Rozdział VI

141 52 0
                                    


Paweł


Punk­tu­al­nie o sie­dem­na­stej zakoń­czy­łem swoją dzi­siej­szą pracę w salo­nie. W dro­dze do par­kingu, roz­legł się dźwięk mojego tele­fonu. Zacie­ka­wiony, kto mnie ściga od tej porze, posta­no­wi­łem ode­brać. Na ekra­nie mojego sam­sunga, wyświe­tlił mi się numer od Michała – mojego przy­ja­ciela, któ­rego znam stu­diów.

– Witaj bra­chu, czym zawdzię­czam ten zaszczyt, że dzwo­nisz do mnie?


– Dzwo­nię, bo stoję jak bez­domny obok Two­jego miesz­ka­nia, bo chcia­łem z Tobą pomó­wić. – wyja­śnił mi Michał, swój powód.


– W takim razie, cze­kaj na mnie, już jadę. – popro­si­łem mojego kum­pla, aby zacze­kał na mnie. Ten wyznał, że poczeka na ławce przy placu zabaw. Po zakoń­czo­nej, tele­fo­nicz­nej roz­mo­wie, wygod­nie usia­dłem za kie­row­nicę, podą­ża­jąc do moich Dębo­wych Tara­sów.


Droga prze­bie­gła bez żad­nych kom­pli­ka­cji. Nie spo­dzie­wa­łem się, że od tej porze takiego ogrom­nego ruchu nie ma na uli­cach, bo prze­waż­nie zawsze stoję w dłu­gich kor­kach. Będąc na miej­scu, zapar­ko­wa­łem przed domem mojej sąsiadki – bo moje ulu­bione sta­no­wi­ska były zajęte przez innych miesz­kań­ców z osie­dla. Zanim wsze­dłem do domu, posze­dłem pierw na plac zabaw, gdzie cze­kał na mnie Michał. Chło­pak, widząc moją syl­wetkę w pobliżu od razu wstał, po kiwa­jąc mi na powi­ta­nie.

– Prze­pra­szam Cię, że musia­łeś cze­kać, bo byłem w pracy. – prze­pro­si­łem go za moją nie­obec­ność w domu.


– Dosko­nale to rozu­miem. Nie jestem o to zły. – zro­zu­miał Michał, poka­zu­jąc przy mnie swój smu­tek.


– Czemu Ty taki smutny? – zwró­ci­łem uwagę, na jego smutną minę. – San­dra – moja narze­czona wyrzu­ciła mnie dzi­siaj z domu. – oznaj­mił Michał, powo­du­jąc moje oczy do sze­ro­ko­ści.


– Za co, Cię wyrzu­ciła? – zacie­ka­wi­łem się, kie­ru­jąc go aby usiadł ze mną do ławki. – Dowie­działa się, że zdra­dzi­łem ją z Sarą – pra­cow­nicą z klubu swin­ger­skiego.


– A jak się San­dra o tym dowie­działa?


– Sara tajem­nicy przede mną śle­dziła mój los. Wczo­raj, gdy spa­ce­ro­wa­łem z Ban­dzio­rem – naszym psem, mię­dzy­cza­sie Sara wtar­gnęła do naszego miesz­ka­nia, gdzie prze­by­wała San­dra. Gdy wró­ci­łem z spa­ceru, przy­ła­pa­łem je obie, i prawda wyszła na jaw. San­dra mnie wyrzu­ciła. Nie chcę mnie znać. A naj­gor­sze jest tym, że nie mam gdzie miesz­kać. – wia­do­mość od Michała strasz­nie mnie zanie­po­ko­iła. Mój przy­ja­ciel był podob­nej do mojej sytu­acji, tak ja – ma ten sam pro­blem z kobie­tami. Owszem byłem zły na niego, że postą­pił źle sto­sunku do San­dry, bo myśla­łem że będąc z nią związku prze­sta­nie baje­ro­wać inne. Jed­nak się myli­łem, co do tego. Mimo to, posta­no­wi­łem nie zosta­wić go na pastwę losu.


– Kochasz San­drę? – zapy­ta­łem, patrząc na niego uważ­nie i z tro­ską.


" Nieprzyzwoity Romans Pana D" [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz