrugałam, by odgonić łzy. — dopuściłam się zdrady z chłopakiem, którego nienawidziłam. Ale jednak po czasie coś się we mnie zmieniło. Nie nienawidziłam go tak jak za pierwszym poznaniem. To było coś... nie do opisania. Nawet nie wiem jak to ubrać w słowa. To ani miłość, ani zauroczenie. Ale wiem, że czuje do niego coś mocniejszego niż te dwie rzeczy razem wzięte. Ah, koniec tego złego. — uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam gadać o szkole, spotkaniach z przyjaciółmi, o zaręczynach brata.

•••

Tak jak myślałam wakacje minęły mi w mgnieniu oka a zaczynał się wrzesień. To oznacza wyjazd z przeszłości i wjazd w przyszłość.

— Masz wszystko? — spytał mój brat, który specjalnie przyjechał po to by się ze mną pożegnać.

Pakowałam do walizki ostatnie ważne rzeczy. Po resztę wrócę gdy będę mogła lub przyśle pocztą. Rozejrzałam się po pokoju i westchnęłam. Kiwnęłam twierdząco, a brat zabrał obok mnie ostatnią walizkę. Wyszłam z pokoju i skierowałam się na dół gdzie już wszyscy czekali. Julie, James, Diego, Kai, Carter, Collin, Mike, Jessica i Dorian. Jessi pojedzie ze swoim tatą na lotnisko, a mnie ma zawieźć brat.

Ze łzami w oczach podeszłam do pierwszej najbliższej mi osoby. Przytuliłam z całej siły Carter'a przez co łzy zaczęły płynąc strumieniami. Zresztą nie tylko mi, bo mamie, Jessi i Julie też. Nawet niektórym chłopakom.
Później przytuliłam Collin'a, Diego, Kai'a, James'a, Julie której kazałam ich pilnować, Mike'a który ryczał jak głupi, no i przyszedł czas na Doriana.

— Pisz chociaż bym wiedział, że żyjesz. — powiedział ze lśniącymi oczami. Kiwnęłam głową i wręcz w niego wbiegłam. Objął mnie mocno tak samo jak ja jego i nie chciałam puszczać.

— Musimy ruszać.. — odezwał się smutno mój brat.

W końcu się od niego oderwałam i spojrzałam w oczy. Stanęłam na palcach i ustami musnęłam jego policzek. Odeszłam bez słowa i ostatni raz przytuliłam matkę. Potem wsiadłam do pełnego auta i kiwając przyjaciołom i mamie odjechaliśmy spod domu. Zajechaliśmy na lotnisko, gdzie wzięłam swoje dwie walizki tak samo jak blondynka. Obie miałyśmy całe zakrwawione oczy od płaczu. Pożegnałam się jeszcze z bratem oraz ojcem przyjaciółki i ruszyłyśmy na swoją odprawę. Zajęłam miejsce pod okienkiem, a obok mnie blondynka. Jessica odrazu założyła słuchawki i poszła spać, a ja z dalej lśniącymi oczami patrzyłam przez okno rozmyślając nad ciągiem dalszym. W końcu samolot wystartował, a ja nagrałam na instagramie boomeranga z #Chicago.

Przed pójściem spać dostałam jeszcze wiadomość.

Od: Nicki
~ Powodzenia, mam nadzieję, że studia ci się spodobają :)

Odpisałam mu krótkim „dziękuje" i znów spojrzałam na krajobraz za oknem.

Nowe życie czas zacząć...


Koniec części I

See you later, sweetheartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz